Rozdział 3

2.5K 112 71
                                    

  Nagle, gdy ruszyłam powoli w stronę okna, by wyjrzeć przez nie i zobaczyć, czy Remek i Michał nie wracają już do domu, rozległ się wrzask mojego brata...  


Razem z Polą zaczęłyśmy wrzeszczeć jak opętane. Nagle do domu wbiegł Remek, trzymając się zakrwawioną dłonią za ramię.

-Gdzie Michał?! -Krzyknęłam, a w moich oczach zaczęło pojawiać się coraz więcej łez. -Idę go szukać.

-Klara, poczekaj. -Powiedziała Pola i powoli podeszła do Remka. Strach z jej oczu i głosu zniknął, nie wiedziałam, o co jej chodzi. Odsunęła dłoń mojego brata od jego ramienia i wzięła na palec trochę krwi. Następnie oblizała palec, a ja w tym momencie pomyślałam, że ona jest nienormalna.

To ketchup. -Poinformowała mnie, a ja nie mogłam uwierzyć, że cała trójka mogłaby nam zrobić taki głupi kawał.

Wtedy do domu wszedł Michał, nie mogąc wytrzymać ze śmiechu. Wszyscy zaczęli się śmiać, lecz mnie wcale nie było do śmiechu.

-Fajny żart, to muszę wam przyznać, chłopaki. -Powiedziała Pola. -O mało co się nie posrałam ze strachu.

-Pola. -Wyszeptałam, zdziwiona jej zachowaniem.

Wszyscy spojrzeli na mnie, próbując powstrzymać ostatnie fale śmiechu.

-Fajny żart? -Mówiłam dalej. -Ja naprawdę się wystraszyłam! Jak mogliście?! -Wyminęłam ich i pobiegłam do swojego pokoju.

Po chwili przyszła do mnie Pola. Jednak nie chciałam z nią rozmawiać, byłam na nią zła. 

-Klara. -Usiadła przy mnie, leżącej z twarzą w poduszce.

-Idź sobie.

-Klara. -Powtórzyła, ciągnąc mnie za ramię. Uległam jej i usiadłam. -To był tylko głupi żart...

-Wiem..., ale wiesz, jak ja się wystraszyłam...

-Wiem. Ja tak samo. Ale darujmy im to. Wiesz, jacy oni są, jak się zachowują...Jak dzieci, prawda?

-Prawda. -Wyszeptałam, ocierając łzy, którym udało się spłynąć po moich policzkach.

Pola przytuliła mnie, a ja modliłam się, by Michał ponownie tu nie wparował.

***

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Dochodziła godzina trzecia, a ja ani na chwilę nie zmrużyłam oka. Pola smacznie spała na drugim końcu łóżka i zazdrościłam jej tego. Że może śnić i nie przejmować się realnym światem.

Ciągle myślałam o Michale. Przez jedną krótką chwilę, naprawdę myślałam, że może mu się coś stać, gdy był tam, na zewnątrz. Gdyby tak się stało, chyba bym tego nie przeżyła. Na szczęście, było to tylko głupi kawał, jak ujęła to Pola, i nikomu nic się nie stało. Do mojego brata i jego kumpli takie zachowanie jest jak najbardziej podobne. Nudzą się i wymyślają to coraz głupsze pomysły.

Z tą myślą wstałam z łóżka. Po cichutku poszłam do kuchni, bo bardzo chciało mi się pić. Stanęłam przy blacie, nalewając sobie szklankę chłodnego soku.

-A to ty... 

Kiedy usłyszałam za sobą głos, zamarłam. Odłożyłam szklankę i odwróciłam się powoli. O mało nie rozpłynęłam się z zachwytu na widok Michała.

-Tak... -Mogę się założyć, że na moje policzki wyskoczyły rumieńce. Na szczęście było zbyt ciemno, by on mógł je zauważyć. -Przyszłam się napić...

Otwórz oczy | M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz