rozdział IV

204 15 3
                                    

Sułtanka Handan. Piękna z niej kobieta i zarazem sprytna, ale również niebezpieczna. Teraz jak została matką samego sułtana wielką sułtanką matką ma nieograniczoną władzę i wielki wpływ na sułtana. Podeszła pod komnatę władcy. Strażnicy powiedzieli sułtanowi, że przybyła jego matka. On pozwolił jej wejść. Kobieta weszła, usiadła na kanapie obok niego i zaczęła konwersacje.

- Witaj synku.

- Witaj matko. Co cię do mnie sprowadza?

- Chciałam żebyś zastanowił się nad zawarciem małżeństwa z Ayse. Ona jest z twojej dynastii. Jestem twoją matką i chcę dla ciebie jak najlepiej.

- Matko...

Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie. Do komnaty wbiegła sułtanka Beyhan. We łzach powiedziała swojemu bratankowi o tym co zrobiła jego matka. Sułtan zmarszczył brwi i swoje słowa skierował do matki.

- Matko jak mogłaś! Dzięki sułtance Beyhan zdobyłaś tyle! Jak mogłaś ją tak oszukać! A co do Ayse kocham ją i nigdy nie przestanę! Zrobię ci na złość i już za miesiąc się z nią pobiorę! Teraz wróć do komnaty i przemyśl to co zrobiłaś!

- A co z Raną? Odstawisz ją?

- Tak! Matko ja jej nie kocham! Łączy nas tylko wspólne dziecko nic więcej! Nie zamierzam spać z żadną niewolnicą! Tylko po ślubie, jedynie z Ayse! Wracaj do swojej komaty!

Sułtanka handan posłusznie wróciła do swojej komnaty. Była zła na swojego syna, że tak zareagował. Tymczasem co robiła Ayse? To co bardzo lubiła robić. Czyli jeździła na swojej białej klaczy.  Wiatr wiał jej we włosach. Dookoła mijała setki drzew oraz krzewów. Wkrótce dotarła do pewnego obozu. Było tam parę dużych rozstawionych namiotów. Po środku obozu znajdowało się ognisko. Dookoła którego siedzieli mężczyźni ubrani na czarno. Rozmawiali o czym bardzo cicho. Sułtanka próbowała coś usłyszeć lecz mówili tak cicho, że z tamtej odległości nawet słoń by nie usłyszał, a co dopiero człowiek. Ayse usłyszała czyjeś kroki za sobą. Odwróciła się. Wtedy mężczyzna jedną ręką chwycił jej ręce, a drugą zasłonił jej usta i rzekł:

- Nie sądziłem, że to będzie takie proste. Sułtanka Handan na pewno będzie zadowolona i da mi mnóstwo złota.

Ayse nie wiedziała jeszcze o kłamstwach Handan, ponieważ mówiła to jej matce w tedy kiedy Ayse już jechała na koniu. Dlatego nie świadoma tego dowiedziała się prawdy w tak okrutny sposób. Podniosła swoją prawą nogę i kopnęła porywacza w klejnoty.  On zwił się z bólu. Puścił kobietę i chwycił się za bolący narząd. W tedy Ayse jak najszybciej się dało uciekła od niego i wskoczyła na swoją klacz. Ona popędziła co sił w nogach do pałacu. Za nią jechały trzy czarne rumaki, a na nich porywacze. Usiłowali ją dogonić, ale nikt ( nawet ojciec sułtanki ) nigdy jej nie dogonił na koniu. Jazda konna to jej żywioł. Bardzo się cieszyła, że była w tym miejscu na koniu, a  nie na pieszo. Poprzysięgła zemstę sułtance Handan. Nie daruje jej tego. Po kilkunastu minutach była już przed pałacem. Zeszła z konia. Oddała go koniuszemu, a sama pobiegła do komnaty Osmana. Opowiedziała mu wszystko ze szczegółami. Sułtan kazał wezwać tu swoją matkę. Valide sultan przybyła dość szybko jak na sułtankę.

- Matko, wiem co zrobiłaś! Chciałaś porwać Ayse! Tym razem przesadziłaś! Zostajesz umieszczona w starym pałacu do odwołania, a rządy w haremie przejmie sułtanka Beyhan. Możesz odejść.  - powiedział władca. Był bardzo zły na matkę. Nie miał już do niej cierpliwości.

Kobieta odeszła. Poszła do komaty spakować się do wyjazdu. Tymczasem sułtan zawołał do siebie Beyhan i Ibrahima. Przybyła Beyhan.

- Sułtanko, zawołałem tutaj twojego męża. Masz ode mnie nakaz rozwodu. Możesz to zrobić tu już za chwilę.

Po chwili przybył Ibrahim. Ukłonił się.

- Po co mnie tutaj wezwałeś panie.

- Sułtanka Beyhan ma ci coś ważnego do powiedzenia.

- Słucham pani. Co też masz takiego ważnego do powiedzenia.

- Rozwodzę się z tobą. Rozwodzę się z tobą.Rozwodzę się z tobą.

- Co ale przecież...Dlaczego?!

- Nie chcę już z tobą żyć! Szczególnie po tym co zrobiłeś.

- Ale to ja gdzie będę mieszkać.

- Masz mnóstwo złota z łapówek. Kup sobie jakiś dom. Ale pamiętaj już ie jesteś urzędnikiem państwowym, ani mężem jakiejkolwiek sułtanki. - wtrącił się sułtan - Możesz odejść. A ty pani zostań.

- Oczywiście.

Ibrahim odszedł. Pojechał do swojego dawnego pałacu spakować rzeczy. Później próbował znaleźć na mieście jakiegoś noclegu. Znalazł. Tymczasem sułtanka Handan była już gotowa do wyjazdu. Kilka minut później wyjechała. Dostała w starym pałacu piękną komnatę, jednak mniej okazałą niż tą, którą miała w tamtym. Tymczasem w stolicy sułtan rozmawia z sułtanką Beyhan. Dał jej władzę nad haremem. Wieczorem zaprosił do siebie na ucztę z okazji jego wstąpienia na tron, która odbędzie się na jego tarasie osiem osób: swoją żonę Ranę, swojego synka Bayazyda, swoje trzy ciotki: sułtankę Beyhan, sułtankę Hatice i sułtankę Mahfiruze oraz swoje trzy kuzynki: ukochaną Ayse, jej przyjaciółkę Hummasah i znienawidzoną przez wszystkich córkę sułtanki Mahfiruze - sułtankę Sah. Wszyscy zasiedli do stołu. Na nim znajdowało się mnóstwo potraw. Członkowie rodziny królewskiej zjedli wieczerzę i rozmawiali. Później wszyscy udali się do swoich komnat i położyli spać.













Ayse sultanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz