Rozdział 4

1.4K 76 2
                                    

Rozdział nie sprawdzony

Perspektywa Kitty
Obudził mnie hałas w kuchni. Wybiłam miksturę i wzięłam prysznic. Ubrałam się w białą bokserkę i czarne bryczesy i czarne oficerki. Z włosów zrobiłam sobie dwa warkoczyki. Zrobiłam lekki makijaż i poszłam do kuchni. W kuchni wszyscy jedli śniadanie.
- Doberek. - Powiedziałam.
- Złośnik jedzenie. - Pies przyszedł, a ja otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam kurczaka. Następnie włożyłam do mikrofali na dwie minuty. Gdy kurczak był gotowy to dałam go do miski i postawiłam na ziemi. Rodzina patrzyła na mnie jak na ducha. Zaczęłam się zastanawiać czy moje wamprze kły się nie pokazały. Sprawdziłam językiem. Jednak nie.
- Na co się patrzcie?
- Na ciebie.- Odparła Zuza
- A co jest we mnie ciekawego?
- A to, że powinnaś mieć kaca - Róża. 
- Heh. Długo by mówić. - Wzięłam jabłko i zaczęłam je jeść. Gdy skończyłam. Ogryzek wyrzuciłam do kosza. Poszłam do stajni.
W stajni Diabeł jak zawsze wariował. Wyczyściłam go i osiodłałam. Prowadząc ogierka na ujeżdżalnię spotkałam Kama.
- Czas na trening? - Kam.
- Tak. Kiedyś trzeba. - Odparłam. I się uśmiechnęłam
- Idę z tobą. Ktoś musi Ci wytknąć błędy. - Kam.
- Będzie ciekawie.
Gdy doszliśmy na ujeżdżalnię wsiadłam na Diabła. Zaczęłam trening skoków. Kam krzyczał komendy, a ja je wykonywałam. Po godzinie skakania skończyliśmy trening. Wzięłam Diabła na jazdę w teren. Gdy wyjechałam z ujeżdżalni to zauważyłam moją matkę.
- Chcesz coś konkretnego?
- Nie, to znaczy tak.
- Umiesz jeździć konno?
- Tak trochę.
- Kam osiodłaj Le Zaze oki?
- Tak. Nie ma sprawy. - Kam poszedł do stajni.
Po pięciu minutach przeprowadził wałacha. I wrócił do swojej pracy.
- Wsiadaj na konia i jedziemy.
Matka wsiadła na konia i ruszyłyśmy stępem. Po pięciu minutach pogoniłyśmy konie do kłusu dotarłyśmy do małej rzeczki.
- O czym chciałabyś ze mną porozmawiać?
- Zuza mi powiedziała, że myślisz że Cię porzuciłam.
- A to papla. Poprawka myślę, że macie mnie w dupie. - Mówiąc to uśmiechnęłam się.
- To źle myślisz. Bałam się, że będziesz wampirem, a nasza rodzina jest potężnym rodem. Jakby to wyglądało gdyby w rodzinie wilków urodził się wampir? Po kilku latach babcia powiedziała, że jesteś człowiekiem. Więc razem z Wiesławem stwierdziliśmy, żeby nikt się o tobie nie dowiedział Moniko i masz inne nazwisko bo my mamy Wolf, a ty Dark po twoim ojcu .
Wkurzyłam się. Jak ona śmie.
- Po pierwsze nie Moniko tylko Kitty, nienawidzę mojego imienia jak stuknie mi osiemnastka to zmieniam imię. A bycie wampirem nie jest takie złe, da się żyć. Wampiry są fajne. A tak z ciekawości jak nazywa się mój ojciec ten wampir?
