rozdział XXII

185 11 3
                                    

     Ayse przybyła do komnaty sułtana.  Wiedziała dlaczego ją wezwał. Bała się konsekwencji swego czynu. Podeszła pod drzwi. Strażnicy otwarli je, a sułtanka  weszła do środka. Stąpała po miękkiej posadzce powoli. Stanęła przed obliczem władcy całego świata. Ukłoniła się.

- P-p-panie wezwałeś mnie. - powiedziała drżącym głosem.

- Co ty sobie wyobrażasz Ayse?! Hmm... Kim jesteś żeby zabijać moje jeszcze nienarodzone dziecko!?  - powiedział bardzo wściekły

- A-a-ale ja tego nie zrobiłam.

- Nie kłam! Kto inny miałby to robić?! A sądząc po twojej minie na pewno kłamiesz! Boisz się i dobrze! Bo za taki czyn czeka cię surowa kara! Normalnie powinienem przeprowadzić egzekucję, ale zważając na to, że jesteś członkinią dynastii Osmanów oszczędzę ci życie. - powiedział już troszkę spokojniej - Jeszcze nie wiem co z tobą zrobię. Na moją decyzję poczekasz w lochu.

- Panie błagam!

- Straże! - zawołał.

     Do komnaty weszli strażnicy. Chwycili sułtankę za ręce i zaprowadzili do lochu. Ayse krzyczała głośno. Błagała sułtana aby jej nie wtrącił do lochu, ale władca ignorował jej prośby. Między tą wspaniałą parą, która była  ze sobą 20 lat, znacznie się pogorszyło. Cały czas się kłócą. Ayse intryguje, a Osman surowo ją karze. Nie ma już między nimi takiej miłości jak wcześniej. Nie wiadomo czy coś z niej w ogóle zostało.

     Mięło kilka dni. Do lochu weszli strażnicy i oznajmili sułtance wyrok sułtana.

- Pani, za kilka dni wyrok będzie wykonany. Sułtan kazał cię ściąć.

- Co?! Przecież ja nie zabiłam tego dziecka! Powiedział, że da mi inną karę!

- Niestety dziecko zmarło dziś rano. Sułtan bardzo to przeżył. Zdenerwował się i  kazał cię pozbawić życia.

- Ale to nie zgodne z zasadami!

- To sułtan wymyśla zasady. My musimy już iść pani.

  Strażnicy wyszli zostawiając sułtankę samą.

  Następnego dnia drzwi od lochu otworzyły się. Stanął w nich Mahmud pasza.

- Pani mam złe wiadomości. - powiedział ze smutkiem - Dzisiaj rankiem odszedł sułtan.

- Ale jak  to się stało?

- Nastał ranek. Na niebie pojawiło się słońce. Sułtan wezwał mnie do siebie. Niezwłocznie udałem się do niego. Zastałem go na tarasie stał na barierce. Powiedział mi tylko tyle ,, Mój ukochany Wielki Wezyrze. Służyłeś mi przez wszystkie lata mego panowania. Zawsze byłeś mi przyjacielem. Ale teraz nadszedł czas żebym to ja opuścił ten świat. Nie radzę  sobie ze wszystkim. Straciłem dziecko i przez to kazałem stracić najukochańszą  osobę w moim życiu. Proszę nie dopuść do tej egzekucji. Moja złość minęła. Uświadomiłem sobie, że naprawdę ją kocham. Nie mogę znieść tego jak ją skrzywdziłem. Przekaż jej każde moje słowo. Moim dzieciom również. Nadszedł ten dzień, w którym mogę przenieść się na inny świat. Przekaż wszystkim moim bliskim, że ich kocham. I nie płacz. Już nic nie zrobisz. Chciałem abyś usłyszał te słowa. Proszę zrób to o co cię prosiłem. '' To były jego ostatnie słowa. Sułtan skoczył. Niestety popełnił samobójstwo. Ale  jego słowa, które wypowiedział przed śmiercią były piękne. Możesz wyjść z tond i iść na jego pogrzeb. On nie był zły. Na prawdę cię kochał. -  powiedział ze łzami w oczach pasza.

- Wiem. Ja również go kochałam, nadal kocham i nigdy nie przestanę kochać. - jej twarz była cała we łzach.

    Następnego dnia przez harem przeszła trumna władcy. Ayse i jej dzieci bardzo przeżyli śmierć sułtana. Trudno było im się po tym pozbierać.

*********************************

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*********************************

Witam wszystkich serdecznie! Dziś dodaję mega smutny rozdział. Niestety nasz sułtan Osman odszedł. Popełnił samobójstwo. Ale muszę przekazać wam inną wiadomość. Otóż to jeszcze nie koniec tej opowieści. :-)

Ayse sultanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz