Rozdział 13

1.9K 117 24
                                    

  Nagle Michał wyrwał z mojej dłoni telefon i rzucił go na łóżko. Zdezorientowana i zdziwiona spojrzałam na niego, chcąc zapytać, co to miało znaczyć. Jednak pytanie nie opuściło moich ust, które w jednej chwili zetknęły się z ustami Michała.  

Wmurowało mnie w ziemię. Nie byłam zdolna do żadnego ruchu. W mojej głowie była pustka, żadnej myśli, kompletnie nic...Odzyskałam jasność myślenia dopiero wtedy, gdy Michał odsunął się ode mnie, lecz moje myśli były tak chaotyczne, że nie mogłam nad nimi zapanować. Nie wiedziałam, czy uciekać, czy dalej stać jak zaczarowana, czy coś powiedzieć...Jednak żadne słowo nie potrafiło przejść mi przez gardło. Serce waliło mi w piersi tak mocno, jakby chciało się z niej wyrwać. Słyszałam tylko ten szalony, dudniący rytm.

Dopóki nie rozległ się inny dźwięk. 

Głos. Ten cudowny głos, o którym marzyłam każdego dnia, by kiedyś powiedział mi, że jego właściciel mnie kocha. 

-Nie spodziewałaś się tego? -Michał bardziej stwierdził niż zapytał.

Pokręciłam przecząco głową, zdolna zrobić tylko tyle. Jednak z ulgą czułam, że powoli dochodzę do siebie. 

-Dlaczego to zrobiłeś? -Mój głos wydał mi się zupełnie obcy.

-Bo chciałem. Wydawało mi się, że ty też. Myliłem się?

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Powiedzieć prawdę? Że pragnęłam tego najbardziej na świecie? 

Ostatecznie zrezygnowałam z jakiejkolwiek odpowiedzi.

-Naprawdę chciałeś? -Zapytałam, trochę nie dowierzając.

-Tak. Ale musi to pozostać tajemnicą. -Prawie szepnął.

Wtedy rozległ się dźwięk otwieranych drzwi w przedpokoju i głos Poli, wołający:

-Jesteśmy! 

Sekundę później pojawiła się w pokoju, a za nią wszedł mój brat.

-Co wy? Jak się uwolniliście? -Zapytała zdziwiona i lekko rozdrażniona, że zupełnie niepotrzebnie musiała iść taki szmat drogi.

Kolejne dziesięć minut oboje z Michałem tłumaczyliśmy Remkowi, jak to się stało, że zostaliśmy skuci kajdankami bez możliwości uwolnienia się, bo relacja Poli, którą wcześniej miał okazję wysłuchać, była chaotyczna i trudna do zrozumienia. 

W międzyczasie do pokoju zajrzała mama Poli i wtedy dowiedzieli się oboje, jak pozbyliśmy się kajdanek.

-Boże, jakie wy macie porąbane pomysły. -Podsumował to wszystko mój brat. -Dziwię się, że ty się na to zgodziłeś. -Zwrócił się do Michała.

-Nie miałem wyboru. Nawet nie zdążyłem zareagować.

-Pola, proszę cię, hamuj z tymi pomysłami. A ty, Klara, myślałem, że jesteś mądrzejsza.

-Ale Michał się nie gniewa. Prawda? -Posłałam mu spojrzenie i lekki uśmiech.

Kiwnął nieznacznie głową, nie zaszczycając mnie ani jednym szybkim spojrzeniem.

Zaczęłam zastanawiać się, o co tu chodzi. Najpierw mnie całuje, a zaraz potem traktuje mnie, jakbym była kimś, na kogo nie warto zwracać uwagi.

-Dobra, my jedziemy do domu. -Remek wstał i ruszył z Michałem do drzwi. -A ty? Jedziesz z nami czy zostajesz? -Popatrzył na mnie.

Nie umiałam zebrać myśli, by sformułować jakąkolwiek odpowiedź. Milczenie się przedłużało, a ja patrzyłam na chłopaków, jakbym nie wiedziała, o co chodzi.

Otwórz oczy | M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz