~Matt
Siedzieliśmy do późna. Już po pierwszych minutach rozgrywki wiedziałem, że gramy na poważnie. Skończyło się na tym, że graliśmy do późnego wieczora, a ja już nieźle rozproszony, wychyliłem się w złym momencie i dostałem headshota i na tym gra się skończyła.
- Kurwa mać... - Warknąłem wściekły i odłożyłem pada. - Mocny z ciebie przeciwnik. - Spojrzałem na zegarek i skrzywiłem się lekko.
- Jeśli nie masz zamiaru nocować, to musisz zacząć się zbierać. Nawet cię odprowadzę, bo nie jestem wcale zmęczony, a przyda mi się trochę ruchu. - Mruknąłem, przeciągając się i zbierając swoje rzeczy do torby sportowej. Musiałem zajść do sklepu po coś słodkiego i paczkę chipsów. Poszedłem się przebrać w coś cieplejszego. Niby kwiecień, a bywało zimniej niż w grudniu. Wiem, że "Kwiecień plecień", ale no bez przesady. Wróciłem do przedpokoju, założyć buty.
- To co, idziemy?~Kasper
Gra z nim okazała się naprawdę super przeżyciem. Podejrzewałem że nie raz i nie dwa przyjdzie mi z nim zagrać. Nawet jak on nie wyjdzie z propozycją, to ja to zrobię. W końcu trafił mi się godny rywal. Gdy oberwał kulkę, nie żebym to ja mu jej nie zaserwował, postanowiliśmy zakończyć na dzisiaj. Spojrzałem na niego, marszcząc lekko nos i poprawiając okulary.
- Hmm.. w sumie miałem spotkać się ze znajomym i pójść z nim na piwo, ale menda mi w końcu nie odpisała więc... przydałoby się spadać do domu - mruknąłem zmęczony, przecierając dłońmi twarz. Szczerze mówią najchętniej położyłbym się już teraz. A nie jechał godzinę do domu, by zapewne kłócić się z rodzicami.
- W sumie jak tam chcesz... Możesz mnie odprowadzić, choć dalej ma ochotę się napić..~Matt
Unosiłem brew coraz wyżej z każdym kolejnym zdaniem Kaspra. Los mi chyba zaczął sprzyjać.
- To może jednak zostaniesz? Pójdziemy po jakieś piwo do sklepu, posiedzimy, pogadamy. Może rewanżyk? - Uśmiechnąłem się lekko i puściłem go przodem w drzwiach. Wyszliśmy przed blok, gdzie wziąłem trochę głębszy wdech. Sam nie wiedziałem, czy czuje się dobrze, czy nie. Miałem wrażenie, że jestem pełny energii, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że w tym momencie oddałbym życie za kawałek poduszki i miejsca do spania. Przeciągnąłem się i ruszyłem do pobliskiego sklepu.
- Kupujemy piwo, czy coś mocniejszego? - Zapytałem złotookiego. Miałem wrażenie, że on tymi ślepiami świeci po nocy. Jeszcze te słodkie okularki. Zaśmiałem się lekko na samą myśl o tym. Reflektory.
Weszliśmy do sklepu i pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to Jake. No kurwa mać. Z miejsca przycisnąłem do siebie Kaspra. Rękę położyłem na jego biodrze i jak gdyby nigdy nic, pomachałem do znajomego.
- Kurwa jak ja mogłem się z tym typem dogadywać. Zaczyna mnie wkurwiać. - Warknąłem cicho z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
- Cześć Jake. - Przywitałem się, gdy blondyn do nas podszedł. - To ja idę po alkohol skarbie, a ty rozejrzyj się, czy czegoś tam nie chcemy. - Poprawiłem Kasprowi okulary i lekko stuknąłem go palcem w nos.
- Jeśli możesz go spławić to będę wdzięczny. Ja nie chce obić mu mordy. - Szepnąłem przechodząc obok niego. Naprawdę, do czego to podobne, żebym osłaniał się smarkaczem przed dealerem. Myślałem, że nie mogłem się bardziej stoczyć. A jednak.~Kasper
Wyszedłem razem z nim z mieszkania, by zaraz ruszyć w stronę sklepu. Zastanowiłem się nad jego pytaniem, nie do końca wiedząc co mu odpowiedzieć. Z jednej strony miałem dziś pić piwo, z drugiej miałem ochotę na coś mocniejszego. Nie było mi jednak dane się zdecydować, bo zaraz po wejściu do sklepu, wylądowałem przy boku Matta. Spojrzałem na niego zaskoczony, dopiero po chwili dostrzegając tego całego dilera.
- Dobrze kochanie. Jak nic nie znajdę będę palił przed sklepem - rzuciłem za kolegą słodkim głosem. Tsk... dlaczego robiłem tutaj za dziewczynę? Spojrzałem na Jaka z uroczym uśmiechem. Irytowało mnie to że nie mogłem zrobić tej swojej klasycznej miny przez którą miękły kolana. Przeczesałem palcami włosy, tak że grzywka zasłaniała mi lekko oczy.
- Może chcesz do mnie dołączyć? Palenie samemu jest nudne, do tego boję się lekko okolicy.. - Dobry żart. Miałbym się bać tej okolicy? Ile razy biło się po kontach z przypadkowymi ludźmi w środku nocy?
YOU ARE READING
We make true love, killing us
RomanceLuke i Thal przyjaźnią się ledwo od 2 lat. Znają się co prawda o ponad rok dłużej... ale wracanie do tego nie jest dobrym pomysłem. Luke był jego kuratorem. Thal był jego pierwszym podopiecznym do którego momentami tracił cierpliwość. Mimo to zbliży...