Rozdział 5

55 4 8
                                    

~Thal

Zaszyłem się między krzakami a kamieniami. Tutaj prawie nikt nie przychodził. Jedynie kogo mogłem spotkać to moich kumpli którzy doskonale wiedzieli jak wygląda sytuacja u mnie w domu. Do tego pierwszą osobą do jakiej napisałem był Kasper. Poprosiłem go o to by tutaj przyszedł i przyniósł waciki oraz wodę utlenioną. Nie musiałem długo czekać. W momencie gdy go dostrzegłem, odezwał się mój telefon. Jednak nie chciałem rozmawiać z Lukiem. Bałem się tego co może mi powiedzieć.
- Hej Tha.... łoł.. Ładnie cię tym razem urządziła - mruknął na przywitanie Kasper. Nic więcej nie powiedział. Usiadł koło mnie, przemył mi ranę i wtulił w siebie. Luke uważał że to nie odpowiednie towarzystwo... Jednak zanim go poznałem mogłem liczyć tylko na nich.

~Luke

Stałem nad tą kobietą wściekły do przyjazdu policji. Wytłumaczyłem co się stało z brunetem, co zaszło i na co liczę. Zabrali matkę Thala, a ja znowu chciałem dodzwonić się do chłopaka. Cholera jasna, musiał złożyć zeznania.. Znowu nie odebrał, więc poczekałem na sygnał sekretarki. - Thal...ja...eh. Jesteś potrzebny. Załatwiłem kilka spraw, zabieram cię do siebie. Nie ma mowy, żebyś dłużej tutaj mieszkał. Czekam tutaj na ciebie... - Mruknąłem lekko podenerwowany. To zaczynało się robić nieznośnie zagmatwane.

~Thal

Kasper siedział ze mną dobrą godzinę nim się uspokoiłem. Głaskał mnie po głowie i tulił do siebie, wiedząc że żadne słowa tutaj nic nie pomogą. Gdy w końcu się ogarnąłem, odsunąłem się od niego z lekkim uśmiechem
- Dzięki.. - mruknąłem cicho..
- Nie ma problemu.. Ale ktoś cały czas do siebie dzwoni. Pewnie ten twój Luke.. Czy jak mu tam było.
- Umm... Wolę nie zawracać mu głowy. Sprawiam tylko problemy więc...
- Jesteś głupi Thal.. wiesz o tym?
- Wcale że nie. Po prostu... Jego były chłopak był w naszym wieku taki sam. Nie chcę by znów się bawił w takie gówno...
Kasper tylko pokręcił głową i podniósł się z ziemi. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać.
- Idziemy do ciebie... Weźmiesz rzeczy i przekimasz u mnie póki coś nie wymyślimy - zaproponował. Widząc moją minę, zaraz się opamiętał - Spokojnie... Jak tam będzie to ci pomogę. Nie pozwolę jej ciebie tknąć.

~Luke

Usiadłem na kanapie w salonie i starałem się nie cisnąć stolikiem w ścianę. Nie pobiegne go szukać, bo musi tu wrócić i zabrać rzeczy. Tak cholernie się martwiłem, że aż mną trzęsło. Jak mogłem dopuścić, żeby ta suka go dotknęła?! Czekałem dobre dwie godziny w salonie, bez ruchu i bez słowa, aż cicho zaskrzypiały drzwi wejściowe. Poderwałem się i otworzyłem je szeroko. Widząc w nich Thala odetchnąłem z ulgą i przygarnąłem go do siebie. - Błagam, nie rób mi tak więcej... - Szepnąłem wciąż drżąc z nerwów, nawet nie zwracając uwagi na osobe stojącą kolo niego.

~Thal

Ruszyliśmy na spokojnie w stronę mojego domu. Choć na spokojnie to nie jest dobre słowo by opisać to jak się zachowywałem. Kasper faktycznie był spokojny, nie raz zdarzało mu się stawać w mojej obronie gdy mojej mamie odwalało. Jednak ja panikowałem. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Gdyby nie było tam Luka, to pewnie kolejnej awantury. A teraz.... nie wiem jak ona się zachowała gdy go zobaczyła.
W końcu po dłuższym spacerze, bo po drodze chciałem zmienić zdanie chyba z 7 razy, staneliśmy przed moim domem. Zdążyłem lekko uchylić drzwi, jak ktoś mnie porwał i wtulił w siebie. Dopiero po chwili znajomy zapach i przyjemny głos, powiedziały mi kto to taki. No i blond włosy wpadające mi w oczy.
- L..luke? C..co ty tutaj jeszcze robisz? - spytałem speszony. Kasper odchrząknął cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę Luka.

~Luke

Słysząc jego głupie pytanie miałem ochote go walnąć. - Czekam na ciebie. Nagrałem ci sie z 50 razy, dzwonilem ze 100. Po tym jak twoja matka się na mnie rzuciła, wezwałem policję. Thal, musisz ze mną jechać na posterunek. Nie wybacze sobie, że z mojego powodu dzieje ci się krzywda! - Odsunąłem go lekko od siebie i dostrzegłem opatrunki. Zbiło mnie to z tropu, a po chwili usłyszałem chrząknięcie. Zerknąłem na chlopaka stojącego za brunetem i z miejsca włączył mi sie tryb starszego brata. - A to kto?

We make true love, killing usWhere stories live. Discover now