Rozdział 23

10 2 1
                                    

*Luke*
Byłem na nogach wcześniej niż zazwyczaj. Thal jeszcze smacznie spał, kiedy ja byłem gotowy do wyjścia. Nie przeczytałem tych cholernych dokumentów wczoraj, więc postanowiłem zrobić to w biurze, mimo że mam czas do 15, ale bądźmy realistami. Nie sądzę, że akta mają dwie linijki, albo tylko 3-4 strony. Zostawiłem chłopakowi karteczkę na stole, z informacją że wyszedłem wcześniej, śniadanie ma w lodówce i powiem mu po powrocie, kogo mi przydzielili. Na końcu życzyłem mu miłego dnia i się podpisałem. Prosto, szybko, bez wydziwiania. Zgarnąłem kluczyki do auta i cicho wyszedłem z mieszkania.
W pracy zapoznałem się z teczką tej dziewczyny.
Rose Sheridan. Wysoka blondyneczka, o niebieskich oczach. Widać, że coś bierze, nawet po zdjęciu. Sytuacja w domu nie ciekawa. Parę razy była nawet przyłapana na próbach prostytucji.
Skrzywiłem się. Ile to dziecko ma lat? Jest w wieku Thala, albo trochę starsza? Nie wiem co rodzice mają w głowach, ale powinno się takich zamykać. Albo kazać im zarabiać dupą. Westchnąłem zrezygnowany i z polecenia szefa, pojechałem na wywiad do jednej z biedniejszych dzielnic.
Pod szkołą byłem punkt trzecia po południu. Stanąłem przy aucie i nastukałem zielonookiemu, że jestem na miejscu i jak chce się przywitać, to z chęcią go zobaczę. Nie wiedziałem jak z nim postępować. Tak jak wczoraj. Widziałem, jak było mu przykro, gdy przerwałem w pół akcji. Ale...zwyczajnie czułem się wykorzystywany. Jakby wołał "chce zapomnieć, zróbmy to szybko, nie chce o nim myśleć, daj mi zająć sobie głowę czymś innym."
Westchnąłem zrezygnowany. Muszę coś zrobić, żeby to zmienić. Jak jest ze mną, to niech coś do mnie czuje, a nie się leczy ze starego uczucia, kosztem mojego. ..
-Ahem, pan Foster? Dzień dobry....- Z moich rozmyślań wyrwał mnie dziewczęcy, niepewny głosik. Otrząsnąłem się lekko i z uśmiechem przywitałem.
-Oh, Rose jak mniemam? Dzień dobry. Zapraszam, pojedziemy do biura porozmawiać. - Uśmiechnąłem się i rozejrzałem po dziedzińcu. Jednak chciałem porozmawiać z czarnowłosym. - Daj mi jeszcze z 10 minut dobrze? Mam....jeszcze jedną sprawę do załatwienia.

*Thal*

Obudził mnie nieprzyjemny dźwięk budzika. Wymacałem ręką telefon na szafce i włączyłem drzemkę. Czekałem tylko aż przyjdzie Luke i zacznie mnie ściągać z łóżka. Jednak gdy odezwał się drugi alarm a jego nie było, zacząłem się niepokoić.
Podniosłem się niechętnie z łóżka i poszedłem go szukać. Nie było go. Za to był liścik od niego. Przeczytałem wiadomość lekko smutny. Ale jak to go nie ma? Jak to mam jeść sam? Dlaczego mnie nie obudził?
Westchnąłem smutny, odkładając karteczkę na miejsce. Podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej śniadanie. Usiadłem sam przy stole i zacząłem jeść bez większego entuzjazmu. Jakoś zdążyłem już przywyknąć do tego że śniadanie zawsze jemy razem. A tu nagle takie zaskoczenie.
Pół godziny zajęło mi wyszykowanie się do szkoły. Ruszyłem na autobus, po kilku minuta byłem na miejscu. Dziewczyny zdziwiły się bardzo że nie podwoził mnie Luke, jednak nie zamierzałem im tłumaczyć dlaczego.

W połowie lekcji dostałem sms'a od Luka. Jest u mnie pod szkołą? Czyli jego nowa podopieczna jest od nas? Zapewne jeszcze z naszej paczki. Mimo wszystko uśmiechnąłem się pod nosem i pobiegłem się z nim zobaczyć. Widząc jak gada z nim pewna blondynka, przeszły mnie ciarki. Szybko mi jednak przeszło.
- Rose? - spytałem z lekkim uśmiechem. Noto już wiem kim się zajmuje. - No widzę że wpadłaś? - spytałem zaraz się z nią witając.


*Luke*
Nie minęła połowa zakładanego przeze mnie czasu, jak zobaczyłem Thala. zdziwiłem się, gdy zawołał moją podopieczną po imieniu.
-Znacie się? No i super. Thal, przyjadę po ciebie do pracy. Nie ma opcji, żebyś łaził przez ten park sam, jasne? - Chodzą bardzo nieprzyjemne plotki o tym parku. Zwłaszcza ostatnio. A ja nie miałem zamiaru z dusza na ramieniu czekać na telefon ze szpitala, czy policji, że coś mu się stało. - Zdzwonimy się, dobrze? Czekaj na mnie. - Poprosiłem i uśmiechnąłem się pokrzepiająco. Ugh, chciałem go pocałować, ale to później. Teraz praca.
Odchrząknąłem lekko nie wiedząc co zrobić. - Tooo...pogadajcie a ja czekam w samochodzie, dobrze? - Zwróciłem się do dziewczyny z uprzejmym uśmiechem. Usiadłem za kierownicą i zerknąłem w lusterko. Ciekawe skąd się znali. Musiałem z dziewczyną porozmawiać o jej problemach, wypytać o szczegóły z jej życia, a jeszcze później zrobić wywiad środowiskowy. I tak sprawa jest na policji, ale cóż. Cholerne prawo.

We make true love, killing usWhere stories live. Discover now