rozdział XIX

118 12 2
                                    

  W podziemiach najpotężniejszego pałacu w całym imperium osmańskim, w ciemnym, okropnym lochu siedziała zapłakana, brązowowłosa piękność.

Kiedy tak oddaliłam się od sułtana. Przecież zawsze go wspierałam, pomagałam mu. Całe 19 lat byliśmy jak papużki nierozłączki, a przez tą całą Fatmę oddaliliśmy się w jednej chwili. Jak on mógł mi to zrobić?! Co ja takiego zrobiłam, że tak postąpił?!

Nagle usłyszała jak drzwi się otwierają. Zobaczyła tam swojego synka Mehmeda i dwóch strażników, którzy przyszli z nim.

- Mamo przysłał mnie Murad pasza. Wyciągamy cię z tond.

- Dobrze synku.

Sułtanka poszła razem z synkiem i dwoma strażnikami. Weszli do ciemnego korytarza. Na jego końcu zobaczyli Wielkiego Wezyra.

- Witaj pani.

- Witaj Muradzie paszo.

- Nie martw się wszystko przemyślałem. Dzięki bogu się uda.

- Amen.

Wszyscy udali się na główny dziedziniec. Tam Ayse ujrzała tłum ludzi. Na samym środku komendant janczarów trzymał przestraszoną Fatmę. Przy jej szyi  znajdował się sztylet. Po chwili wrota pałacu otwarły się, a w nich stanął sułtan. Głos zabrał Wielki Wezyr.

- Panie. W imieniu wszystkich tu zgromadzonych chcę ci  przekazać coś bardzo ważnego. Nie powinieneś więzić sułtanki Ayse oraz odstawiać ją na bok dla tejże oto niewolnicy. Nie zapominaj, że sułtanka nie jest jak ona, ponieważ jest to córka twojej ciotki. W jej żyłach płynie krew Osmanów. Nie powinieneś jej tak traktować. Wszyscy mieszkańcy oraz cała armia i wszyscy paszowie zgromadzili się tutaj. Jeżeli tylko wydam rozkaz zabiją cię. Ocalić życie swoje i tej dziewki możesz jedynie kiedy pozwolisz sułtance Ayse wyjść na wolność i z powrotem zarządzać twoim haremem oraz odsuniesz się od tej niewolnicy. W przeciwnym razie najpierw zabijemy ją, później ciebie. A ostatecznie władzę przejmie książę Mehmed.

- Dobrze. Spełnię wasze wymagania. - powiedział przerażony sułtan drżącym głosem.

- Ale nie zdejmiesz ze stanowiska żadnego z tu obecnych. Obiecujesz? W przeciwnym razie zorganizujemy kolejny bunt.

- Obiecuję.

- Dobrze.

Komendant janczarów puścił dziewkę. Ona przestraszona pobiegła du sułtana, ale Murad pasza przeszkodził jej  w tym. Popchnął ją. Ona runęła na ziemię. Późnej wstała  i wiedziała, że już nikt nie dopuści jej do sułtana, dlatego zrezygnowana poszła do swojej komnaty. Ayse była wdzięczna wszystkim, a w szczególności Muradowi paszy za okazaną pomoc. Tymczasem sułtan doszedł już do swojej komnaty. Usiadł na kanapie i zaczął rozmyślać. Uświadomił sobie, że to wydarzenie miało  dla niego duże znaczenie. W końcu zrozumiał, że kocha swoją żonę,  którą zdradził po 19 latach związku. Dlatego od razu usiadł przy biurku. Zaczął coś rozbić. Nie spał całą noc. Następnego dnia rano poszedł do komnaty ukochanej.

- Ayse, moja ukochana. Przepraszam cię za to co uczyniłem. Bardzo tego żałuję. Chciałbym cofnąć czas, żeby ta sytuacja nigdy nie miała miejsca. Wczoraj cały dzień i całą noc robiłem to. - sułtan otwarł szkatułkę, w której znajdowała się piękna kolia, którą włożył żonie na szyję - Podoba ci się kochanie?

- Jest ładna. - powiedziała sułtanka zimnym tonem.

- Proszę wybacz mi. To była pomyłka. Nigdy się coś takiego nie stanie.

Ayse uśmiechnęła się lekko. Popatrzyła na niego.

- No dobrze.

Sułtan ucieszył się i objął swoją żonę.

- Ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Już nigdy nie będzie innej.

- Masz moje słowo. I oczywiście chcę cię dzisiaj wieczorem u mnie widzieć.

- Dobrze. Z pewnością przyjdę.

- To wspaniale!!

Wieczorem Ayse skończyła przygotowania. Wyglądała wspaniale. Poszła do sułtana. Tam kochali się. Kiedy skończyli rozmawiali, a później położyli się spać.

**********************************************************

Witam. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytają moją opowieść, a w szczególności tym, którzy dawali gwiazdki i komentowali. Im właśnie dedykuję ten rozdział.

A wracając do rozdziału to powiedzcie jak wam się podoba. Napiszcie również wszystkie błędy. Dziękuję za przeczytanie.

Juliettee2002



Ayse sultanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz