Rozdział 17

1.6K 101 20
                                    

Siedziałam w swoim pokoju z laptopem na kolanach. Zamiast odrabiać lekcje, cały czas myślałam o tym, co wczoraj zobaczyłam przed blokiem, w którym mieszka Michał. Jeszcze nie nadarzyła się odpowiednia okazja, by to wszystko z nim wyjaśnić. 

Teraz był w pokoju obok, razem z moim bratem. 

Miałam ochotę go zobaczyć, bo dzisiaj jest niedziela i nie widzieliśmy się w szkole. Jednak nie chciałam tam wchodzić, bo Remek mógłby się czegoś domyślić. Chyba że wymyśliłabym jakiś dobry pretekst... Tylko jaki?

Zaczęłam się zastanawiać i po chwili już wiedziałam; kiedy brałam rano swojego laptopa z jego pokoju, zapomniałam o ładowarce. A zaraz będzie mi potrzebna.

Tak więc odłożyłam komputer na bok i wyszłam z pokoju. Podeszłam cicho pod drzwi pokoju brata. Już miałam zapukać, gdy spostrzegłam, że drzwi są niedomknięte.

Nienawidzę podsłuchiwać, lecz w tym momencie nawet nie zwróciłam na to uwagi. Stałam przy drzwiach i nie mogłam zmusić się do odejścia, ponieważ to, co docierało do moich uszu... Chciałabym, żeby to wszystko okazało się jakimś głupim żartem.

-Znam ją? -Zapytał mój brat.

-Nie. -Odpowiedział Michał. -Chodzi do innego liceum.

-To jak ty ją poznałeś?

-Parę lat temu mieszkaliśmy przez ścianę, ale musiała się wyprowadzić. Jakiś czas temu przypadkowo znów się spotkaliśmy i...tak jakoś zaiskrzyło.

-Nooo. Teraz przynajmniej mam pewność, że nie kręcisz z Klarą, bo szczerze, to słabo wam wierzyłem w to, co powiedziała mi przed szkołą. To kiedy ją poznam?

-Kogo?

-No, a o kim rozmawiamy? Twoją nową dziewczynę.

-Jeszcze nie jestesmy oficjalnie razem.

-Pokaż mi ją na fejsie. -Remek chwycił swojego laptopa, którego, na moje szczęście, już odebrał z naprawy, więc nie musiałam się z nim dzielić moim.

Odeszłam od drzwi i zamknęłam się w swoim pokoju. Wszystko w tym momencie się wyjaśniło. Moje najgorsze przypuszczenia okazały się okrutną prawdą. Nie uwierzyłabym w to wszystko, gdyby nie to, co widziałam wczoraj. Ale teraz już byłam pewna...

Z oczu pociekły mi łzy, nie wiedziałam, co mam zrobić.

Najlepszym rozwiązaniem jest wyjaśnienie tego z Michałem, ale nie chce, żeby wydało się, że podsłuchiwałam.

Padłam na łóżko, ocierając łzy, nie chciałam już płakać.

Ale zza ściany dobiegł mnie śmiech Michała i po moich policzkach znów spłynęły łzy.

***

Przez parę kolejnych dni udawałam przed rodzicami, że jestem chora. Miałam lekki kaszel i katar, lecz to nic wielkiego, mogłam iść spokojnie do szkoły, lecz prawda była taka, że nie chciałam tam iść. Dlatego symulowałam ból głowy, gorączkę i dreszcze. Zawsze byłam dobrą aktorką i mama nie mogła mi nie uwierzyć. W dodatku na moją korzyść przemawiały też zeszłotygodniowe, codzienne wizyty u chorej Poli; mama stwierdziła, że się po prostu od niej zaraziłam.

Nie chciałam iść do szkoły z powodu Michała. Tęskniłam za nim, chciałabym go zobaczyć, ale bałam się, co mogłabym zrobić lub powiedzieć, gdyby nagle do mnie podszedł. Jeśli w ogóle by podszedł.

Nie dzwonił, nie odzywał się w ogóle do mnie, a ja byłam coraz bardziej przekonana, że się po prostu mną bawił.

To było okropne uczucie, którego doznałam po raz pierwszy w swoim życiu.

Leżąc w łóżku przyszedł mi pewnego dnia do głowy pomysł. W pierwszej chwili uważałam, że jest genialny, ale z każdą minutą coraz bardziej w niego wątpiłam.

Następnego dnia jednak wstałam z łóżka, mówiąc mamie, że już lepiej się czuję. W głębi duszy jednak byłam zrozpaczona.

Około piętnastej poszłam na osiedle, na którym mieszka Michał, by wcielić w życie swój plan.

Ukryłam się w niewidocznym miejscu, mając nadzieję, że moje obserwacje nie zdadzą się na marne.

Około szesnastej zobaczyłam obiekt, który interesował mnie najbardziej; Michał wracał ze szkoły. Sam. Zniknął w budynku, a później czekałam całe czterdzieści minut na mrozie, by znowu się pojawił. Ruszył przed siebie, a ja poszłam za nim, uważając, by mnie nie zobaczył.

Podejrzewałam, że idzie się spotkać z tą dziewczyną. I nie myliłam się. Rzeczywiście się spotkali. Przywitali się buziakiem w policzek, a ja zacisnęłam pięści ze złości i rozpaczy. Pogadali chwilę, lecz znów nie słyszałam o czym. Następnie ruszyli razem w stronę centrum, więc podążyłam za nimi. Cały czas serce biło mi ze strachu, że w końcu mnie zauważą.

Jednak nie dostrzegli mnie, a ja odetchnęłam z tego powodu z ulgą. 

Spotkali się z moim bratem. Chwilę rozmawiali, a następnie poszli gdzieś razem, lecz ja za nimi już nie ruszyłam. Nie miałam ochoty ani siły. Wróciłam do domu, jeszcze bardziej zdołowana i przygnębiona.

Wiedziałam, że nie odpuszczę Michała dla innej. Tak długo się o niego starałam, że teraz nie może to pójść na marne.

Muszę wziąć się w garść...

Moją uwagę przykuł dźwięk nowej wiadomości na fejsie. Chwyciłam telefon i odczytałam. Wiadomość była od Poli.

"Hejo. Czemu się nie odzywasz? Dalej jesteś tak bardzo chora? xx"

Zignorowałam wiadomość, kodując w głowie, że muszę odpisać później. I to koniecznie, bo Pola nie da mi żyć i zasypie mnie gradem pytań, na które nie mam siły odpowiadać.

Włączyłam Instagrama i zaczęłam przeglądać nowo dodane zdjęcia przez moich znajomych. Przewijając stronę w dół, dotarłam do zdjęcia, które niedawno dodał Michał.

Nie mogłam uwierzyć, że już mnie nie kocha. Nawet nie odważył mi się powiedzieć, że z nami koniec. Nikt nawet nie zdążył się o nas dowiedzieć. I nikt nigdy już się nie dowie...

Zaraz! Miałam wziąć się w garść.

Wytarłam łzy, które zdążyły zgromadzić mi się w kącikach oczu i obiecałam sobie, że zamiast płakać, zacznę działać, by odzyskać Michała z powrotem.


Hej hej!

Co myślicie o tym wszystkim?

O postawie Klarci?

^^




Otwórz oczy | M.R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz