Rozdział 6

32 3 1
                                    


~Luke

Warknąłem wściekle zamykając za sobą drzwi z trzaskiem. Zszedłem na dół i wpadłem na jakiegoś faceta przy samym wyjściu.
-Przepra.... O...to ty. - Wpadłem na najgorszą osobę jaką teraz mogłem spotkać.
- Oh, Luke! Nie spodziewałem się na ciebie wpaść teraz! Jak tam twoje małe kochanie? - Mój stary przyjaciel uwiesił się na mojej szyi. Odsunąłem go od siebie podirytowany.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz cholero! Mało ci! Zostaw Thala w spokoju i znajdź sobie jakieś zajęcie. - Warknąłem wściekły, a widząc jego szczęśliwą mordę, byłem gotowy mu zajebać, ale w tym momencie dołączył do nas Kasper. Opuściłem rękę i fuknąłem wściekle na bruneta.
- Wypad z mojego życia. - Warknąłem idąc do bagażnika. Miałem go dość. Jego wpierdalania się w moje życie i moje relacje z Thalem. Mam przed oczami dwie znienawidzone osoby. Rzuciłem chłopakowi kluczyki do auta.
- Masz Kasper, pozamykaj jak zabierzesz resztę. Ja idę do mieszkania. -Niech jeszcze zielonooki tutaj przyjdzie, to w ogóle się rzucę pod nadjeżdżające auto.

~Kasper

Zaraz potargałem temu dzieciakowi włosy i wyszedłem z łazienki. Ruszyłem za blondynem, zastanawiając się co Thal widzi w tym facecie. Ledwo otworzyłem drzwi, zaraz wpadając na plecy Luka. Spojrzałem na jego wkurwioną mordę. Dopiero po chwili zauważyłem że ma towarzysza który uśmiechał się jak typowa dwulicowa menda.
- A ty czego tutaj chcesz? - spytałem. Wystarczyło kilka słów Luka bym znielubił tego chłopaka. Zostaw Thala w spokoju. Wolałem nie wiedzieć co zrobił ten chłopak Thalowi. Jeśli bym się dowiedział zapewne bym go zabił.
- Luke... zbierajmy te rzeczy i wracajmy do niego. Nie podoba mi się zostawianie go samego. Nawet jeśli u ciebie.

~Matt

Do pełni szczęścia dzisiejszego dnia potrzebowałem tylko mojego blondynka i co, wpadłem na niego! Czyż to nie cudowne dostawać to co się chce? Jak zwykle popłakał, że mnie nie chce znać i mam zostawić jego zielonookiego słodziaka. Już miałem coś powiedzieć, gdy na niego wpadł inny wysoki chłopak i jeszcze mówił do mojego błękitnookiego ideału. Uśmiechnąłem się.
- Brawo Luke, jeden ci nie wystarczył? Aż tak bardzo za mną tęsknisz, że z dwoma musisz się zabawiać? - Podszedłem do chłopaka o złotych oczach i złapałem go za brodę.
- Milusi jesteś. - Uśmiechnąłem się. - Nie masz co się panoszyć gówniarzu. To rozmowa między dorosłymi, a to że ten tutaj woli słodziaka, to już inna sprawa. - Odepchnąłem lekko od siebie ciemnowłosego dzieciaka, ale nie zdążyłem nic więcej dodać, bo Luke przygwoździł mnie do ściany. Aż musiałem zakasłać.
- Mmmm, brutalnie. Pamiętasz jak lubię? - Posłałem mężczyźnie półuśmiech i zrobiło mi się gorąco na samą myśl, co może mi teraz zrobić. Chyba obudziły się we mnie stare zapędy masochistyczne. O dziwo blondyn uspokoił się i z kamienną twarzą odwrócił się do złotookiego.
- Biorę to co mogę, resztą ty się zajmiesz. Nie gadaj z tą szują. To nikt warty uwagi. - Luke grzebał chwilę w bagażniku, zabrał naręcze rzeczy i ruszył do bloku.
- Oh skarbie, jak możesz tak do mnie mówić. To że dymasz tego uroczego, nic między nami nie załatwia. - Zaśmiałem się głośno i oparłem plecami o ścianę budynku. Uwielbiałem droczyć się z niebieskookim. To jak drgała mu dolna warga podczas złości, doprowadzało mnie do chorej ekscytacji. Miałem ochotę wtedy ją złapać zębami i zagryźć. Cóż. Co kto lubi. A ja lubię tego wysokiego, nieokiełznanego blondyna. I go dostanę.

~Kasper

Zlustrowałem obcego chłopaka. Wysoki, czarne włosy i czekoladowe oczy z błyskiem szaleństwa. Gdyby nie jego bezsensowne pierdolenie, mógłbym nawet uznać go za przystojnego. Gdy złapał mnie za brodę, z trudem się powstrzymałem by nie złamać mu ręki. Jednak wolałem nie stracić resztki kruchego zaufania jakie było między mną a Lukiem. Nie lubiliśmy się i żaden tego nie ukrywał. Ale wiedzieliśmy że jeśli chodzi o Thala, to oboje jesteśmy w stanie wskoczyć w ogień.
Do tego nie spodziewałem się tego wybuchu ze strony Luka. Byłem pewien że zaraz rozszarpie czarnowłosego. Chwilę później w dłoni trzymałem kluczyki od auta a on zniknął na górze. Czekałem aż drzwi się za nim zamknął a kroki na klatce ucichną.
Uśmiechnąłem się wrednie, chowając kluczyki do kieszeni. Podwinąłem rękawy i strzeliłem kostkami, patrząc z nienawiścią na chłopaka.
- To jeszcze raz... Co tam mruczałeś o Thalu? - spytałem. Nie czekając nawet na jego odpowiedź, przywaliłem mu z całej siły w twarz.

We make true love, killing usWhere stories live. Discover now