- Czemu tak bronisz wampiry to są pijawki. Nie wiem jak ma na imię twój ojciec.
- Wampiry nie są pijawkami. Kłamiesz. Jak się nazywa?
- Czemu tak Ci zależy na tych głupich pijawkach? Nie wiem.
Zsiadłam z Diabła i poluzowałam mu popręg. 
- Wracaj do domu. - Powiedział mu. On pogalopował do domu.
- Jak się nazywa mój ojciec do jasnej cholery?!
- Nie mam pojęcia.
- Dobrze, a więc czy on wie, że ja istnieje?
- Tak wysłałam mu list po tym jak Cię urodziłaś.
- Więc jak on się nazywa? Pytam się ostatni raz.
- Co Ci zależy na tej durnej pijawce?!!!!!!!!!!!!! - Teraz jestem mega wkurzona.
- Bo mi zależy!!!!!!!!!! To nic złego, że chce poznać swojego tatę. JAK ON SIĘ NAZYWA?!!?!!!!!!! - Krzyczę.
- Nie powiem Ci, bo jest pijawką, jeszcze Cię skrzywdzi .
- Nie skrzywdzi mnie bardziej niż ty. Nic nie wiesz. Nie wiesz jak to jest ze sobą walczyć!!!!!! Jak on się nazywa??
- Jak nic nie wiem?! Nie powiem Ci.
Już nie panuje nad sobą.
- Wracaj do domu. Ja wrócę później.
Zostałam ją i przemieniłam się w wilka i pobiegłam w las. Nie wiem jak długo biegałam, ale zaczęło się ściemniać. Więc wróciłam do domu. Udałam się do swojego pokoju. Siedziała w nim matka z otwartą moją szafką z miksturami. Przejrzałem się szafce drzwi były wyrwane.
- Co to jest? - Zapytała ze złością trzymając flakonik.
- Jak się nazywa mój ojciec?
- Odpowiedz na moje pytanie.
- Nie najpierw ty.
- Twój ojciec nazwa się Dylan Dark. Co to jest? - Nadal trzymała miksturę.
- To jest mikstura.
- Na co?
- Miało być jedno pytanie. - Wzięłam od niej miksturę.
- Odpowiedz na nie.
- Nie. - Chwyciłam ją za ramię i siłą wyrzuciłam z pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz.
Muszę wymyślić gdzie dać mikstury. Już wiem. W mojej własnej łazience. Pod zalewem. Jest tam pusta szafka. Przeniosłam tam wszystkie flakoniki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamkę. Położyłam się na łóżku. Zawołam Złośnika. Pies wskoczył na łóżko. Zasnęłam.
Obudziłam się w niedziele rano. Cały weekend zmarnowany. Masakra. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam wziąć prysznic. Po porannych czynnościach (lekki makijaż, rozczesane włosy zostawiłam je rozpuszczone) ubrałam się w biały Top z czarnym napisem :  Black on white. Oznacza on czarno na białym i czarne dżinsy z dziurami i czarno białe air max'y. Wypiłam miksturę. Rodzice nadal są w domu. Cholera. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Przeskakiwałam z kanału na kanał. W końcu znalazłam kanał sportowy na, którym był początek zawodów w skokach: Wielkiej Rundy. Uwielbiam to oglądać. Oglądam zawody w skupieniu i analizuje parkur. Gdy była przerwa do salonu weszła mama.

- Zmień kanał. Zaraz zaczną się wiadomości.
- Nie. Oglądam zawody, w których w kolejnym sezonie wystartuje. Jest reklama.
- Ważniejsze są wiadomości. Zmień kanał.
- Po moim trupie. Zawody oglądam. Nara, i tak przez was zmarnowałam cały weekend.
- Przełącz na wiadomości. Jak to zmarnowany?
- Nie i nie ważne. - Reklamy już się skończyły.
- Zmień kanał bo jak nie to pokażę się twojemu alfie.
- Powodzenia. Tak dla informacji nie mam watahy. Zanim zapytasz moi znajomi też jej nie mają. I nie chcemy mieć. Nara.
- Nie możliwe. Musisz mieć watahę. Twoi znajomi również.
- Możliwe. Nie musimy. Jeśli zgłosisz to radzie to osobiście doprowadzę do twojej zguby. Kupujesz? Nara. Oglądam.
Wróciłam do oglądania zawodów. Przestałam zwracać uwagę na moją matkę. Gdy zawody się skończyły postanowiłam przejść się na parking policyjny. Wzięłam moje dokumenty (prawko i lewy dowód). Na parkingu policyjnym zobaczyłam mój ukochany motor. Przytuliłam się do niego. Tak właśnie przytuliłam. Podszedł do mnie ten sam policjant.
- Może pani już jechać. - kluczyki były już w zamku.
- Dziękuję. Dowodzenia.
Na motorze jeździłam jak szalona, cieszyłam się jak małe dziecko. W końcu odzyskałam moje cacuszko. Do domu wróciłam późnym wieczorem. Zaparkowałam motor w garażu. Zamknęłam go na klucz i weszłam do domu.
W przedpokoju:
- Moniko masz przerąbane. Mama jest na Ciebie wściekła. Gdzie byłaś? - Zuza
- Jestem Kitty. Nie Monika. Jeszcze raz tak do mnie nazwiesz to pożałujesz. Nic mi nie zrobi. Dla twojej wiadomości odebrałam mój ukochany motor. Odrobiłaś lekcje?
- Yyyy no nie.
- To leć je zrobić.
Zuza pobiegła do siebie. Idąc do mojego pokoju tupałam tak aby wiadomo było, że wróciłam. Po drodze zatrzymała mnie matka.
- GDZIE TY SIĘ PODZIEWAŁAŚ PRZEZ CAŁY DZIEŃ?!?! - Wrzeszczała.
- Po pierwsze nie krzycz na mnie. Po drugie jeździłam na motorze. Nagle zaczęłaś się mną interesować!? Wracaj do roboty. Mam swoje własne życie i problemy. Nie potrzebuję kolejnych problemów. Wolałam żyć sama w tym domu. Świetnie sobie radziłam. Nie rób zamieszania o nic. Niestety żyje. Jakbym zaszła w ciążę było by bardzo źle.
- Przestań. Przepraszam. Nie wiedziałam co czujesz przepraszam. - Powiedziała patrząc mi w oczy.
- Co ty odwalasz?? Chcesz czytać mi w myślach? Po moim trupie. Idę do siebie.
- Nigdzie nie idziesz Moniko.
- Do jasnej cholery nie nazywaj mnie Moniką,
to imię jest do bani . Nikt tak do mnie nie mówi do mnie Monika. Tylko Kitty. Idę. Nie zabronisz mi.
- A zabronię. Jeśli chcesz wiedzieć to zadzwoniłam do rady. Powiadomiłam ich o tobie i o tym, że nie masz watahy.
- O cholera. O KURWA. Zabiją mnie szmato. JAK MOGŁAŚ!!!!!!!!!!!!!!!! Nienawidzę Cię. Jesteś chora!!!!!!!!!!!!!! Najpierw mnie olewasz przez siedemnaście lat. Udajesz milutką mamusie następnie dzwonisz do popiepszonej rady bo nie podoba Ci się mój styl życia!!!!!!!!!! Ogarnij się. - Przestraszyłam się rada nie może się dowiedzieć. Babcia mówiła abym nikomu nie udała. Ufam tylko sobie i mojemu konikowi i Złośnikowi.
Mam dość. Pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam plecak. Spakowałam do niego bieliznę na zmianę i bluzę oraz pięć mikstur, i prawko, i lewe dokumenty, portfel w którym miałam tysiaka plus karty płatnicze i kredytowe, telefon, kluczyki od samochodu i motoru . Wampirzym tempem pobiegłam do kuchni i wzięłam pięć jabłek i karmę dla psa . Wróciłam do pokoju tym samym tempie. Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Pobiegłam do stajni. Otworzyłam boks Diabła. Zaprowadziłam go do lasu. Zdjęłam mu kantar.
- Uciekaj. Bądź wolny ogierze. Spotkamy się za niedługo. Obiecuję. Ciesz się wolnością i nie daj się złapać.
Zostawiłam konia w lesie i poszłam do stajni. Spotkałam Kama i powiedziałam, że wypuściłam Diabła i uciekam z domu.
Weszłam do garażu. Do bagażnika mojego biało niebieskiego Forda włożyłam motor z kaskiem, oczywiście musiałam złożyć tylnie siedzenia, aby się zmieścił. Zawołam Złośnika. Otwarłam drzwi pasażera obok kierownicy. Pies przybiegł i wskoczył na siedzenie obok kierownicy. Wsiadłam za kółko i pojechałam prosto przed siebie.
Perspektywa Róży ( matki Kitty i Zuzy)
Kitty pobiegła do swojego pokoju. Jutro tego pożałuje. Mam z Wiesławem jeszcze tydzień wolnego. Kiedy powiedziałam jej, że zadzwoniłam do rady, zauważyłam w jej oczach strach. Ciekawe dlaczego i czemu powiedziała, że ją zabiją. Nie rozumiem. Może źle postąpiłam zostawiając ją mojej matce, ale bałam się, że będzie wampirem lub zwykłym człowiekiem. Nie rozumiem też dlaczego broni wampiry. Pójdę się przespać. Jutro porozmawiam z Kitty i jutro przedstawię ją radzie. Czemu ona mnie nie szanuje. Ja i mój mąż jesteśmy betami ale bardzo silnymi.
Perspektywa Kitty
Jest piąta rano. A ja tankuje samochód na stacji Lotos. Nie wiem co mam zrobić i gdzie się podziać. Po zatankowaniu zapłaciłam za paliwo. Zaparkowałam samochód na parkingu strzeżonym dziesięć godzin za piętnaście złotych. Wysiadłam z Forda i zapłaciłam parkingowemu. Wsiadłam do samochodu i zasnęłam, a na siedzeniu obok Złośnik czuwał. 

KittyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz