Jest niezwykle jasno jak na tak wczesną godzinę. Można pomyśleć, że jest pełnia lata, a nie środek jesieni.
Na stacji pociągowej właśnie wysiadła młoda dziewczyna. 20-letnia Amelia Nowak. Gdy zawiał mocniejszy wiatr zapięła zamek w kurtce i ruszyła z plecakiem do budynku. Stary jednak tylko trochę zniszczony cel Jej dotychczasowej podróży. Weszła, ciężko zamykając za sobą drzwi. Słychać było, że czas wymienić zawiasy.
Starsza pani, około 70, w okularach nie przejmowała się tym jednak. Jej idealne siwe włosy splecione w kok świadczyły o precyzji z jaką robiła fryzurę. Gdy Amelia stanęła przed okienkiem w którym pracowała ta nie raczyła nawet podnieść wzroku znad papieru.
- Przepraszam, mogłaby mi pani pomóc, pani... -spojrzała na małą plakietkę przypiętą do bluzki. - pani Jadwigo.
Kobieta niechętnie podniosła wzrok i odpowiedziała poważnym tonem.
- Czego sobie pani życzy?
- Szukam jakiegoś lokum na kilka najbliższych dni. Jest coś w okolicy?
- Oczywiście. Zaraz obok stacji jest pensjonat. Właścicielka na pewno ma wolne pokoje. Nie radziłabym jednak płacić od razu za cały pobyt. Nie oddaję pieniędzy.
- A niby czemu miałabym chcieć by mi je oddała? -dziewczyna była lekko zszokowana.
- Pewnie za 3 dni przyjdzie tu pani i powie, że wyjeżdża. Wszyscy tak robią.
- Ale dlaczego?
- Dowiesz się w swoim czasie. A teraz idź już. Mam dużo pracy. Do widzenia.
- Do widzenia.
Amelia wzięła plecak i poszła do drzwi z myślą "co za wredna baba". Zaś starsza kobieta uśmiechnęła się pod nosem w dosyć tajemniczy sposób. Niestety. Nasza bohaterka nie miała prawa tego zobaczyć.
Była jednak wdzięczna, że udzieliła Jej poprawnej odpowiedzi. Amelia stała bowiem właśnie przed pensjonatem "ulga dla wędrowca". Nazwa przyciągnęłaby pewnie wielu, jednak wygląd dałby wiele do życzenia.
Pomalowane na beżowo ściany były pełne dziur. Stare, zakurzone drzwi można by wymienić. Albo chociaż umyć. Gdy się przez nie weszło znajdowało się w średniej wielkości recepcji. Pomieszczenie pachniało stęchlizną. Kanapy krzyczały wręcz o wizytę u czyściciela. Dziewczyna nie zraziła się jednak. Weszła głębiej. Stanęła przy ladzie i uderzyła w mały dzwonek.
- Już idę, idę.
Zza ściany wyłoniła się kobieta w wysokiej fryzurze z trochę piskliwym głosem.
- Witam, jestem Karolina. Czym mogę służyć młoda damo?
- Dzień dobry. Chciałabym wynająć pokój na kilka nocy. Jakie ma pani ceny?
- 10 złotych za noc. Plus 8 złotych za każdy posiłek.
- Nie trzeba posiłku.
- Dobrze. A więc na ile nocy?
Amelia przypominała sobie słowa kobiety ze stacji.
- Na razie na trzy noce. Później zobaczymy.
Kobiecie zrzedła trochę mina. Najwyraźniej spodziewała się czegoś więcej.
- Dobrze. Jerzy! Chodź tu! Mój mąż zaprowadzi panią do pokoju. Mogłabym prosić pani zgodność. Do formalności.
- Amelia Nowak. A tu zapłata za trzy noce.
- Dziękuję.
W tym momencie wszedł średni facet z siwą glacą. Kobieta szepnęła mu coś na ucho. Potem mężczyzna spojrzał na Amelie i skinął głową.
- Proszę za mną.
CZYTASZ
Dom tańcem przeklęty.
ParanormalW pewnym starym lesie stoi dom. Bardzo stary dom. Wszyscy myślą, że opuszczony. Nie do końca. Raz na jakiś czas trafia do niego zbłąkany wędrowiec. Odkrywa sekret. Nie każdy potrafi jednak udźwignąć jego brzemię. Czy tym razem będzie inaczej?