4. Imprezka

8.3K 418 10
                                    

Ostatnio jak patrzyłam na zegar, było trochę po 21, ale nawet nie wiem kiedy to było. Jesteśmy w klubie o nazwie Kwitnąca Róża. Dość sporo wypiłam, ale jeszcze nie piłam tak dobrych drinków, jakie mogę tutaj spróbować. Chłopacy siedzieli teraz przy okrągłym stole i żwawo dyskutowała. Sierra przed chwilą do nich dołączyła, gdyż zmęczyła się ciągłym wywijaniem ze mną na parkiecie. Jednak ja nadal miałam dużo energii, za dużo, aby zejść. Jeśli jej nie wytańczę to, w końcu pęknę i naskoczę na watahę Moonighta. O nim samym też bym chciała choć na chwilę zapomnieć. Może zatapiając się w ramiona jakiegoś przystojniaka, oczywiście tylko w tańcu. Niestety nie wiedzieć czemu, żaden dziś mi się nie podobał. To dziwne, bo zazwyczaj znajdowałam takiego, któremu pozwalałam postawić mi szota i poflirtować.

Nawet nie zorientowałam się kiedy, znalazłam się na samym środku parkietu. Bawiłam się... dobrze. Patrząc, że ojciec zniszczył moje przyszłościowe plany i jestem zaręczona z wrogiem. To nie jest źle. Poruszałam biodrami, aż jakiś słodki brunet z kilkudniowym zarostem nie zwrócił na mnie uwagi. Wilkołak, z watahy... A z resztą kogo to obchodzi?! Sam zapewne już nie ogarnia. Po trzech energetycznie wytańczonych piosenkach, usłyszałam, że coś się dzieje przy stole. Błagam, aby to nie Bruno psuł mi wieczór. Mój wzrok skierował się na miejsce, gdzie zostawiłam moją sforę. Jakże się zdziwiłam, kiedy nie znalazłam chłopaka przy stole. Zamiast niego zobaczyłam Xaira z częścią swojej bandy. Zabawne, pierwszego dnia nie wydawał się być typem imprezowicza, skoro własną domówkę, przesiedział w biurze.
- Coś się stało?- spytał słodziak
Już miałam zaprzeczyć, gdy poczułam szerokie ramiona, które złapały mnie od tyłu. Zapach wody kolońskiej, wymieszane z pieprzem, a także testosteronem. Słodki brunet chyba przestraszył się blizn na twarzy mojego gammy i czym prędzej odsunął się. Ja nie przestawałam się ruszać w rytm muzyki, nawet jak ręce Bruna mi ograniczały ruch.

- Xair chce abyś przyszła.
Szepnął mi do ucha, na co ja tylko prychnęłam. Jeśli tak bardzo chce mnie zobaczyć niech do mnie dołączy. Miejsca jest dość. Z resztą nagle teraz przyszło mu ochoty na rozmowy? Zmiana muzyki. Teraz leciała Sia - Cheap Thrills. Przystopowałam z tańcem, aby móc śpiewać. Bruno to wykorzystał i ciągnąc mnie przez tłum, zaprowadził do baldzio niezadowolonego małego wilćka. 

Nie usiadłam, choć widziałam, że zrobił dla mnie miejsce. Mój brzuch domagał się tańca, a moje usta nie chciały przestać śpiewać. Sierra wiernie dołączała się do refrenów. Niestety każda piosenka się kończy. Dopiero kiedy DJ zmienił nutę, usiadłam obok czarnowłosego. Nic nie mówił, więc poprosiłam mężczyznę z bliznami o drinka, po który od razu poleciał. Śledziłam go, aż do barku, po czym spojrzałam z fałszywym uśmiechem na Alberta, następnie na Xaira i znowu powtórzyłam czynność. Żaden nie raczył się odezwać, więc ja zaczęłam.
- Od kiedy zaczęliście się lubić, że aż wymieniliście się numerami?
- Nevi jest już późno i nie chciałem, aby pomyśleli, że- zaczął od razu Ali, ale Sierra mu przerwała, co mnie zdziwiło.
- To był mój pomysł- tym bardziej mnie zatkało.- Im nas więcej, tym lepsza zabawa- chciałam już skomentować, ale szybko dodała.- Sama to mi powtarzasz.
- Serio?- wskazałam na Xaira- Gdzie w tym gościu widzisz słowo „zabawa"?
- Sądzisz, że nie umiem się bawić?- odrzekł jakby urażony.
- Gorzej. Ja WIEM, że nie umiesz się bawić. 

I wtedy zaczął się Vamos a Bailar. Wstałam i zaprosiłam go gestem ręki na parkiet. Czemu mnie to nie zdziwiło, że odmówił? Nie zrezygnowałam jednak z tańca i chwyciłam za nadgarstek Trevora. Chłopak nie protestował i pozwolił mi się zaciągnąć na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć jak każda tutejsza napalona para. Jednak tym razem nie poszłam w głąb, a zostałam w jak najlepszym widoku dla tego pana smutasa. Zwinnie poruszałam się między podniesionymi rękami Trevora. On poruszał biodra w rytmie muzyki, raz po raz ruszając nogą. Chyba nie jest przyzwyczajony do tego, że to on musi tańczy i poruszać. Widocznie zazwyczaj to laska dla niego odstawiała pokazy. Na początku alfa udawał, że niczego nie widział, ale jak jego kumpel, zaczął macać mnie po tyłku, chyba coś w nim pękło i bardzo uważnie nas obserwował. Dlatego trochę kucnęłam, miałam zacząć twerkować, bo w końcu na coś oglądałam te wszystkie porady jak to dobrze robić, ale przeszkodził nam ubrany w czarną koszulę i luźne jeansy Xair.
- Przepraszam pana, ale to jest parkiet i tu się tańczy- zaśmiałam się.
Wcisnął się między mną a Trevorem i mruknął coś do znajomego. Ten odsunął się z tajemniczym uśmieszkiem.

Mój wilczy narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz