rozdział XVII

116 12 3
                                    

  Był piękny, słoneczny dzień. Sułtanka Ayse spacerowała po ogrodzie, oglądając naturę dookoła niej. Ten dzień jest dla niej szczególny. Dzisiaj jej pierwsze dziecko wychodzi za mąż. Jednak spacerować nie mogła długo, ponieważ musiała iść się szykować na tą uroczystość. Tymczasem sułtanka Mihrimah już zaczęła to robić. Ten dzień był szczególny również dla niej. Wychodziła bowiem za najprzystojniejszego paszę, którym jest Ahmed pasza. Kobieta cieszyła się z zaślubin. Może na początku nie była do nich do końca przekonana, ale teraz czuje, że to wspaniały pomysł. Zamieszkają niedaleko stolicy. Pałac jest już dla nich gotowy. Po skończonych przygotowaniach odbyła się ceremonia ślubu.

Kiedy dobiegła końca Mihrimah pojechała do pałacu, przygotowanego specjalnie dla niej. Tam w swojej nowej komnacie, którą będzie dzieliła z Ahmedem wyczekiwała na niego. Po paru minutach pasza się zjawił. Zdjął z głowy swojej małżonki welon zasłaniający jej piękną twarz i złożył jej na ustach pocałunek. Sułtanka objęła go i również pocałowała. Zakochani położyli się do łóżka. Kochali się. Kiedy skończyli zjedli kolacje i rozmawiali jeszcze. Później poszli spać. Rankiem obudziło ich  pukanie do drzwi.

- Wejść! - zawołała sułtanka.

Strażnicy otwarli wrota, przez które przeszła sługa niosąca śniadanie na srebrnej tacy. Położyła je na stoliku znajdującym się na środku komnaty. Następnie ukłoniła się i odeszła, zostawiając młode małżeństwo same. Pasza ucałował żonę w czoło, po czym ubrał się. Sułtanka zrobiła to samo. Ubrała się i rozczesała swe włosy, na które włożyła złotą ozdobę. Obydwoje zasiedli do posiłku, który zjedli ze smakiem.

Tymczasem przed największą komnatą w haremie stała zarządczyni i nasłuchiwała czy jej pani się budzi. Usłyszała jak wstaje. Dlatego  wraz z kilkoma niewolnicami weszła do komnaty. Jedne odsłaniały zasłony, żeby do pomieszczenia wpadło więcej światła. Inne pokazywały sułtance suknie, które mogłaby ubrać. Ayse wybrała czerwoną. Jeszcze inne sługi pomagały sułtance obmyć twarz. Kiedy już skończyła to robić, ubrała wybraną przez siebie suknie. Następnie służące rozczesały jej lśniące włosy i upięły w koka. Później na głowę włożyły srebrną koronę z czerwonymi diamentami. Do tego założyły brązowowłosej piękną kolię pasującą do korony oraz pierścień z wielkim kamieniem szlachetnym. Na koniec sułtanka włożyła na swe stopy czerwone buty. Ayse wyglądała przepięknie. Zjadła śniadanie. Kiedy skończyła udała się do pałacu córki, ponieważ chciała ją odwiedzić. Po kilkunastu minutach jazdy dotarła w końcu na miejsce. Weszła do budynku, w którym czekała na nią Mihrimah.

- Witaj Mihrimah! - Ayse przytuliła swoją już dorosłą córkę.

- Witaj matko! - odpowiedziała sułtanka, również się tuląc.

- Jak tam po ślubie córeczko?

- Dobrze. Ahmed pasza jest wspaniałym małżonkiem. Ale byliśmy na razie ze sobą jeden dzień, a to trochę za krótko żeby oceniać. Zobaczymy później.  Na razie jesteśmy w sobie bardzo zakochani.

- Bardzo się cieszę kochanie. A powiesz mi gdzie Ahmed pasza teraz jest?

- Siedzi w komnacie i przegląda ważne dokumenty, które musi dzisiaj oddać sułtanowi.

- Dobrze, a nie będzie zły jeśli zajmę mu dwie minutki?

- Nie powinien mieć nic przeciwko.

- To pójdę do niego.

Ayse udała się do swojego zięcia, którego zastała w komnacie jego i jej córki. Rzeczywiście uzupełniał dokumenty. Pasza nie zauważył, że sułtanka weszła.

-  Witaj Ahmedzie.

- Wybacz pani! - pasza wstał i ukłonił się, było mu wstyd - Nie zauważyłem cię.

Ayse sultanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz