Rozdział 15. On wrócił

619 48 18
                                    

Powrót do Warszawy okazał się długi i trudny. Wzmożone kontrole na drogach wjazdowych spowodowały ciągnący się się w nieskończoność korek na wjeździe do stolicy. Policjanci stojący na poboczu wyłapywali podejrzane auta i wyciągali je na pasy wyłączone z ruchu na przeszukanie.

Sherlock trzeźwo wymyślił, aby wysłano po nich samochody należące do Ambasady, które co do zasady były nienaruszalne. Utrudnienia były jednak znacznie bardziej demokratyczne, obejmowały wszystkich i cały wczesny ranek upłynął im w samochodzie.

Elegancki kierowca nie pytał o nic, ani nie starał się ich zagadywać. Wspólnie wysłuchali jedynie pierwszych porannych wiadomości w radiu. Informacje nikogo nie napawały optymizmem. Wydano rozporządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE, ograniczali działanie urzędów, odwołano zajęcia w szkołach i na uczelniach. Postanowiono zabezpieczyć obywateli do czasu, aż uzyskają odpowiednią ilość informacji oraz wymyślą sensowną wersję oficjalną do podania ogółowi.

Nie tylko oni mieli za sobą bezsenną noc. Media szalały z nowymi informacjami, które udawało się im dostać nieoficjalną drogą, a w chwilach przerwy napływu chwytliwych nowości, odtwarzali pełne emocji nagrania swoich reporterów z poprzedniego dnia, a następnie zajmowali się spekulacjami, które szły im wyjątkowo malowniczo. Konferencja, na której wszystko miało się wyjaśnić ogłoszona była dopiero na godzinę ósmą trzydzieści. Na dwadzieścia minut przed szóstą, mogli jedynie konfabulować.

Wystraszeni zakładnicy z poprzedniego dnia wracali drugim samochodem. Wcześniej odwiedzili szpital, aby sprawdzić, czy aby na pewno nic się nie stało. Holmes stwierdził, że nie ma czasu na profesjonalne opatrzenie rany w odpowiednich warunkach, więc wybrali się w drogę powrotną bez zbędnego oczekiwania. Przy kiepskim świetle niewielkiej lampki zamontowanej w tyle czarnego Range Rovera i z użyciem opatrunków znalezionych w samochodowej apteczce, John postarał się zabezpieczyć oparzenie na tyle, na ile było to możliwe.

Nad ranem, kiedy słońce wkraczało na różowo-granatowe niebo, Sherlock spoglądał za szybę, opierając się łokciem o wystające elementy drzwi w kolorze miodowego drewna. Unikał myślenia o tym, gdzie się znajduje, jak daje mu się we znaki poparzona dłoń. Obmyślał, co właśnie robił Moriarty. Z pewnością udało mu się wydostać już z Polski, a prawdopodobieństwo, że wrócił do Anglii było prawie pewnikiem. Jako zmarły bez trudu mógł przemieszczać się z fałszywymi dokumentami. Jego nazwisko i dane biometryczne zniknęły z baz poszukiwanych wraz z jego śmiercią. Z kolei on jako w pełni żywy musiał liczyć się z utrudnieniami, które stały na jego drodze. Całym ich mnóstwem. Jeśli przestępca stał również bezpośrednio za jego misją w Polsce, wiedział dokładnie, jak go to spowolni. Najpierw powrót do Ambasady, podpisywanie stosu bezsensownych dokumentów, beznadziejny powrót w towarzystwie Mycrofta nie szybciej niż wczesnym popołudniem.

- Wyglądasz na zmęczonego, John. Powinieneś wykorzystać ten czas na sen - zaproponował przyjacielowi, który odwrócił się w jego stronę, kiedy usłyszał znajomy głos, który wyrwał go z własnych przemyśleń. Twarz Watsona była szara i bez wyrazu. Zbyt mało snu i chwile strachu odbiły się na jego wyglądzie. W momencie, kiedy zauważył, że Sherlock w swój sposób o niego dba, mógł jedynie się uśmiechnąć.

- Po wczorajszym ustalmy, że nie będziesz mi mówić, co powinienem. - Westchnął na samą myśl o koszmarze, który zafundował mu detektyw. - Poza tym nic mi nie jest.

- Martwisz się.

- Jak kilka milionów innych ludzi.

- Przecież nic się nie stało.

Jego słowa brzmiały jak nieśmieszny żart.

- Sherlocku, właśnie chodzi o to, że mogło się stać! Na tym polega dzisiejszy świat. Jesteśmy cholernie zagrożeni, ale ty tego nie zauważasz. To dla ciebie nieinteresujące. Interesujące byłoby, gdybyśmy mieli setki trupów, aż radio huczałoby o problemach sanitarnych. Czy w ogóle zastanowiłeś się, jakie to miałoby konsekwencje? Zataiłeś tyle spraw... Wywiad by nam pomógł... Pewnie nic by się nie wydarzyło.

Ciężar kryształu | Sherlock BBCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz