- Ja... skłamałam.
Jej ostatnie słowa odbijały się echem w mojej głowie. Byłam rozczarowana i zła na nią, ale te uczucia blakły przy uldze jaką poczułam w sercu. Tylko, że ta ulga dotyczyła Xaira, a nie Sierry. Tak jakbym cieszyła się, że między nimi nic nie ma i on jest wolny.Przetarłam twarz dłonią, próbując wymyślić jakiekolwiek wyjście. Kłamców nienawidziłam najbardziej, a moja sfora dobrze o tym wie. Bruno doświadczył mojego gniewu, ale jego sprawa polegała całkowicie na czym innym. Jak ja mam teraz postąpić? Nie wiem.
Moja bezradność wobec niej mnie dobija. Jeśli w przyszłości miałabym zająć się watahą Moonighta, muszę okazać się najlepszą Luną, jaką mogliby tylko sobie wyobrazić. Na pewno nie taką, od której nie mogliby oczekiwać konsekwencji.Gwałtownie wstałam i podeszłam do okna, głośno sapiąc. Byłam tak wciekła, że nie mogłam opanować myśli.
- Dlaczego?- rzuciłam pytaniem przez ramię.
- Myślałam, że jeśli powiem ci, iż będąc tutaj będę cierpieć, to...- wyszeptała, widocznie zawstydzona swoim postępowaniem.
- To co?!
- To wrócimy do Boukeen- podniosła swój ton.- Nie chcę ich! Nigdy ich nie zaakceptuję! Chcę wrócić z wami do NASZEGO domu i nie czuć się tutaj jak jakiś śmieć. Gdyby nie twój ojciec, zajęłabyś pozycję alfy w Boukeen i wtedy miałabyś lepszy dostęp do informacji, aby kontynuować swoją zemstę-W złości przewróciłam lampkę, która stała na stoliku nocnym. Przedmiot rozbił się na ścianie, pozostawiają po sobie szklane kawałki na podłodze.
- Czy ty sobie ze mnie żartujesz?! Pomyśl przez chwilę! Alfie nie wypada zajmować się sprawami, które nie mają nic wspólnego ze sforą.
Oparłam się o parapet, aby się uspokoić. Dopiero teraz zauważyłam, że widok z tego pokoju jest skierowany na basen. Przydałby mi się teraz zimny prysznic albo właśnie taki skok do wody w basenie.Sierra nadal siedziała z spuszczoną głową. Ta mała nawet nie wie ile stresu kosztowało mnie jej kłamstwo. Przez to pokazałam swoją słabą stronę Moonigtowi. Ciekawe czy dobrze bawiła się, kiedy ja ośmieszałam się przed innymi.
Wtedy do pokoju wleciał Bruno, a zaraz za nim Albert. Musieli usłyszeć jak niszczę przedmiot. Pierwszy mężczyzna wbiegł między mnie a blondynkę .
- Neviś, słońce - chciał mnie chyba udobruchać.- Sierra to jeszcze szczeniak. Nie każdy tak szybko dorasta, więc odpuść jej. To był głupi wybryk zbuntowanego dzieciaka.
- Mam jej to zapomnieć? Bruno ona mnie o.kła.ma.ła.Mężczyzna był zmieszany. Wiedział, że trudno będzie mnie przekonać do zapomnienia o karze, ale nie chciał widocznie też zostawić koleżanki samej.
Wiecie co. Puszczę wam improwizację niczym Mickiewicz.
Bruno pozornie mądry człowiek
Pewnego dnia skłamał.
Co wyglądał jak poganiacz owiec
Problemy przez to miał.
Musiałam mu przybyć na ratunek
Ale on kazał jedynie całować w du-
Gdyby nie ja przydałby mu się opatrunek
Więc... więc postanowiłam zrobić zupęPrzez ostatni wers poetą może i nie zostanę, ale przynajmniej mogłam na chwilę skupić się na czymś innym.
- To ukarz ich obydwoje- wtrącił Albert.- Znaczy daj Sierrze karę, ale podziel ją z Brunem.
Acha. Czyli tak to sobie zaplanował. Wiedział, że nie odeślę ich obydwoje, więc dam im mniejszą karę, którą razem wykonają.
- Wy chyba sobie ze mnie żartujecie. Mam tak podzielić między was karę jak kawałek ciasta?!
Nie spodziewałam się, że tak zgodnie kiwną głową. Cieszę się, że ta trójka potrafi stanąć w obronie któregoś z nich, ale dlaczego akurat teraz musiałam się o tym przekonać? Wiem, że skoro padł ten pomysł, to zrobią wszystko, abym się zgodziła.
- Może teraz będę złą alfą, ale jako Luna przyjmę waszą propozycję.Choć próbowali to przede mą ukryć, widziałam, że byli szczęśliwi. No tak oni są zadowoleni, ale ja okazałam się wobec nich słabość. Uśmiechnęłam się w duchu. Dokładnie taką sytuację przeżywała moja mama, kiedy karała moich braci. Zazwyczaj wielce skłóceni i znienawidzeni, a jak było trzeba przyjąć winę, trzymali się razem. Zawsze po rozmowie z nimi, żaliła się mi jak trudno jest podejmować decyzje. Czyli tak to jest być Luną. Oj, nie jest to łatwa robota. Zostawiam tę trójkę samą w pokoju. Musiałam się przewietrzyć.
CZYTASZ
Mój wilczy narzeczony
WerewolfJestem Nevada i jestem córką Jonego Forwood, alfy watahy, zajmującej tereny dość sporej wsi, zwanej Boukeen. Od pokoleń moja rodzina toczy spór z rodziną Moonight. Choć jestem czwartym dzieckiem i nie powinny obchodzić mnie spraw alf, to moje gumowe...