Obudziłam się na bardzo dużym łożu. Pokój, w którym się znajdowałam, był urządzony w nowoczesnym stylu. Głównie czarno-białe kolory. Pomieszczenie wydawało się puste, jedna ściana wypełniona półkami z książkami i innymi rzeczami, na przeciwko mnie duża komoda, obok której były uchylone drzwi do łazienki. Żadnych obrazów, kwiatów, nawet okno było tylko jedno, dość duże, ale i tak nie oświetlało całego pokoju, przez co dodawał tutaj mroczny klimat.
Zrobiło mi się strasznie gorąco, więc zrzuciłam z siebie czarną kołdrę, wtulając się jeszcze bardziej w poduszki, które pachniały jabłkiem i lasem. Chciałam pójść jeszcze się przespać, ale jakoś nie mogłam przymknąć oka i to nie dlatego, że znajdowałam się w pokoju mężczyzny. Jakoś wczorajsze wydarzenia ciągle mnie dobijały. Sierra i Xair? Nie słyszałam jeszcze o przypadku, w którym tylko jedno odczuwało więź mate. Jednak jeśli tak jest to co wtedy?
~ Tak nie może być! Xair jest twój.
No tak jeszcze jej tu brakowało. Nagle ktoś wszedł do środka, wyrywając mnie zamyśleń. Nie odwróciłam od razu głowy w jego stronę. Materac ugiął się pod ciężarem mężczyzny pachnącego jak cały pokój.
Dopiero jak usłyszałam jak kładzie coś metalowego na stoliku nocnym spojrzałam na niego. Przyniósł mi śniadanie. Zazwyczaj to cieszę się jak nie muszę wstawiać i ktoś przynosi mi jedzenie, ale dzisiaj zapach jakiegokolwiek jedzenie, mdlił mnie.
Nasze oczy się spotkamy. Chyba po raz pierwszy mogę powiedzieć, że widzę jego uczucia na twarzy. Był zmartwiony. Nic dziwnego zapewne wyglądam koszmarnie.- Musze iść porozmawiać z Sierrą- odezwałam się w końcu.
- O nie- pchnął mnie na łóżko, kiedy próbowałam wstać.- Musisz odpocząć masz gorączkę.Rzeczywiście zakręciło mi się w głowie, kiedy się podniosłam, ale nie mam teraz czasu na takie głupoty.
- Przestań gadać głupoty, my nie chorujemy.
- Nawet psu zdąża się złapać katar.
- Dziękuję za to jakże miłe porównanie.Patrzył na mnie czułe, co było miłą odmianą od jego zlodowaconego serca. Nagle przybliżył dłoń do mojej twarzy i położył ją na moim poliku. Była ona przyjemnie chłodna. Może jestem trochę rozpalona? Ale to przez to, że dzień prędzej powstrzymywałam moją wilczycę przed przemianą. Ta... można przez to niestety zachorować.
Jego dłoń poszła wyżej, mierząc mi temperaturę przez dotyk mojego czoła, kończąc na delikatnym głaskaniu moich włosów. Było to bardzo przyjemne i uspokajające.
- Zdrzemnij się jeszcze trochę- powiedział bez lodu w głosie.- Ale najpierw zjedz.Wskazał kciukiem na stolik i wyszedł z pokoju, a ja zostałam sama z tacą pełną kanapek. Chwyciłam jedną z szynką i pomidorem, wmuszając siebie do zjedzenia jej. Kiedy ostatni kęs wylądował w moim żołądku, wypiłam herbatę jednym duszkiem. Więcej jedzenia jednak w siebie nie wzmuszę.
Opadłam ciężko na miękkie łóżko i przesuwając do siebie kołdrę, wtuliłam się w nią.
~ Było go zatrzymać! Może idzie do Sierry?! Idiotka. On jest TWOIM mate!
Zamknij się. Przez moją wilczyce, zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej głowa. W ogóle co ona wygaduje? Coś przeczuwałam, że przez tą akcje ona znowu się odezwie. Choć u wilkołakach ich ludzie jak i wilcze myśli potrafią zgrać się ze sobą, ja jakoś mam z moją mały problem.
Kiedyś nie wyobrażałam sobie bez niej życia, ale po tym co zaszło dwa lata temu, nie potrafiłam jej zaufać. Teraz czułam się jakby moje ciało zamieszkiwały dwie osoby.Usiadłam i opierając prawą rękę o kolano, próbowałam zrozumieć co mój wilk chciał osiągnąć, mówiąc mi tak dziwną rzecz. Odgarnęłam włosy do tyłu, spoglądając na drzwi którymi wyszedł czarnowłosy. Nie zaprzeczam do Xaira mogłam poczuć pociąg jako kobieta, ale czy na pewno mam w to angażować moje wewnętrzne ja?
CZYTASZ
Mój wilczy narzeczony
WerewolfJestem Nevada i jestem córką Jonego Forwood, alfy watahy, zajmującej tereny dość sporej wsi, zwanej Boukeen. Od pokoleń moja rodzina toczy spór z rodziną Moonight. Choć jestem czwartym dzieckiem i nie powinny obchodzić mnie spraw alf, to moje gumowe...