Rozdział 4

39 4 5
                                    

~Luke

Śniło mi się, że Thal przyprowadził do domu jakiegoś faceta po 40 mówiąc mi, że jest w nim zakochany po uszy, a Matt z wrednym uśmiechem na mordzie udzielił im ślubu....Obudziłem się przerażony i przetarłem dłonią twarz, zerkając na zegarek. Parę minut po dziewiątej. Sprawdziłem, czy nie obudziłem Thala. Na szczęście spał spokojnie przytulony ufnie do mojego boku. Pocałowałem go w czoło i cicho odetchnąłem.
- To tylko głupi sen... - Powiedziałem pod nosem, padając na poduszkę.

~Thal 

Obudziłem się wyjątkowo wcześnie jak na siebie. Poczułem przyjemny zapach Luka, jeszcze zanim otworzyłem oczy. Ile bym dał by móc się tak budzić codziennie. Wysunąłem się z jego objąć, święcie przekonany że śpi. Złapałem pierwszą koszulkę jaka leżała pod ręką i wyszedłem z pokoju. Fart chciał że to była koszula Luka. Opatuliłem się nią i poszedłem do kuchni, chcąc zrobić coś na śniadanie.

~Luke

Przysnąłem ponownie po tym głupim śnie, ale na krótko. Obudził mnie zapach kawy. Podniosłem się do siadu i przeczesałem dłonią włosy, a raczej siano znajdujące się na mojej głowie. Przyklepałem je trochę, żeby jakoś wyglądać i wywlokłem się z łóżka. Stanąłem cicho w progu kuchni przyglądając się Thalowi. Przejechałem wzrokiem od jego nóg, do czubka głowy. Może nie powinienem tak myśleć, ale cholera, ubrany w moją koszulkę, opatulony moją koszulą i bokserki. Nic więcej. Niech nikt mi nie powie, że to nie jest seksowne. Sam musiałem to sobie w sumie powiedzieć, bo nie mogłem przecież tak o nim myśleć. Odchrząknąłem cicho i uśmiechnąłem się.
- Tak wcześnie a ty buszujesz po kuchni?

~Thal

Nalałem wody do czajnika, przygotowałem dwa kubki i wyjąłem składniki do naleśników. Mleko, jajka, mąka, cukier waniliowy i odrobina wody. Byłem w trakcie smażenia, gdy usłyszałem za sobą Luka. Podskoczyłem wystraszony, podrzucając naleśnika na patelni.
- Ja... ja nie mogłem spać.. Więc... pomyślałem że zrobię śniadanie. Przepraszam jeśli za bardzo się rządzę - odpowiedziałem cicho, zsuwając placek na talerz i nalewając naleśnikowej mazi na patelkę.

~Luke

- Ile razy ci mówiłem, żebyś przestał przepraszać? - Westchnąłem rozczulony. Ciekawy rezultatów, stanąłem za chłopakiem i obserwowałem jego poczynania. Byłem pełen podziwu jego pewnych ruchów przy przewracaniu naleśnika.
- Wow, super. Ja nigdy nie umiałem go przerzucić, a ty robisz to tak naturalnie, że aż mi głupio. - Mruknąłem opierając brodę na czubku jego głowy. - Która kawusia dla mnie? - Mruknąłem ziewając krótko.

~Thal 

- Przepr... - urwałem, zdając sobie sprawę co chciałem zrobić - Em... znaczy.. już nie będę - odpowiedziałem, zerkając na niego ukradkiem. Gdy stanął tuż za mną, poczułem się dziwnie.... na miejscu.
- W sumie w domu jak tylko było z czego to zawsze ja musiałem gotować i.. tak jakoś zostało. - wyjaśniłem, zaraz zerkając na dwa identyczne kubki.
- W sumie pijemy taką samą kawę więc to nie ma różnicy. - wzruszyłem ramionami, wracając do pracy.

~Luke

Zsunąłem się niechętnie z mojej gotującej poduszki i sięgnąłem po kubek. Czarna z łyżeczką cukru. Perfekcyjna. Na wspomnienie o domu przypomniał mi się pewien istotny problem, nad którym miałem pomyśleć... Ale to nie teraz..
-Mmm, mówisz? A co jeszcze dobrego robisz? - Upiłem łyk z kubka i zatrzymałem wzrok na plecach Thala.

~Thal

- W sumie... jak mam przepis to umiem zrobić wszystko.. Choć... sam z siebie umiem piersi z kurczaka, potrawkę z kurczaka, tortille z kurczaka... W sumie ogólnie kurczaka. - powiedziałem z lekkim uśmiechem, zdejmując ostatni placek.
- Z czym chcesz naleśniki? Dżem, serek, czekolada? A może wolisz na ostro? - spytałem, kładąc talerz z naleśnikami na stole.

We make true love, killing usWhere stories live. Discover now