5. Dlaczego?

7.1K 419 10
                                    


Minęły dwa dni, a Sierra ciągle zachowuje się dziwnie. Czuję jakby mnie unikała, a najgorsze jest to, że nie wiem za co. Oczywiście prędzej się już nie raz kłóciłyśmy o jakieś głupoty, ale wtedy przynajmniej znałam powód. Jasne były momenty, kiedy nie odzywałyśmy się do siebie i to już nie raz, ale miałyśmy chociaż kontakt wzrokowy. Teraz choć mieszkamy w jednym pokoju, czuję się jakby w ogóle jej tutaj nie było. Jeszcze dochodzi ta cała sprawa z Brunem. Mieszkańcy tego domu, mu nie odpuszczają. Muszę i na nich mieć oko. Udało mi się z kilka razy porozmawiać z wilkołakami z Vodius. Niestety dalej okazywali niechęć, a Xair jest vice dyrektorem jakieś firmy i ciągle gdzieś wychodzi. Tak samo jest z Nathanielem i Laurą. Trevor towarzyszy alfie, a Alex siedzi w swoim pokoju. Jedyne towarzystwo to dziesięciolatek. No i jak ja tu mam wykonać rozkaz ojca? A co dopiero się czegoś uczepić? Mam zadzwonić z skargą na dziesięciolatka?!

Leżałam teraz na trawie w ogródku za domem. Miał on swój urok, a jakby ktoś o niego zadbał to można by było urządzić tu mały raj dla zbłąkanych dusz jak moja. Patrzyłam na niebo, po którym wędrowały w półprzeźroczyste chmurki. Pogoda dopisywała na ostatni miesiąc wakacji. Ciekawa jestem jak mój ojciec to sobie wyobraził ze Sierrą, przecież ona jeszcze nie ukończyła szkoły. Nie to co ja czy Albert, który jest w moim wieku i szkołę średnią mamy już za sobą. Nie obrażając Bruna, ale w dniu kiedy go przyjęłam pod swoje skrzydła to musiał już dawno ją skończyć. Kiedyś jego wiek wyszedł na jaw podczas jednej z rozmów, ale ile to mu tam było? Chyba jest w wieku Xaira albo jest rok starszy od niego?

- Co tu robisz?
Z zamyślenia wyrwał mnie Ali, który usiadł koło mnie. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami, choć widząc jego twarz dodałam.
- Jeśli przyszedłeś znowu mówić o jakiś powrotach to tam masz drzwi.
Wskazałam na ciemno brązowe drzwi z srebrną klamką, za sobą. Chłopak westchnął.
- Szukałem cię. Myślałem, że będziesz wewnętrznym ogrodzie- tak, posiadają tutaj coś takiego jak atrium.- Chcę porozmawiać z tobą o Sierrze. Ostatnio coś dziwnie się zachowuje i czy to ma związek z... waszymi... no kobiecymi sprawami?
- Okres?- spytałam bez skrępowania, przez co się zawstydził.- Nie, to nie to. W tym czasie jest bardziej agresywna niż cicha.

Jednak miał rację, muszę coś z nią zrobić. Wiem, zapewne gniewa się za tą całą sytuację, ale dlaczego nie może potraktować to jako wyjazd wakacyjny? Nawet już ludzie z Boukeen do mnie nie dzwonią z problemami. Choć to głównie ja interweniowałam w ludzkie problemy, jak była potrzeba. Ojciec z bratem byli podobno byli czymś innym zajęci. Podniosłam się do siadu.

- Pojadę z nią na zakupy. Już nie będę chciała słuchać żadnych „ale".
Od razu udałam się do swojego pokoju, w którym wylegiwała się blondynka. Zrzuciłam jej kołdrę i dałam dziesięć minut na przygotowanie się, oznajmiając, iż będę czekać przy aucie. Ku mojemu zaskoczeniu przy jeepie czekał już Bruno. Opierał się o maszynę z jedną ugiętą nogą na zderzaku. 

- Mogę jechać z wami?- przechyliłam głowę z lekko uniesionym podbródkiem.- Ciągle ktoś mnie obserwuje i nie mogę się skupić na-

- Nie kończ- dobrze wiem, że chciał powiedzieć coś niezwykle zboczonego.- Nie będziesz narzekał na nasze zwiedzanie sklepów?- skrzyżowałam ręce.

- O nie- uniósł ręce w geście obrony i cicho zachichotał.- Nie będę wam towarzyszył. Jak mówię potrzebuję trochę samotności.

Zgodziłam się, bo w końcu dlaczego by nie? 

W samochodzie, panowała niepokojąca cisza. Zadawałam różne pytania blondynce, ale ona w ogóle nie wykazywała minimum zainteresowania. Kiedy wjechałyśmy do miasta, nawet nie odpowiedziała mi co najpierw chciałaby zwiedzić. Już powoli czułam rezygnację z zakupów. Teraz chciałam zawrócić, wpakować ją w najlepszy koc i zawinąć ja sushi. Wyciągnąć czekoladowe lody, które uwielbia i włączyć jakąś komedię, a najlepiej horror amerykański, typu Władca Komarów, albo ten o tych wielkich pająkach w metrze. 

Mój wilczy narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz