Rozdział 14

1.8K 116 24
                                    

Moje życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami. Jednego dnia marzyłam o pocałunkach z Michałem, a drugiego to marzenie nieoczekiwanie się spełnia. W dodatku owiane tajemnicą, o której wkrótce się dowiem.

Dochodziła siedemnasta. Na zewnątrz już całkiem się ściemniło, lecz nie zwracałam na to uwagi. Szłam powoli w kierunku miejsca mojego spotkania z Michałem. Serce, jak zwykle w ostatnim czasie, waliło mi mocno ze strachu i stresu.

Wyszłam na główną drogę i przeszłam na drugą stronę ulicy. Poszłam kawałek chodnikiem i nagle skręciłam w prawo w zasypaną śniegiem ścieżkę. Brnąc powoli w śniegu, rozglądałam się, po swojej lewej stronie mając ciemny las, w który bałam się wejść.

Zastanawiałam się, u którego wejścia do lasku będzie czekał Michał. Tego nie ustaliliśmy, a ja zapomniałam zapytać.

Obejrzałam się za siebie, wciąż sunąc naprzód, i potknęłam się. Poczułam, że lecę przed siebie i że zaraz wyląduje głową w śniegu, lecz tak się nie stało. Ktoś chwycił mnie mocno i wciągnął miedzy drzewa. W pierwszej chwili chciałam krzyknąć, lecz w półmroku poznałam, że tym kimś jest Michał.

-Musisz mnie tak straszyć? -Zapytałam szeptem, czując ulgę, że to on.

-Przepraszam. Nie chciałem.

-Ostatnio w ogóle się dziwnie zachowujesz...

-Wyjaśnię ci to. -Zmierzył mnie wzrokiem. -Zapnij się. Chcesz zachorować? -Chwycił zamek mojej kurtki i podsunął go w górę.

-Choroby omijają mnie szerokim łukiem. Nic mi nie będzie. Możemy iść gdzie indziej? -Rozejrzałam się niespokojnie dookoła.

-Dlaczego? Boisz się? Tu nikogo nie ma oprócz nas.

-Wiem, ale nigdy nie lubiłam tu przychodzić. Nawet w dzień czuję się tu jakoś...dziwnie.

-Mogłaś powiedzieć. Spotkalibyśmy się gdzieś indziej...

-Nie ważne. Nie przejmuj się, to tylko głupie obawy. -Machnęłam ręką. -Możemy zostać tutaj, bo bardzo chcę dowiedzieć się, o co chodzi.

-To trochę skomplikowane...

-Mów, proszę cie. Chcę wiedzieć.

-Okej. -Westchnął. Chwycił mnie za rękę i poprowadził do powalonego pnia. Usiedliśmy na nim, a on nadal trzymał moją dłoń w swojej.

Przeszył mnie przyjemny dreszcz, lecz nie zwracałam na to uwagi, bo bardziej zajmowało mnie to, by w końcu Michał wyjaśnił mi wszystko.

-Pierwszą rzeczą, którą chcę ci powiedzieć, jest to, że podobasz mi się od pierwszej chwili, kiedy cię tylko zobaczyłem.

Aż otworzyłam usta ze zdumienia. Niemożliwe. Nie, to nieprawda. Zauważyłabym to...

Już chciałam mu to powiedzieć, lecz nie dał mi tej szansy.

-Wiem, że nie było tego po mnie widać. Ale mam na to wytłumaczenie... Krótko mówiąc chodzi o twojego brata.

-Remka? -Zdziwiłam się. -A co on ma z tym wspólnego?

-Od pierwszej chwili się polubiliśmy, w drugiej byliśmy już dla siebie jak bracia. Dlatego zwierzyłem się mu, że mnie zauroczyłaś, a on...

-A on? -Ponagliłam go, gdy zamilkł. Co mój brat wtedy zrobił? Nic nie przychodziło mi do głowy.

-Wkurzył się. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo.

-Dlaczego? Aż tak się przejmuje z kim się umawiam?

Otwórz oczy | M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz