02.06./03.06.
Obiad zjedli w radości, śmiechu. Co jakiś czas wstrzymywali jedzenie, by opowiedzieć o sobie jakiś zabawny fakt. Po zjedzeniu, zabrali się za deser, który przeleżał samotnie w lodowce. Było to kolorowe ciasto, a obok tego lody waniliowe, które idealnie ze sobą współgrały.
-Ależ dobre-zachwycała się blondynka smakiem. Brunet z naprzeciwka tylko pokiwał głową, przyznając jej rację. -Gdzie pracujesz? -Leah zapytała. Cóż, chciała wiedzieć na czym stoi. Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednak ona nie przejmowała się tymi słowami. Bowiem, nazywała je "babcinymi przysłowiami, które należy brać na żarty". Zabawne jest to, że kiedy Leah nie wierzyła w nie, to Melanie za każdym razem wyciągała jakąś historię z przeszłości swojej rodziny.
-W szpitalu-brunet wzruszył swoimi ramionami. Był nieco zaskoczony tym pytaniem. Ta nagła zmiana tematu, zmiana sytuacji na poważniejszą jakoś go zmartwiła. -A ty? -blondynka podniosła głowę znad swojego talerza.
-W biurze, jako asystentka -cicho westchnęła. Lubiła tą pracę, nawet pomimo tego że była bardzo nudna, a dziewczyna jedynie co robiła to podstawowe rzeczy. -Masz mocno napiętą robotę. Ja bym nie wytrzymała -każdego dnia budził się w szoku, nie mogąc uwierzyć jak udało mu się przepracować cztery lata w szpitalu. Chodzenie to na dyżury, to na dzień, tylko przysparzało mu nerwów. Pomimo wszystko brunet uśmiechnął się lekko.
-Najważniejsze jest to, że ją lubię. Poznałem dzięki niej kupę świetnych ludzi, do których mogę się w razie potrzeby zwrócić.
-Świetna sprawa. Taka praca.
-Prawda.
Tylko na chwilę zapanowała cisza, ponieważ Zayn zaczął nakładać sobie kolejny kawałek ciasta, zaś dziewczyna wybuchła śmiechem.
***
Przy drzwiach od mieszkania zaczęli się żegnać. Powiedzieli sobie nawzajem "cześć", Leah podziękowała za obiad, on tylko się uśmiechnął i wyszedł, jeszcze w jej stronę machając. Blondynka zamknęła drzwi i rozpoczęła sprzątanie stołu.
Musiała stwierdzić, że po tym spotkaniu bardziej polubiła Zayn'a. Pokazał inną stronę, tą bardziej zabawną. Na dodatek wydawał się być romantykiem, jednak ich miała łączyć tylko przyjaźń, więc dziewczyna na nic nie liczyła. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Jedną ręką trzymając brudny talerz, druga otworzyła je. Stanął w nich jej sąsiad z naprzeciwka. Zmierzył ją wzrokiem, widocznie czegoś oczekując.
-Dzień dobry, panie Sargent! -uniosła kąciki ust do góry. Lubiła tego mężczyznę. Poznała go zaraz po przeprowadzce.
-Cześć, Leah. Mogłabyś pożyczyć mi cukier? Robię szarlotkę i zabrakło mi jednej szklanki tego przeklętego składnika.
-Jasne jak słońce. Proszę wejść-przepuściła go w drzwiach i weszła do kuchni.
-Szukał Ciebie jakiś chłopak. Wysoki brunet.
-Zayn, mój przyjaciel-to samo mężczyzna usłyszał od tamtego chłopaka, który wypytywał go o mieszkanie jej sąsiadki.
-Proszę-dziewczyna podała mu pełną szklankę cukru.-Dziękuję bardzo-posłał jej uśmiech i wyszedł z jej mieszkania, wciąż ciekawy kim jest tajemniczy chłopak który odwiedził Leah.
Blondynka powróciła do sprzątania. Wszystkie brudne naczynia umyła, następnie wysuszyła i z powrotem włożyła do szafki. Pozamiatała w pokoju, a potem wzięła szybki prysznic. Nie była zmęczona, lecz tego dnia nie chciała za żadne skarby przeznaczyć na większy wysiłek fizyczny. Dlatego też usadowiła się na kanapie z laptopem na swoich kolanach i zaczęła przeglądać maila oraz facebooka. Ni z tego, ni z owego dostała sms. Odblokowała telefon i szybko go odczytała.
CZYTASZ
spotted | malik ✔️
Fanfiction"Leah jak prawdziwy zawodowiec wskoczyła na biodra Malika, a swoje nogi owinęła wokół jego pasa. Zayn jakby na tą reakcję, swoje dłonie ułożył na pośladkach blondynki, by w razie potrzeby mógł ją bez problemu podnieść nieco wyżej. Po sekundzie jej n...