6

4.7K 199 48
                                    

Obudziłam się o 10:46. Nie to nie było planowane. Postanowiłam, że nie pójdę do szkoły.

Poszłam do łazienki chociaż jedną nogą byłam w krainie Morfeusza a drugą na moim miękkim dywaniku w łazięce. Tak moim, bo mam swoją łazienkę. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż po czym wróciłam do pokoju gdzie szybko się ubrałam.

Zeszłam na dół i pierwsze co zrobiłam to włączyłam eske, puściłam na fulla. Potem zrobiłam sobie kakao i w sumie tylko tyle zdążyłam bo zadzwonił dzwonek więc poszłam otworzyć.

- Co za kretyn mi zawraca dupe? - mruknęłam pod nosem otwierając drzwi.

- Chętnie bym się bliżej pokręcił koło twojej dupy. - Devries.

- Co chcesz? - oparłam się lekko o drzwi. Nic nie odpowiedział tylko złapał mnie delikatnie za ramie i przyparł do ściany zamykając za sobą drzwi. Co za debil. Zaczął mnie całować a po chwili dostał ode mnie z liścia.

- Nie zapędzaj sie. - fuknęłam odchodząc kawałek.

- Wczoraj ci się podobało. - podszedł do mnie i jedną ręką złapał mnie za tyłek. Okej podobało ale on mnie nie zaliczy.

- Słuchaj jak masz.. - przerwał mi zaczynając mnie całować. No ja pierdole. Odepchnęłam go a on tylko się zwycięsko uśmiechnął.

- Odwal się i idź.. - idiota zowu mi przerwał.

- Kręcisz mnie, wiesz? - dał mi kartkę po czym wyszedł. Była to zgoda na wycieczke tak na pierwszy rzut oka. Odłożyłam ją na bok.

Kilka godzin później

Była już 15 wiec postanowiłam przygotować sobie ciuchy na imprezę.

Włosy podkręciłam przy końcówkach.

Makijaż zrobiłam sobie mocniejszy.

Kiedy skończyłam się ogarniać była 17:16 więc postanowiłam wyjść już z domu.

- Ślicznie wyglądasz kochanie. - przed moim domem stał Leondre Devries swoim czarnym Lamborghini Aventador. Nie wiedziałam, że on ma takie cacko.

- Przestań tak słodzić. - zamknęłam dom.

- Wsiadaj, nie marudź. - uśmiechnął się uroczo.

Wsiadłam łapiąc delikatnie końcówkę sukienki. Zerknął na mnie i sie uśmiechnął. Kiedy dojechaliśmy podszedł do nas jakiś blondyn.

Z ich rozmów wynikło, że ma na imię Charlie. Był niczego sobie. Po chwili zaczęli sie we dwoje na mnie patrzeć i zobaczyłam jak jeden do drugiego coś szepcze.

- To ja już pójdę do Jess. - odeszłam i zaczęłam szukać Jess.

Kiedy przechodziłam obok innych osób zaproszonych na ta imprezę czułam ich wzrok na sobie.

- Loren! - rozpoznałam jej głos, od razu sie odwróciłam a ona sie do mnie mocno przytuliła. Dopiero po chwili sie zorientowałam, że Jess płacze.

- Ej co jest? - serce mi zaczęło szybciej bić.

- J-Ja. - jąkała się dlatego złapałam ja za rękę i zaciągnęłam do łazienki gdzie nie było tak głośno. - Bo j-ja. - wzięła głęboki wdech. - J-ja po wycieczce wyprowadzam sie do Londynu.. - wyszlochała.

Totalnie mnie zatkało. Nie wiedziałam co powiedzieć. Kurwa to najgorsza wiadomość, którą kiedykolwiek mi ktoś powiedział.

- Prosiłam rodziców ale już postanowili. - zaczęła poprawiać makijaż.

- Na wakacjach mam jechać do Londynu to sie zobaczymy ale..- powiedziałam.

Przez godzinę siedziałyśmy w łazience i gadałyśmy na temat przeprowadzki Jess, aż w końcu postanowiłyśmy iść i się dobrze bawić.

Przy barze stał Leo. Chciałam się czegoś mocniejszego napić ale nie miałam ochoty wysłuchiwać jego dennych tekścików dlatego poszłam z Jess na parkiet.

- Dlaczego mnie unikasz? - nagle złapał mnie w talii. Od razu go odepchnęłam. Poznaje go już po perfumach.

- Odczep się. - wzięłam Jess za rękę i usiadłyśmy przy barze.

- Dlaczego go tak olewasz? - nagle spytała. Co to za pytanie?

- Jak to? - Zmarszczyłam brwi. -Przecież sama mówiłaś jak traktuje dziewczyny. - zwróciłam sie po chwili do kelnera po drinka.

- Ale nigdy nie trzymał się tak długo jednej. Zwykle to dwa czy trzy dni i miał wywalone. A jakby jakaś zaczęła do niego gadać tak jak ty codzinnie to by w szkole życia nie miała. - powiedziała a wtedy jakiś chłopak porwał ją na parkiet.

Wypiłam drinka zastanawiając sie nad tym co mi powiedziała Jess. Kiedy odłożyłam szklankę poszedł do mnie Leondre i chciał zatańczyć.

Postanowiłam wykorzystać tą sytuację i na spokojnie z nim pogadać.

- Dlaczego taki jesteś? - zaczeliśmy tańczyć wolnego.

Jedną rękę położył na mojej talii. Drugą złączył z moją.

- Jaki? - uśmiechnął się i lekko poruszył brwiami. Ja pierdole z nim nie da się normalnie pogadać.

Odeszłam a ten momentalnie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Byliśmy tak blisko.

Te jego perfumy są nie ziemskie.

- Jeśli chcesz na spokojnie pogadać to chodźmy do pokoju. - powiedział trzymając mnie dalej za rękę. Ja tylko kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę schodów. Nadal trzymał mnie za rękę. Nie wiem ale w moim brzuchu motylki wariowały.

- Słucham? - oparł sie o biurko a ja zaczęłam chodzić po pokoju.

- Dlaczego tak bawisz się dziewczynami? - zapytałam prosto z mostu. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

- Dziewczyna, w której się zakochałem. Po tygodniu na imprezie pieprzyła się z moim najlepszym kumplem. - Prychnął pod nosem. - No a potem okazało się że chcieli ode mnie jak najwięcej kasy. - zakpił. - Ale dobrze, że poznałem Charliego. - powiedział poczym podszedł do mnie i złapał za nadgarstki.

To co przed chwilą mi powiedział nie pasowało do niego. I jeszcze niby mu się podobam? Jak ma taki odraz do lasek?

- Loren serio mi sie podobasz. - zaczął mnie całować a ja pogłębiałam pocałunki. Po co? On się bawi mną ja się pobawię nim.

Owinęłam nogi wokół niego a on przeniósł mnie na łóżko.


Nie chce. Nie mogę. Kurwa, Leondre.

Popatrzyłam w stronę drzwi, były lekko uchylone i ktoś nagrywał nas.
Odepchnęłam Leo z całej siły. I wybiegłam z pokoju.

Leondre Devries Bad Boy ? Maybe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz