Rozdział 8

49 3 6
                                    

~Thal

Obudziłem się po paru godzinach, wtulając bardziej w Luka. Spojrzałem na mojego ukochanego, który dalej smacznie spał. Był cudowny. Z trudem się powstrzymywałem przed tym by go nie pocałować. Zwłaszcza gdy poczułem ten cudowny zapach. Niby nic nadzwyczajnego. Ot typowo męski zapach zmieszany z jego płynem pod prysznic. Ta mieszanka.... Westchnąłem cicho, chowając nos w zagłębieniu jego szyi.

~Luke

Poczułem ruch obok siebie i dotyk skóry na sobie, więc odwróciłem się przodem do Thala, lekko go do siebie przyciągając. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem leniwie oczy.
- Thal, śpisz? Jeśli chcemy ten weekend spędzić poza miastem, to musimy się zbierać... Wstawiaj śpiąca królewno... - Mruknąłem lekko dźgając chłopaka po brzuchu i bokach. Coś czułem, że ten wyjazd dużo zmieni...

~Thal

Głos Luka z samego rana, o ile był dalej ranek, miał taką przyjemną chrypkę. Nie wiem dlaczego, ale po moich plecach przeszły ciarki. To było naprawdę cudowne uczucie.
Otworzyłem niechętnie oczy, wpatrując się w niego jak w obrazek.
- Nie śpię już... I nie jestem śpiącą królewną - odpowiedziałem lekko naburmuszony. Nie moja wina że z nim tak przyjemnie się spało.

~Luke

-Dobra dobra, księżniczko. Podnoś zwłoki. Drugi raz mnie do łóżka nie zaciągniesz i poduszki ze mnie nie zrobisz. Chociaż, żałowałem bardzo, że tego nie nagrywałem. - Zaśmiałem się cicho i odchrząknąłem pozbywając się chrypy. - Idę do łazienki...jak wrócę nie chce cię widzieć leżącego. - Mruknąłem i szybko potargałem Thala po włosach.

~Thal

- Ale... Byłeś wygodną poduszką i nie mów do mnie księżniczko... - zaśmiałem się cicho, zaraz chowając pod kołdrą. Zastanawiałem się co mi zrobi jak wróci a ja dalej będę leżał w łóżku. W sumie fajnie będzie pojechać gdzieś z Lukiem, jednak leżenie z nim w jednym łóżku też było super. No dobra... było baaaardzooo super. Skala nastolatka denne, może być, super i baaaaardzoooo super... Wszystko co było związane z Lukiem było na najwyższym punkcie skali.

~Luke

Zamknąłem się w łazience i załatwiłem podstawowe potrzeby. Wróciłem po chwili i zobaczyłem wybrzuszenie pod kołdrą, wielkości skulonego bruneta.
- Coś czuje, że to nie poduszki, a Thal nie siedzi w kuchni... - Zaśmiałem się i wyciągnąłem go za nogi z pod kołdry. Przerzuciłem chłopaka przez ramię. - Masz wybór. Albo niosę cię do wanny i sprawiam zimny prysznic, albo ładnie usadzę cię przy stolę i poczekasz na śniadanie.

~Thal

Na nowo zacząłem przysypiać gdy poczułem jak ktoś wyciąga mnie za nogi. Spojrzałem na Luka głośno się przy tym śmiejąc. Nie wiem dlaczego ta sytuacja tak bardzo mnie to bawiło.
- J..ju...już dobrze... - jęknąłem łapiąc się za brzuch. - Spokojnie, zjem grzecznie śniadanie... Tylko mnie już postaw...

~Luke 

Rzadko kiedy miałem okazję słuchać śmiechu Thala. W ogóle nie miałem ochoty wypuszczać go z rąk, ale zrobiłem o co poprosił.
- Robię na śniadanie tosty i jajko sadzone. Pasuje księciu? - Zapytałem ponownie nastawiając wodę w czajniku i zabrałem się do rozbijania jajek.

~Thal

- Oczywiście że pasuje.. Zjem wszystko co mi dasz - mruknąłem cicho, siadając przy stole. To było naprawdę dziwnie że wstaję rano a ktoś mi robił śniadanie. Co prawda naprawdę przyjemne ale... Utkwiłem wzrok w plecach Luka, cicho wzdychając. Był... niesamowity.

~Luke 

Uśmiechnąłem się pod nosem i wrzuciłem jajka na patelnie. Po dłuższym czasie postawiłem przed zielonookim talerz, dorzuciłem trzy tosty i kubek parującej herbaty.
- W takim razie smacznego...Mm, Thal, to dzisiaj jedziemy na 100% Musze po rezerwować miejsca. - Mruknąłem z gryząc tosta.

We make true love, killing usWhere stories live. Discover now