18. Kochajmy się!

5.7K 463 26
                                    


Zapukałam w drzwi do sypialni Xaira. Cieszyłam się, że miałam możliwość obudzenia go, bo i tak chciałam z nim porozmawiać na temat dzisiejszego przyjazdu mojego ojca. Nie otrzymując odpowiedzi, weszłam do środka. W pokoju panowała całkowita ciemność, więc zaczęłam od rozsunięcia zasłon. Kiedy pierwsze promienie słońca z trudem przebiły się przez brudne szyby, zarejestrowałam, że łóżko jest puste i niepościelone. Z lekkim uśmiechem, złapałam za zimną kołdrę i podrzucając ja do góry, pozwoliłam jej odkryć całe łoże.

Następnie przechadzając się po pokoju, opuszkami palców, badałam powierzchnię półek. Mimo stanu szyb, w sypialni nie znajdował się ani gram kurzu. Przystanęłam przy jednej z książek, która była największa, ale nie za gruba. Stara i popękana skóra, kusiła do sięgnięcia po nią. Materiał okładki drażnił moje dłonie, ale złoty napis „Album", przyśpieszył bicie mojego serca. Najpierw trafiłam na zdjęcia każdego z grupy Xaira, oprócz samego lidera. Każda fotografia różniła się tłem, że zdziwieniem stwierdziłam, iż nie ma drugiego zdjęcia robionego w tym samym miejscu. Zauważyłam także na parę nowych twarzy, które nie powtarzały się na późniejszych obrazkach.

Wróciłam myślami do dnia z incydentem w samochodzie. Krótko po moim zbliżeniu z Xairem, wiem, że wybiegłam z pojazdu, ale jak i po co schowałam się w pokoju Sierry, tego już nie rozumiem. Akurat siedziała tam Laura z Mishią, co pogorszyło sytuację z moim nagłym wparowaniem do środka. Wiem, że blondynka nie ciągnęła by tematu co mi się stało, gdybym odpowiedziała jednym krótkim słowem. Natomiast tamte dwie od Moonighta koniecznie chciały wiedzieć co mną tak wstrząsało.

Prawdopodobnie gorączka, która trzymała się mnie kurczowo oraz dziwne uczucie w brzuchu, sprawiło, iż bez dłuższego namawiania opowiedziałam im wszystko, czerwieniejąc się przy tym nieziemsko. Wtedy zaczęły się piski i dobre rady, których początkowo nie rozumiałam. Pytania typu czy chciałabym teraz odwrócić się i pobiec ponownie do Xaira albo czy chciałabym być teraz w jego objęciach czy też czy chciałabym aby te chwile z auta trwały wiecznie, były nie takie złe jak odpowiedzi, które praktycznie ciągle były twierdzące. Ja, niezależna samica alfa, w końcu miałabym znaleźć samca, który będzie miał nade mną kontrolę? Czułam, że wchodziłam coraz wyżej w stopniu zawstydzenia, aż Mishia wykrzyknęła radośnie, że w końcu zrozumiałam, iż Moonight jest moim Mate. Próbowałam wybić im ten pomysł z głowy, ale nawet Sierra stanęła po stronie dziewczyn. Kiedy powiedzmy, że przyjęłam to do jakiekolwiek możliwości, dowiedziałam się kolejnej ciekawej rzeczy, a mianowicie, podobno spotkałam Xaira przed moim przybyciem tutaj i całej tej sprawy z zaangażowanym małżeństwem.

- No w to to ja już nie uwierzę – skomentowałam. – Kogo jak kogo, ale syna największego wroga mojej rodziny to chyba bym zapamiętała.
- Powiedzmy, że wtedy Alfa wyglądał nieco inaczej – dziewczyny uśmiechnęły się tajemniczo.

Dlatego z niecierpliwością i mniejszą dokładnością, oglądałam kolejne strony albumu, czekając aż zobaczę twarz czarnowłosego, choć z tego co się dowiedziałam miał kiedyś białe włosy. Miałam nadzieję, że jak go w nich zobaczę na fotografii, coś mi się przypomni. I wtedy natrafiłam na coś bardzo dziwnego. Ogólnie wszystkie strony były wypełnione dwiema-trzema fotografiami, zostawiając przez to sporo wolnego miejsca, ale nie ostatnie trzy strony, wypełnione MOIMI zdjęciami. Większość robione z ukrycia. Na najstarszym zdjęciu mogłam mieć z czternaście, piętnaście lat.

- Co tam ciekawego znalazłaś?
Za mną rozległ się ciepły głos Xaira, który miał na sobie tylko ręcznik na biodrach. Stał oparty o framugę drzwi od łazienki i patrzył przed siebie z rozmarzonymi oczami. Odwracając się do niego bokiem, wskazałam palcem na album, a dokładnie na zdjęcie, na którym śmiałam się do Alberta.
- Masz ciekawe hobby.

Mój wilczy narzeczonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz