Rozdział 6

1.4K 81 1
                                    

Perspektywa Kitty
Następnego dnia.
Obudziłam się rano o siódmej. Wypiłam miksturę. Wzięłam prysznic i umyłam włosy, wysuszyłam je i spięłam w dwa warkocze, i ubrałam się w czarno niebieski Top, i niebieskie luźne dżinsy, i sztyblety oraz czarne czapsy.  Poszłam do kuchni. Zjadłam dwa tosty z masłem. Po śniadaniu poszłam do stajni stajni. Zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
- Halo. Z kim rozmawiam?
- Tu Derek.
- Yhym co chcesz?
- Chcę porozmawiać. O Dylanie.
- A więc? 
- To nie jest rozmowa na telefon. On ma pod kontrolą wszystkie rozmowy telefoniczne. Gdzie jesteś? 
- W Anglii.
- Haha. A dokładniej? 
- Pół godziny drogi od szkoły weterynaryjnej. Jak dalej nie wiesz to sprawdź w necie. Lub zapytaj swojej siostry.
- Ok.
Rozłączyłam się i zapisałam go sobie jako Derek😎
Poszłam do lasu. Zaczęłam wołać Diabła.
- Diabeł !!!!!!! 
Po pół godziny wołania usłyszałam tętnienie kopyt. Ogier podszedł do mnie. Przywitałam się z nim i go dosiadłam. Wróciliśmy do stajni. Wyczyściłam go dokładnie i zaprowadziłam na pastwisko. Poszłam wyjąć z Forda mój motor. Wzięłam z samochodu ubrania i wrzuciłam je do pralki, która znajduje się w piwnicy domu.
Potem w kuchni dałam jeść Złośnikowi. Do kuchni weszła moja siostra.
- Cze. Zrobisz mi śniadanie?
- Dała bozia rączki i nóżki? 
- Tak.
- To sobie zrób.
- Mogłaś powiedzieć od razu.
- No cóż. Jak długo będą starzy?
- Rodzice?  Do Niedzieli. Czy jutra.
- Aha spoko. Rano czy wieczorem? 
- Popołudniu. A co?
- Nic tak tylko pytam.
Poszłam do pokoju. Odpaliłam laptopa i zaczęłam szukać wiadomości o moim ojcu. Nie znalazłam nic ciekawego. Założyłam sobie konto na stronie dla wampirów.  Tam też nic nie znalazłam. Mam dość. Idę pobiegać. Biegnę wzdłuż drogi. Po godzinie wracam do domu. Biorę prysznic i idę spać. O godzinie czwartej budzi mnie dzwoniący telefon.
- Halo - Mówię zaspanym głosem.
- To ja Derek. Jestem pod twoim domem. Stoję przed drzwiami.
- Ok. Już schodzę.
Ubieram się w biały Top (mam na sobie czarną bieliznę, brawo ja, zaspana jestem) i czarne krótkie spodenki oraz czarno białe air max'y. Idę na dół. Otwieram drzwi.
- Muszę Ci coś powiedzieć. - Derek.
- Dobrze ale nie tu. Chodź za mną.
Poszliśmy do lasu.
- Czemu tu przyjechałeś? 
- Bo chciałem Ci powiedzieć o Dylanie Darku.
- No gadaj.
- A więc mieszka w świecie wampirów. Wilkołaki nie mają tam wstępu.
- Zaprowadź mnie tam.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś wilkołakiem.
- Skąd wiesz?
- Powiedziałaś do mojej siostry głosem Alfy.
- I co z tego? 
- Nie możesz przejść.
- Do jasnej cholery zaprowadź mnie tam! 
- Nie.
Postanowiłam pokazać mu moją wampirzą stronę. (Pokazałam mu moje kły) 
- Zaprowadź mnie do niego!!
- Dobrze. Niech Ci będzie.
Był przerażony (skąd wiem? Czuję jego emocje to chyba jedna z nowych mocy) on się mnie boi.
- Proszę nie mów o tym nikomu.
- O czym? 
- O mnie.
- O tym, że jesteś wampirem i wilkiem jednocześnie? 
- Tak.
- Dlaczego? 
- Zabiją mnie. Nie powinnam istnieć. Nikt o mnie nie wie. Tylko ty, jeśli mnie wydasz zabije Cię. - Powiedziałam poważnym głosem.
- Chyba rozumiem.
- Nie bój się mnie. Idziemy?
- Tttaak.
Poszliśmy w stronę ulicy. Stanęliśmy przy studni (od lat nie było w niej wody).
- Wskakuj.
- Ok. - Wskoczyłam. On za mną. Przez chwilę myślałam, że uderzę w dno. Ale w ostatnim momencie dno otworzyło się. Upadłam na tyłek. Ała. Pomógł mi wstać. Szliśmy ściekami po piętnastu minutach dotarliśmy do znaku z napisem: Vampi świat. Skręciliśmy w prawo, ukazały się wielkie stalowe wrota. Pilnowało ich dwóch policjantów. Przeszliśmy przez wielkie drzwi. Zobaczyłam wielkie miasto z księżycem na niebie. Piękne.
- Ale tu piękne.
- No czy ja wiem. Może być. - Odparł.
- To idziemy.
Przeszliśmy przez całe miasto. Zobaczyłam wielkie zamczysko.
- To tu. - Stanął przed wejściem. Ja szłam dalej.
- Gdzie idziesz? Porąbało Cię to rodzina Królewska.
- I co?!  Ma dzieci? 
- I co?! Mogą Cię zamknąć. Nie. Jego narzeczona nie lubi małych dzieci ale dorosłe lubi.
- Aha. Dzięki.
Podeszłam do domofonu i zadzwoniłam.
- Witam chciałbym zobaczyć się z Dylanem. Jestem jego znajomą.
- Proszę wejść. - Odpowiedział męski głos.
Brama się otworzyła.
- Pojebało Cię?!!!!!!!!
- Yy nie? 
- Idę z tobą.
- Jak chcesz.
Weszliśmy do zamku. Zapukałam do drzwi gabinetu.
Usłyszałam proszę. Weszłam a za mną Derek.
- Witaj królu. - Ukłonił się.
- Musimy porozmawiać. - Powiedziałam.
- Czy mógłbyś nas zostawić Dereku?  - Powiedziałam do niego. Wyszedł.
- Kim jesteś, aby podawać się za moją znajomą i nie okazywać mi szacunku? - Powiedział rozgniewanym głosem.
- Kim ty jesteś aby się tak do mnie zwracać? Mam pytanie: Czy pamiętasz Róże Wolf? 
- Tak. A co?  - Mówił rozgniewanym nadal tonem.
- Jestem Kitty. Kitty Dark jej córka.
- Co mnie to obchodzi?- Dalej rozgniewany.
- A to, że nazwisko Dark mam po ojcu. - Uśmiechnęłam się złowieszczo.
- Osiemnaście lat temu ją zgwałciłeś. I powstałam ja. Czarna owca w rodzinie. - Kontynuowałam.
- To ty?  Jesteś moją córką?  - Dylan.
- Tak.
Wyszłam z pokoju.
- Derek idziemy.
- Co tak szybko?
- Tak jakoś.
Byliśmy przy wyjściu. Gdy zatrzymał nas Dylan.
- Stój. - Rozkazał.
Miałam to gdzieś.
- Kitty! 
- Tak?
- To nie jest twoje prawdziwe imię.
- Tak to prawda. Nie lubię prawdziwego.
- Dlaczego? 
- Bo jest zbyt drętwe. - Pchnęłam drzwi.
- Gdzie idziesz? 
- Do domku. Wiesz gdzie mieszkam. A muszę wracać zanim stara się obudzi. Bo będę mieć problemy.
- Jak mówisz na własną matkę?! 
- Moją matkę?!!!  Ha bardzo śmieszne. Może genetycznie. Nie znam jej. Przez podczas osiemnastu lat życia widziałam ją może pięć razy.
- I tak nie powinnaś jej tak nazywać.
- Mało mnie to obchodzi. Pa. Derek chodź.
Poszliśmy do wyjścia. O godzinie szóstej rano byliśmy u mnie w domu jedliśmy jajecznicę.
- Jeździsz konno?  - Zapytałam chłopaka.
- Tak trochę. Umiem galopować.
- Aha.
- Twoja rodzina to wilki?
- Yhym bety.
- A ty to - Przerwałam mu.
- Ci. Bo jeszcze ktoś usłyszy.
- Co chcesz do picia? 
- A co masz? 
- Coś z procentami czy nie?
- Lepiej nie zaczynać dnia od procentów. Poproszę herbatę. Jeśli można.
- Można.
Zrobiłam dwie herbatki.
- Dzięki.
- Spoko.
- Powiedz mi coś o sobie.
- Jestem Kitty, oficjalnie studiuje weterynarię i startuje w zawodach konnych, i kocham konie, i mojego psa, a nie oficjalnie nadal jestem w szkole średniej. Reszta jest prawdą.
- A coś jeszcze? 
- Lubię imprezować. Teraz ty.
- A więc lubię się bić. Mój ulubiony kolor to czarny. Moje hobby to gra w nogę, jutro przeprowadza się tu moja rodzina. Lubię szybkie samochody. Dlaczego urodziny spędziłaś sama?  
- Bo o nich zapomniałam. I zwiałam z domu.
- Dlaczego?
- Co dlaczego?
- Czemu uciekłaś? 
- Bo moja matka zawiadomiła radę wilkołaków. Obawiam się, że by mnie zabili. Coś o mnie? 
Żyję chwilą. Życie jest za krótkie. Nawet jeśli jesteś nieśmiertelny.
- Skąd znasz moją siostrę? 
- Zaczepiła mnie chyba na plaży.
- Czemu nie powiedziałaś jej kim jesteś? 
- Bo nie ufam nikomu.
- Mnie zaufałaś dlaczego?
- Wydajesz się spoko.
Do kuchni weszła Róża i Wiesław.
- Kto to jest?  I co robi ta pijawka w mim domu?
- Przyjaciel. Nie pijawka. Twoim domu? W papierach jestem ja. Nie ty nie Wiesiu. Nie nazwisko Wolf tylko Dark. Dom jest moją własnością. Tak samo stajnia i ziemia. Uważaj co mówisz.
- Jak mówisz do swojej matki? - Wiesław.
- Matki?! Ha dobre. Może w papierach. Dla mnie nie istniejesz. Przesłałaś gdy byłam dziesięcioletnim dzieckiem. To ty mnie zlewałaś przez całe moje życie. Myślałaś, że jak przyjedziesz to rzucę Ci się w ramiona?  Nigdy nie powiem do Ciebie mamo. - Zobaczyłam w jej oczach łzy.
- Nie becz. Płaczą tylko słabi.
- Jesteś okropna - Powiedziała płacząc.
- Tak wiem. To po części twoja zasługa. - Poszła chyba do sypialni.
- Nie powinnaś tak mówić do swojej mamy.
- Nie znam jej. To ona mnie porzuciła. Koniec tej rozmowy.

KittyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz