8. Powiedz prawdę

6.2K 428 12
                                    

Jak długo już biegnę? Nie wiem.
Jak duży dystans pokonałam? Nie wiem.
Kiedy zamierzam zawrócić? Nie wiem.

Jedyne co teraz się dla mnie liczyło to mój oddech i cichy las. Czułam, że mój wilk chce przejąć nade mną całkowitą kontrolę, obawiałam się co on wtedy może zrobić. Dlatego choć moje spięte przez nerwy mięśnie, mogły się teraz rozluźnić, to musiałam być także gotowa na ewentualną wewnętrzną walkę.

Przystanęłam na dużej polanie, gdzie teren był delikatnie pagórkowaty, a ziemia zarośnięta trawą po same moje wilcze łokcie. Położyłam się na najbliższej górce i cieszyłam się rozgrzewającym mnie słońcem. Przymrużyłam oczy i nasłuchiwałam tańczący z liśćmi wiatr oraz delikatny śpiew ptaków. Gdzie nie gdzie dało się słyszeć jeszcze świerszcze. Czułam się w jakieś oazie spokoju.

- Nevada. Pora wracać.
Usłyszałam w swoim umyśle głos Alberta. Westchnęłam głęboko. Wszystko ma swój koniec, ale nie przypuszczałam, że nadejdzie on tak szybko. Spojrzałam ostatni raz na polanę.

Kiedy byłam niedaleko domu Moonighta, zmieniłam się w człowieka. Obym nie złapała kleszczy, oby kleszcze jeszcze smacznie spały, modliłam się w duchu.

Przede mną wyłoniła się dobrze zbudowana postać, za dobrze jak na Alberta. Na spotkanie wyszedł mi... Xair. Do luja pana co Ali sobie myśli, aby go przysyłać? Schowałam się za drzewem choć wiem, iż Xair zdążył zobaczyć moje nagie ciało. Chwyciłam końcówki moich włosów i przybliżyłam do mojej zaczerwionej twarzy. Jeszcze żaden obcy mężczyzna nie widział mnie roznegliżowanej. Boże jaki wstyd.

- Nevada wyjdź zza drzewa.
- Chyba jaja sobie robisz zboczeńcu!

Moja twarz coraz bardziej płonęła, czy on musi się tak gapić?! Jeszcze ten jego władczy ton. Co on sobie myśli? Czuję, że nie spuszcza ze mnie wzroku! Wtedy usłyszałam jak kładzie ubrania na ziemi, kątem oka spojrzałam na niego. Właśnie odwracał się do mnie tyłem.
- Obiecuję, że nie będę podglądał.

Tiaa i ja mam mu zaufać? Z drugiej strony trochę zimno mi się już robi... Powoli wyszłam zza drzewa, zasłaniając jedną ręką biust. Podeszłam na palcach do moich rzeczy i gdy przekonałam się, że mężczyzna mówi prawdę, sięgnęłam po ubrania. Ubrałam się najszybciej jak tylko potrafiłam, stojąc tyłem do Xaira. Przyniósł mi krótkie jeansowe spodenki, podarte z przodu. Do tego białą bluzkę, wiązaną na dole oraz bieliznę.

Właśnie wiązałam końcówki bluzki i w tym samym momencie odwróciłam się do niego, a ten gnida gapił się na moje biodra, stojąc do mnie bokiem.
- Miałeś nie podglądać!

Chwyciła jeden z adidasów, które także mi przyniósł i rzuciłam w niego. Niestety but został złapany, nie wyrządzając mu żadnej krzywdy.
- Wybacz- podszedł do mnie, aby wręczyć mi "zgubę".- Zapomniało mi się.

Agresywnie chwyciłam adidasa oraz szybko je ubrałam. Następnie ruszyłam przed siebie, uderzając Xaira barkiem. Jeszcze ten jego wzrok. Boże, mam nadzieje, że to tylko moja wyobraźnia, ale jego oczy wydawały się jakby spragnione. On mnie rozbierał wzrokiem!

- Ał. Księżniczko to bolało.
- Nazywaj mnie tak dalej to bardziej oberwiesz.

Kierowałam się w stronę domu, a za mną podążał Xair. Zaczepiał mnie, wołając moim imieniem lub przezwiskami. Ja w duchu modliłam się, aby dojść jak najszybciej do domu. Każda minuta z nim strasznie się dłużyła, co bardziej mnie irytowało.
Prawda, że wczoraj bardzo mi pomógł i powinnam podziękować, ale co poradzę, że jest nieziemsko przystojny, a sam fakt, iż tak o nim myślę mnie denerwuje.

Kiedy znaleźliśmy się na podwórku przed domem, odwróciłam się do niego gwałtownie. Zszokował mnie trochę fakt, że znajdował się tuż za mną. Kiedy on mnie dogonił? Na szczęście zdążył się zatrzymać i nie wpadłam na jego klatkę piersiową.
- Słuchaj- zaczęłam.- Dziękuję, że się mną wczo-
Przerwał mi, gestem ręki.
- Nie chciałbym, abyś biegała sama. Następnym razem kogoś ze sobą zabierz, jeśli będziesz chciała znów wyjść.

Mój wilczy narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz