My jobs [l.h] ✔️

#6 babysitter

Właśnie podążałam chodnikiem, po osiedlu domków jednorodzinnych. Moja praca na dziś opiekunka do dzieci, dlatego tutaj jestem.

-Vanessa! - usłyszałam krzyk za sobą

Zatrzymałam się i obróciłam, w moją stronę biegł Luke. Uśmiechnęłam się na jego widok.

-Hej. - powiedziałam, gdy tylko dobiegł do mnie

-Cześć. Nie wierze, że mieszkamy na tej samej ulicy. - odpowiedziała blondyn

-Idę opiekować się dziećmi tutaj niedaleko, a mieszkań zupełnie indziej. - wyjaśniłam mu

-Aaa... Pod jaki numer idziesz? - zapytał Luke

-57

-To moi sąsiedzi. Te dzieci są bardzo spokojne i bez problemu sobie dasz radę.

-Mam taką nadzieje. - odparłam i zapadła chwila ciszy

-To w takim razie skoro nie mieszkasz tu to gdzie? - spytał chłopak

-Blisko uczelni. Nie w akademiku, ale mam małe mieszkanie. A ty mieszkasz z rodzicami czy sam?

-Z rodzicami.

-Tak w ogóle to ile masz lat?

W sumie znaliśmy się tydzień, a ja nawet nie wiedziałam ile ma lat.

-20. - odpowiedział Luke z uśmiechem

-Ja też 20. - powiedziałam, a chłopak spojrzał na mnie z widocznym małym zdziwieniem na twarzy

-Tak szczerze to myślałem, że jesteś starsza, bo wiesz wydajesz się taka dojrzała trochę głupio to chyba brzmi. - chłopak podrapał się po karku -A po za tym jesteś poukładana, ambitna, no i wiesz dziewczyny w naszym wieku nie są takie.

-Jakie?

-No takie spokojne, nie to chyba złe słowo... - zatrzymał się Luke, próbując chyba znaleźć odpowiednie słowo

-To miłe że tak uważasz. - przerwałam mu - Zgodzę się z tym, że jestem ambitna, poukładana też, ale spokojna absolutnie nie.

-Czyli masz też drugą stronę. Chciałbym ją poznać.

- Może kiedyś. Tutaj jest numer 57? - zapytałam

-Tak to tu.

-To pa. -powiedziałam i skierowałam się po ścieżce w kierunku drzwi

-Do jutra chyba. - odparł Luke, a ja pokiwałam mu i zadzwoniłam do drzwi domu, gdzie miałam pilnować dzisiaj dzieci

△ △ △ △ △   

hejka

Vanessa i Luke nadal się poznają, jak myślicie jak długo to potrwa?