20

599 27 3
                                    

04.07.

-Powiesz mi w końcu co się stało?

Od trzydziestu minut w ciszy przemierzali drogę szybkiego ruchu. Kiedy tylko Malikowi udało się znaleźć dom rodzinny Greenów, Leah zapakowała torbę na tylne siedzenie, a sama usiadł na miejscu pasażera. Była zła na Clarę pomimo tego, że była jej matką i troszczyła się o nią. Dziewczyna nie mogła się porozumieć. Praktycznie co dwa lata wybuchały kłótnie pomiędzy kobietami na temat przyszłości Leah, która na początku nie miała pomysłu, na jakie studia pójść, potem nie mogła znaleźć pracy, zaś teraz tabu przeniosło się na narzeczeństwo, które nigdy nie istniało. Clara od momentu, gdy poznała Joe, uważała go za kandydata idealnego na męża swojej córki. To właśnie ona poznała ją z nim. Jej stara koleżanka była rodzicielką Hallera i w ten sposób udało jej się zeswatać Joe i Leah. 

-Więc jak? -dopytał się. 

-Dlaczego sądzisz, że coś się stało? -zmienił bieg, rzucając w jej stronę krótkie spojrzenie. 

-Wsiadłaś do auta zła. Nie odzywasz się od momentu ruszenia. Prosiłaś, żebym przyjechał, choć nie chciałaś tego. No i od dwudziestu minut dostajesz wiadomości o nieodebranych połączeniach. Wątpię, by była to Melanie, gdyż odpisałabyś jej. Poza tym podobno była dziś umówiona z Niallem. Więc o co chodzi? Co się wydarzyło?

-Oni kręcą ze sobą? -zapytała, by tylko zmienić temat. Nie miała ochoty zwierzać się ze swoich kłótni z matką. Nigdy nie była fanką zrzucania na kogoś swoich problemów, dlatego też zatrzymywała w sobie wszystkie żale i smutki. Złość zaś wyładowywała. 

-Ta... Hej! Nie zmieniaj tematu!

-Nie chcę o tym mówić. Nie mam ochoty. -zagryzła wnętrze policzki, po czym głośno westchnęła. 

-Jak będziesz gotowa, to pogadamy. -powiedział. Już miała go zripostować, ale zadzwonił jego telefon. Oblizał usta, po czym nacisnął odpowiedni przycisk na panelu. Chwila czekania i już usłyszeli męski głos, dochodzący z głośników. -Słucham, Karim. -obejrzał się w lewą stronę, tylko po to, by móc spokojnie skręcić.

-To jak przyjeżdżacie jeszcze? Mama...

-Nie. Jedziemy prosto do miasta. -wyłączył kierunkowskaz i szybko zmienił bieg. -Powiedz rodzicom, że widzimy się za kilka dni. 

-Jasne. Pozdrów Leah. -brunet pożegnał się z bratem i rozłączył się. Wtem w torebce blondynki znowu zabrzmiała melancholijna piosenka Foy Vance, ale ona ją kompletnie zignorowała. Brunet, czując narastającą złość prawą ręką zaczął grzebać w jej niewielkiej torbie. Gdy tylko odnalazł rzecz, która go interesowała na oślep odblokował ekran i przesunął palcem, dzwoniąc tym samym do numeru, który ją tak nawiedzał. 

-Hej, Zayn! Co ty wyprawiasz? To jest moja własność! -krzyknęła zła. Przeniósł urządzenie do lewej dłoni i tylko czekał na odebranie. Już po kilku sekundach usłyszał męski głos. 

-Leah? Gdzie ty się podziewasz? Martwimy się o ciebie! -Malik oblizał wargi i kątem oka spojrzał na naburmuszoną towarzyszkę jazdy. 

-Tutaj Zayn Malik. Leah prosiła, bym po nią przyjechał. Właśnie jesteśmy w drodze do Los Angeles. Odstawię ją pod samo mieszkanie. Nie chce z tobą rozmawiać. Może później. -powiedział szybko i rozłączył się. Rzucił na jej kolana komórkę i położył obie ręce na kierownicy. -Po sprawie. 

(...)

Samochód zatrzymał się w podziemnym parkingu. Jakby na zawołanie blondynka otwarła swoje senne powieki i nerwowo zaczęła się rozglądać. Obok niej, Zayn właśnie odpinał swój pas. Widząc, że jego koleżanka się obudziła tylko się uśmiechnął.

spotted | malik ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz