*Luke*
Standardowo obudził mnie telefon. Czyli dochodziła 6 rano. Wiedziałem, że będę martwy po tym bieganiu z pistoletem. Mruknąłem zaspany, przyciskając do siebie Thala, który ufnie spał przy moim boku. Wyglądał na szczęśliwego. Nawet lekko uśmiechnął się przez sen...Ja też miałem....ahem. Ciekawy sen. Ale to jest niemożliwe, żeby te chłopak sam z siebie mnie pocałował. Przejechałem ręką po twarzy chcąc odgonić resztkę snu.
- Kawy i powtórki ze snu... -Mruknąłem podnosząc zwłoki z łóżka. Musiałem w trybie natychmiastowym iść do łazienki...*Thal*
To była najcudowniejsza noc w moim życiu. Nie mogłem prosić o więcej, choć nie powiem że bym nie chciał. Odważyłem się pocałować Luka a on pociągnął to dalej. Byłem w siódmym niebie i nawet nie przeszkadzało mi to że jego budzik mnie obudził. Niechętnie się podniosłem i patrzyłem jak wychodzi z pokoju. Zaskoczyły mnie jednak jego słowa. Powtórki ze snu? Zacząłem gorączkowo myśleć nad tym co mogło mu się śnić. A co jeśli wczoraj jak mnie całował prawie spał? A jak on tego nie pamięta?
Zerwałem się przerażony z łóżka i poszedłem do kuchni gdzie go znalazłem.
- Dobry... - mruknąłem cicho, szeroko ziewając. Zobaczymy jak się będzie zachowywał. Miałem cichą nadzieję że mnie przytuli i pocałuje na dzień dobry. Może dzięki temu będę mógł mu śmiało powiedzieć że go kocham? Było by cudownie móc mieć go w końcu w pełni dla siebie. Miałbym wtedy więcej do powiedzenia, mógłbym go tulić i całować bez krępujących pytań. Przecież to byłoby idealne rozwiązanie. Pytanie czy nie tylko dla mnie. Oparłem głowę o jego plecy, czekając na jakąkolwiek reakcję. Błagam Luke... Pamiętaj o tym co miało miejsce. Daj mi szansę... Czy ja naprawdę tak wiele wymagam?*Luke*
Załatwiłem co miałem w łazience i poszedłem wstawić wodę na kawę. Zaczynało się robić ze mną nieciekawie, jeśli miałem takie sny z brunetem. Odwróciłem się słysząc jego głos.
- Dobry. Zaraz robię śniadanie. Szykuj się do szkoły. - Poczułem jak się o mnie opiera. Przeszedł mnie lekki dreszcz. No cholera jasna....
Potargałem mu włosy i odgarnąłem mu grzywkę z oczu.
- Rusz się książę, bo się nie wyrobimy. Wiem, że jesteś niewyspany. Ja też - Pogłaskałem go po plecach i zacząłem robić kanapki. Nie chciało mi się myśleć nad czymś bardziej złożonym. Zwłaszcza, że po głowie chodził mi rozgrzany Thal w moich ramionach.
- Ja pierdolę...- Mruknąłem załamany. Brawo. Właśnie sobie udowodniłem. że to nie do końca chyba jest braterska miłość.
Z westchnieniem godnym jakiegoś skazańca, postawiłem talerz na stole, a obok niego dwa parujące kubki naparu. Usłyszałem dźwięk telefonu w sypialni i zdziwiłem się nieco.
- Kogo niesie o tej godzinie...Thal, śniadanie. - Zwróciłem się do zielonookiego i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju.*Thal*
Nie pamiętał. Nie pamiętał tego że się całowaliśmy, tego że chciałem więcej i że sam to zacząłem. Nie pamiętał że mu się podobało i może gdyby nie zmęczenie... trwałoby to dłużej. Uśmiechnąłem się lekko, poprawiłem włosy i poszedłem się ubrać. Miałem ochotę się rozpłakać. Czułem się tak potwornie źle że zastanawiałem się czy nie pójść do szkoły. Usiadłem na swoich torbach, podkulając nogi tak że miałem kolana pod brodą. Poczułem łzy na policzkach. Nie umiałem ich powstrzymać i szczerze mówiąc nie chciałem. Gdy usłyszałem telefon Luka, zerwałem się szybko z miejsca, zebrałem swoje rzeczy i zamknąłem się w łazience. Miałem nadzieję że Luke nie zauważył moich łez. Jak miałbym mu to niby wytłumaczyć?
"W sumie to cię kocham od ponad roku, marzę o tym by z tobą być. Wczoraj wykorzystałem okazję i cię pocałowałem a ty odwzajemniłeś ten pocałunek. Byłem przeszczęśliwy a ty o tym teraz nie pamiętasz."
- Thal.. jesteś żałosny.. - mruknąłem do swojego odbicia w lustrze i zacząłem się szybko ubierać. Nie chciałem by musiał na mnie czekać. Zwłaszcza że obiecałem mu że będę grzeczny w szkole.*Luke*
Złapałem za telefon i sprawdziłem numer. Nieznany.
- Luke Foster, słucham? - Przywitałem się i zastanawiałem, kto dzwoni po 6 rano. Słysząc głos Matta, z miejsca spoważniałem. - Rozłączam się.....a co to ma do tego?.... No gadaj szybko, nie mam czasu... - Warknąłem wracając do kuchni. Słysząc jego pytanie stanąłem na środku salonu ze znakiem zapytania na twarzy. - Żartujesz prawda?.....No to co... Makaron, mięso mielone, sos. Nie bierz kupnego, bo to gówno, sam go zrób z suszonych pomidorów... - Zacząłem mu dyktować co ma kupić. Po wszystkim podziękował i się rozłączył, a ja dalej stałem oniemiały. Otrząsnąłem się i rzuciłem telefon na kanapę. Zauważyłem, że bruneta nie ma przy stole, wiec zapukałem do drzwi łazienki.
- Hej Thal, wyłaź bo się spóźnimy. Musisz coś zjeść... - usłyszałem jak pociągnął nosem...Coś się stało. Tylko co. Katar? Nie powinien być chory....Płakał?
- Thal, wszystko w porządku? - Oparłem się o przejście i nie byłem pewny co się dzieję. Nie słysząc odpowiedzi, zwyczajnie usiadłem do stołu i zacząłem jeść zamyślony. Bądź co bądź musiał ze mną zjeść. Wyciągnę od niego co się stało.*Thal*
Gdy miałem już wychodzić z łazienki, pociągnąłem jeszcze cicho nosem, sprawdziłem w lustrze czy nie są podpuchnięte lub zaczerwienione... on musiał pukać. Będzie zadawał pytania, tego byłem pewien. Ruszyłem do kuchni w podskokach, starając się go przekonać całym swoim zachowaniem że wszystko jest dobrze. Usiadłem na swoim miejscu i zabrałem się za jedzenie.
- Smacznego - mruknąłem z lekkim uśmiechem, choć najchętniej znów bym się rozpłakał.*Luke*
Zanim Thal wyszedł z łazienki, postanowiłem zrobić coś głupiego, a mianowicie poszukałem w jego telefonie numeru do Kaspra. Szybko go sobie zapisałem i odłożyłem urządzenie na miejsce. W tym samym momencie usłyszałem jak wychodzi z łazienki. Z miejsca mu się przyjrzałem. Niby wszystko wyglądało w porządku, ale..
- Smacznego... Wszystko dobrze? Nie jesteś chory? - Zapytałem z troską. Ten pokręcił tylko głową na nie, więc postanowiłem to zostawić na razie. Później go wypytam. Poszedłem się ogarnąć do łazienki, ubrałem się i zapakowałem brunetowi drugie śniadanie. Zgarnąłem marynarkę i dokumenty.
- Dawaj księżniczko moja, bo się oboje spóźnimy. - Pogoniłem trochę chłopaka, bo wydawał mi się trochę ospały i nieobecny. Zawiozłem go do szkoły. Wciągnąłem szybko powietrze i zacząłem grzebać po kieszeniach. Jest na szczęście.
- Hey, Thal! Wróć na chwilę! - Zawołałem chłopaka odchylając bardziej szybę od swojej strony i wyciągnąłem w jego stronę klucze. - Miałem ci je wczoraj dać, ale zasnąłem. Daj mi znać kiedy wychodzisz, to cię odbiorę. - Uśmiechnąłem się machając mu na pożegnanie i wyjechałem z parkingu.*Thal*
Starałem się odegrać tego szczęśliwego dzieciaka za jakiego mnie miał. W końcu nie mogę mu tego powiedzieć. To może zniszczyć wszystko a ja bardzo nie chciałem niszczyć tego wszystkiego. Ledwo to zdobyłem. Dlatego gdy się spytał czy wszystko dobrze, musiałem skłamać. Jednak znów tylko połowicznie. W prost nie powiedziałem że wszystko jest dobrze.
W sumie odetchnąłem z ulgą gdy poszedł się szykować do pracy. W tym czasie zjadłem na spokojnie śniadanie i zacząłem się pakować. Wrzuciłem wszytko byle jak do plecaka i pobiegłem za nim. W samochodzie była cisza. Lekko niezręczna ale dało się wytrzymać.
Pod szkołą zrobiłem nie małą furorę. Wysiadłem z zadbanego samochodu, za kółkiem którego siedział przystojniak który ostatnio odbierał mnie ze szkoły. Do tego gdy mnie zawrócił.. Spojrzałem na niego zaskoczony, zaraz widząc co trzyma w dłoni. Czyli teraz oficjalnie z nim mieszkam. Podszedłem do niego, niepewnie biorąc klucze.
- Spokojnie.. Trafię sam do domu a nie chcę wyciągać cię z pracy - mruknąłem cicho, lekko się przy tym uśmiechając. Zaraz podeszły do mnie koleżanki z klasy, czekając aż skończę rozmawiać. Spojrzałem jeszcze raz na Luka, pomachałem mu i dołączyłem do dziewczyn.*Luke*
Jadąc do pracy trochę zastanawiało mnie zachowanie bruneta. Niby było wszystko w porządku, ale chyba nie do końca. Znowu zaczynało się psuć. Moja godność tego nie wytrzyma, ale to była ostatnia deska ratunku jaką miałem. Z zaciśniętymi ustami napisałem do Kaspra smsa o treści
" Musimy się spotkać i porozmawiać. Luke."
Schowałem telefon i przyspieszyłem, żeby nie spóźnić się do biura.
YOU ARE READING
We make true love, killing us
RomansLuke i Thal przyjaźnią się ledwo od 2 lat. Znają się co prawda o ponad rok dłużej... ale wracanie do tego nie jest dobrym pomysłem. Luke był jego kuratorem. Thal był jego pierwszym podopiecznym do którego momentami tracił cierpliwość. Mimo to zbliży...