17. Liczysz się ty

5.1K 435 28
                                    



Wstałam z siedzenia, a przez małą ilość wolnej przestrzeni, nasze powoli unoszące się klatki piersiowe delikatnie się ocierały. Kolejka nadal stała w miejscu, a mnie w lewe oko drażniły ostatnie promyki słońca i to na tyle mocno, że musiałam zasłonić się ręką, którą Xair niespodziewanie chwycił i odsunął od mojej twarzy. Przybliżył się. Czułam jego oddech na twarzy, nos ocierający się o mój własny i kosmyki jego czarnych włosów łaskoczące moje policzki.

Przymknęłam oczy z powodu uderzającego we mnie pomarańczowego światła. I tak jedyne co bym widziałam to para błękitnych tęczówek. Jego zarost drażnił moją skórę, ale nie drgnęłam ani o centymetr. Jego usta smakowały jeszcze watą, którą razem jedliśmy oraz trochę słono od potu.

- Urocze. Wstrzymujesz oddech - oddalił swoją głowę, wracając do patrzenia na mnie z góry.
Drzwiczki od wagoniku otworzyła ta sama kobieta, którą Xair przepraszał, kiedy wpychał mnie do środka kolejki. Z lekkim serdecznym uśmiechem, poinformowała na, że musimy już wysiąść. Momentalnie zrobiłam się czerwona na twarzy. Delikatnie odepchnęłam mężczyznę i wyszłam z komórki. Kierując się ku wyjściu, zauważyłam wszystkich domowników, stojących w pół okręgu, wiwatując. Po chwili nadleciał smok, który zabrał nas wszystkich do krainy tęczy.

Mój śmiech wypełnił wagonik, przywracając mnie do świata realnego. Przeczuwałam, że moja wyobraźnia nie zna granic, nawet zaczęłam się zastanawiać czy ostatnie słowa Xaira także nie były wytworem mojego umysłu. Jednak nigdy nie uwierzyłabym, że mogę coś takiego sobie wyobrazić.

Mina mężczyzny od razu zrzedła, nie wiedząc co ma zrobić. Wydawał się tym tak dotknięty, że może i dałabym się nabrać, ale nie, nie dam się złapać w sidła jego żartu.
- Nie rozumiem twojego zachowania - odrzekł niezadowolony. - Liczyłem na bardziej uroczą reakcję. Sam nie wiem... może byś się zarumieniła, albo nerwowo próbowała zmienić temat.
- Wybacz - próbowałam opanować śmiech. - Ale to było takie... niespodziewane. Jeszcze ten dumny wyraz twarzy, z którą mi to oznajmiłeś.
- A czy to nie ty przypadkiem powiedziałaś mi, żebym taki się stał?

Spojrzałam na niego zdziwiona, bo nie przypomniałam sobie, aby taki temat kiedykolwiek padł w domu Moonighta. Mężczyzna usiadł ciężko, opierając łokieć o futrynę okna, zasłaniając tym samym usta dłonią. Błądził oczami po panoramie miasteczka. Wydawał się być przybitym tym wszystkim, a mi zrobiło się głupio. Spuściłam wzrok, oglądając każdą plamkę na bucie bardzo uważnie. Nie wiedziałam nawet jak zagadać, przez co zapanowała ciężka cisza, do czasu, aż kolejka ponownie ruszyła.

- Co mam jeszcze zrobić, abyś w końcu mnie zaakceptowała.
Podniosłam głowę na czarnowłosego, nałożył nogę na nogę, a jego oczy były pełne bólu.
- Nie... nie rozumiem.

Chciał odpowiedzieć, niestety dojechaliśmy do końca kolejki i drzwiczki otworzyły się tak jak w mojej wyobraźni. Bez słowa Xair wyszedł i ruszył gdzieś przed siebie. Próbowałam dotrzymać mu kroku, ale on nie zwracał na mnie uwagi i zwinnie przeciskał się przez tłum ludzi. 

Przepychając się przez ludźmi, trafiłam na grupę chłopaków, którzy mnie zatrzymali. Byli prawdopodobnie w moim wieku. Przez to, że jeden zablokował mi drogę, nie pozwalając przejść, musiałam stanąć na palcach, aby znaleźć Xaira, który zniknął mi z pola widzenia. Tylko nie mówicie, że idiota się znowu zgubił, pomyślałam. Jego dziwne zachowanie, nagle wyznania i ucieczka, zdenerwowały mnie. W ogóle nie rozumiałam co zamierzał mi przez to powiedzieć. Wtedy poczułam obcą dłoń na moi ramieniu.

- Skoro jesteś sama to może pójdziesz z nami się zabawić?
Warknęłam. Nikt oprócz mojej rodziny, nie ma prawa mnie dotykać. Zacisnęłam dłoń w pięść i już miałam zamiar poczęstować nią nieznajomego, kiedy ktoś mocno szarpnął mnie do tyłu. Xair objął mnie w pasie, stojąc bokiem do chłopaków, odciągnął mnie jak najdalej.
- Przepraszam, ale ona jest ze mną.

Mój wilczy narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz