Zapowiadał się kolejny z nudnych dni w mojej pracy. Nie mogłam jednak narzekać, bo każdy kolejny dzień, spędzony tutaj, przybliżał mnie do tak odległej już normalności.
Tak, nie wiedziałam co to znaczy już od narodzin. Można pomyśleć, co noworodek może wiedzieć o prawdziwym życiu, ale ja właśnie z datą 18 kwietnia 1995 roku zostałam naznaczona.
Moja matka miała szczęście, bo zakochała się w Angliku Johnie Wialdorfie i chciała dla mnie jak najlepszego życia, dlatego wyprowadzili się do Cheltenham, małego miasta na zachodzie Anglii. Tam chcieli prowadzić spokojne życie, z dala od wpływu matki i siostry mojej mamy.
Niestety szczęście nie trwało zbyt długo, od tej rodziny nie da się uciec. Moja babcia wymogła na mamie nadanie mi imienia po mojej sławnej prapraprapra ,nawet nie wiem ile wieków temu żyła, babci.
Tak oto urodziłam się jako Beatrice Chiara Cenci Waldorf o godzinie 3:52, tak z tego sławnego rodu szlacheckiego Cenci, który miał mnie nawiedzać do końca życia.
Nie mogłam żyć tak jak moi rówieśnicy, nie mogłam robić nic na co nie pozwoliliby mi moi krewni. Dlatego też do Anglii przysłano, z ramienia mojej babci, "niańkę", która miał mieć na mnie oko.
Na szczęście, tak samo jak moi rodzice, pozwalała mi na trochę więcej swobody i nazywała swoją malutką ChiChi, zdrobnienie od mojego drugiego imienia, które domownicy używali zdecydowanie częściej.
Panna Eleonora Milton pozwoliła mi nawet mieć przyjaciela, tak zwykłego, normalnego przyjaciela. Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy tata odwiózł mnie do jego rodzinnego domu i pozwolił bym została na noc.
Chłopak pokazał mi świat, którego wcześniej nie znałam, będąc zamknięta pośród czterech ścian. Świat, w którym jestem tylko zwyczajną Chiarą, która może kąpać się w błocie, spać pod gołym niebem oraz z grać z chłopcami w piłkę nożną. Taką dziewczynką, która ma i swoją własną pasję gimnastykę.
Wszystko zmieniło się 2 marca 2010 roku. Wtedy to jadąc na zawody, mieliśmy wypadek. Moi rodzice zginęli na miejscu, a ja z powodu obrażeń kolana mogłam już nigdy nie wystąpić.
Po miesiącu od tego strasznego wydarzenia, babcia sprowadziła mnie do siebie, do Rzymu. Znowu miałam być pod nieustannym nadzorem, który często wymykał się spod kontroli. Nie mogłam żyć tak jak moi rówieśnicy. Miałam pójść w ślady babci i cioci i zostać wysokiej rangi panią adwokat, tak już zaplanowały mi życie.
Na domiar złego straciłam jedyną rzecz, na którą mi pozwalano, sport. Długa i intensywna rehabilitacja nie przyniosła sukcesu, już nigdy nie postawiłam swojej stopy na macie.
Mała ChiChi zniknęła, zastąpiona przez arystokratyczną Beatrice, którą nigdy nie chciałam się stać. Dlatego w wieku 18 lat, zabrawszy pieniądze, które udało mi się otrzymać po rodzicach, uciekłam do Turynu.
Tam zaczęłam studia na kierunku dziennikarstwa sportowego i poznałam swoją najlepszą przyjaciółkę jak i zarazem współlokatorkę Sofię Tesoro.
W ten oto sposób znalazłam się tutaj, pracując na półetatu w jednej z największych sieciówek sportowych, firmie Adidas.
-Beatrice, ocknij się! - dźwięk tego imienia wyrwał mnie z moich rozmyślań.
-Nie wypowiadaj więcej tego imienia -popatrzyłam na moją przyjaciółkę ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. -Nie znasz mojej rodziny, pewnie gdzieś tutaj czai się jakiś szpieg.
-Myślę, że twoja babcia umarłaby na zawał, gdyby dowiedziała się, gdzie pracujesz i w jakich warunkach żyjesz, na tym- brunetka specjalnie ściszyła głos - akademiku -roześmiałam się, widząc jej poważną minę.
-Nie znaleźli mnie przez 3 lata i nie znajdą mnie teraz.
-Chiara, Sofia, może skończyłybyście te babskie pogaduszki i zaczęły pracę! Mówiłem wam, że dzisiaj przyjdą do nas goście specjalni -nasz menadżer mocno się wkurzył, dlatego wróciłyśmy do zwykłych czynności.
Stanęłam za kasą, kiedy to Sofia oprowadzała nowo przybyłych gości. Zwróciłam uwagę na jej nerwowe ruchy, dlatego też postanowiłam im się przyjrzeć.
Wyższy z nich miał ciemny kolor skóry i dość śmieszną fryzurę, natomiast ten drugi ciemne włosy i dość ciekawy tatuaż na lewej ręce, dwa czarne pasy. Z daleka wyglądali trochę jak Flip i Flap, ale musiałam przyznać, że już ich gdzieś kiedyś wdziałam i nie była to angielska komedia.
W końcu jeden z nich podszedł do kasy. Uśmiechnęłam się nieznacznie, bo teraz doskonale wiedziałam z kim mam do czynienia.
-Ile płacę?
-Myślę, że piłkarze Juve mają tutaj wszystko za darmo - spojrzałam w jego piękne, brązowe oczy, od których nie mogłam się oderwać.
-Dobrze -podrapał się po głowie. -A czy na twój numer telefonu też będę miał zniżkę, czy muszę się bardziej postarać?
Nie musiał. Słysząc ten najbardziej tandetny tekst na podryw w moim życiu, nie mogłam się mu oprzeć. A może to przez te jego hipnotyzujące oczy? Albo przez to, że nigdy nikt nie miał szans wypróbować na mnie pick up lines.
AN: taki nowy projekt, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, a ja dociągnę go do końca. Symbolika liczb jest bardzo ważna, Beatrice Ceni istniała naprawdę. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to śmiało! Zostawcie po sobie jakiś ślad!

CZYTASZ
Rehabilitation from Aristocracy //Dele Alli&Paulo Dybala
De Todo21 letnia Beatrice Chiara Cenci Waldorf uciekła od swojego życia w arystokratycznym rodzie Cenci. Los odebrał jej nie tylko rodziców, ale i jedyną rzecz, którą kochała sport. Jak jej życie odmieni się, gdy na swojej drodze spotka przyst...