Wsiadłam na grzbiet białego wilka, który od razu ruszył w stronę reszty stada. Wilki czekały na rozkazy Alfy. Przezto, że nie zmierzałam zmienić swojej ludzkiej postać, dałam Xairowi wolną rękę. Sierra z Alexym, najszybsi ze stada, mieli zagonić jelenie w miejsce, gdzie będą czekać Bruno, Trevor oraz Nathaniel, którzy przeprowadzą pierwszy atak. Reszta miała dołączyć się, gdy chłopacy wypłoszą zwierzynę, rozpraszając pojedyncze osobniki z zaciśniętej grupy. Ja miałam trzymać się grzbietu, choć wygodniej byłoby, gdybym po prostu poczekała z boku, ale Xair nie pozwolił mi zejść.
Albert niezbyt był zadowolony z pozycji jaką zajął, uraziło to jego dumę Bety. Niestety na tle trzech goryli, prezentował się dość mizernie. Już i tak musiał czuć się bezradnie, przez tą nagłą i drastyczną zmianę otoczenia. Boukeen, choć pozornie spokojna wieś, dużo się w niej działo, przez co ja i Albert mieliśmy często ręce pełne roboty. Trudno było o wolny czas, którego teraz mamy aż nad to.
Do moich nozdrzy wkradła się woń należąca do roślinożerców. Było z około dwudziestu osobników, kierująca się na zachód od nas. Gdybym stała na ziemi mogłabym określić jak daleką są, poprzez drgania wywołane uderzeniami kopyt chmary. Z mojego pola widzenia znikła druga grupa, a zaraz za nią trzecia, które udały się na północ. Była tam kamienna ścieżka, która miała utrudnić zwierzynie ucieczkę. Nie wykluczaliśmy też możliwości, że jeleń może potknąć się lub zablokować kopyto między głazami.
Xair ruchem łba dał znać parce, aby ruszyli i po raz kolejny zostaliśmy sami. Jak na ich pierwsze polowanie to dobrze wiedzieli co robić. Widać wilcza krew nie woda i zawsze będzie nam towarzyszyć.
- Myślisz, że uda nam się coś upolować?- spytałam.Niebieskie oczy spojrzały na mnie z niedowierzeniem, na co cicho zachichotałam. Nie musiał nic mówić, abym wiedziała co ma na myśli. „Zwariowałaś?! To ja ich kieruję”, tak to zrozumiałam. Nie mam żadnych obaw, że nasza grupa sobie nie poradzi ze złapaniem zwierzyny, ale nie wiem czy współpraca także pójdzie gładko. Jeśli się nie zgrają, jelenie uciekną, co mi się nie uśmiechało, gdyż miałam ochotę teraz na pyszne mięso z grilla.
~ Czy u was.. w Boukeen też to tak wygląda?
Rzucił pytanie tak od zniechęcenia,
- Nie. My wiemy, jaką zwierzynę możemy upolować - pisnęłam, kiedy Xair potrząsnął się. - Żartuję! No może nie do końca, ale wiem co miałeś na myśli. Zanim jakakolwiek grupa zgłosi się na ochotnika do polowań, trenują przez kilka miesięcy, aby myśleć tak jak twój pobratymca w grupie. Każdy chce wypaść jak najlepiej, więc to nie takie proste. Jednak najważniejsze jest Pierwsze Polowanie, musi przejść je każdy członek watahy ojca.
~ A jeśli ktoś nie chce?
- Hmm… Trochę trudno to wytłumaczyć. Rzadko kiedy jakaś rodzina odsuwa dziecko od Pierwszego Polowania. Nie raz, że nie jest to zbyt przychylnie rozpatrywane przez nasze plotkary, to jeszcze dzieciaki nie akceptują takiego kogoś w swoim gronie. Po za tym to urocze patrzeć jak taki mały szczeniak próbuje dogonić cielaka.Nagle biały wilk ruszył przed siebie z niewiarygodną prędkością. Byłam zaskoczona jego postępowaniem, w szczególności, że nie ostrzegł mnie i przez chwilę myślałam, że stracę równowagę. Wiatr uderzał we mnie, dlatego schowałam głowę w miękkie futro.
~ A jakie było twoje Pierwsze Polowanie?
- Całkowicie wyjątkowe. Zacznijmy od tego, że polowałam z dorosłymi wilkami, a nie z rówieśnikami. Zaczęło się od tego, że błagałam mojego starszego brata, aby zabrał mnie ze sobą, ale ten ciągle mi odmawiał. To zagroziłam, że albo mnie weźmie albo odmówię w udziale Pierwszego Polowania. Przeraziłam tym nie tylko jego, ale także i rodziców.Dotarliśmy na miejsce. Wilk zatrzymał się na wzniesieniu jakieś dwieście metrów od przyczajonych w krzakach chłopaków. Zastanawiałam się, kiedy wyminęliśmy Albertę i dziewczyny. Xair położył się na ziemi, dzięki czemu koniuszki moich nóg dotykały ziemi. Wyprostowałam się, aby mieć lepszy widok na całą arenę, na której zaraz miała zacząć się zabawa. Wielka ścieżka włożona kamieniami znajdowała się w starym korycie rzeki. Trawa wydawała się tutaj wyższa niż w innych miejscach oraz drzewa nie rosły tak gęsto. Idealne miejsce do ataku.
CZYTASZ
Mój wilczy narzeczony
WerewolfJestem Nevada i jestem córką Jonego Forwood, alfy watahy, zajmującej tereny dość sporej wsi, zwanej Boukeen. Od pokoleń moja rodzina toczy spór z rodziną Moonight. Choć jestem czwartym dzieckiem i nie powinny obchodzić mnie spraw alf, to moje gumowe...