Było już grubo po 19. kiedy Paweł wyszedł przed knajpę. Amelia czekała na Niego niecierpliwie. Od razu w oczy uderzył ją Jego strój. Miał na sobie czarna skórzaną kurtkę. Z poszarpanych spodni zwisał mu srebrny łańcuch. A na nogach miał czarne lekko podniszczone glany. W tym momencie dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno powinna iść.
- To co, idziemy?
Amelia kiwnęła tylko nieśmiało głową. Mężczyzna spojrzał na Nią nie pewnie potem na siebie i parsknął śmiechem.
- Nie myślałem, że się wystraszysz.
- Ja się nie wystraszyłam. Bardziej... zdziwiłam.
- A co spodziewałaś się kapelusza kowbojskiego, koszuli z kołnierzem i pasa z napisem "Hello my Texas"?
Zastanowiła się chwilę, po czym spojrzała na Niego znacząco i potrząsnęła głową.
- Czuję się urażony. Knajpa to moja praca. Umiem oddzielać prace od życia osobistego.
- Z tego co widzę, to tak, potrafisz i to nieźle. Szkoda tylko, bo polubiłam ten kowbojski akcent. -Mówiąc to udała westchnienie rozczarowania.
- Dla Ciebie, śliczna panienko, mogę tak mówić nawet po pracy. -Powiedział udając, że ściąga niewidzialny kapelusz. -W jakie miejsce chciałabyś się wybrać najpierw?
- Ty jesteś przewodnikiem to prowadź.
Po tych słowach ujął Jej rękę i zaczął spacerkiem iść. Opowiadał przy tym trochę o mieście. O starych budynkach. Ludziach. I o tym, że trafiła w dobry sezon. Bo akurat skończyła się "masa" osób zwiedzających i jest spokojnie.Oczywiście Amelia wątpiła, czy w jakimkolwiek innym sezonie jest tu inaczej. Kiedy wycieczka dobiegła końca Paweł odprowadził dziewczynę pod pensjonat.
- Mam nadzieję, że chodź trochę się sprawdziłem w roli przepowiednia, my lady. -ukłonił się.
- Byłeś wspaniałym kompanem na tym łez padole. Dziękuję. -odpowiedziała dygnięciem.
Chłopak uśmiechnął się nieśmiało. Dziewczyna podeszła do Niego i delikatnie pocałowała w policzek. Paweł najwyraźniej trochę zakłopotany spuścił wzrok, po czym rzucił ciche: "Do jutra". Odwrócił się i odszedł.
- Do jutra. -odpowiedziała Amelia również cicho. Potem weszła do recepcji. Usłyszała tylko jak ktoś rozmawia przez telefon. Bez zbędnego przeszkadzania skierowała się do swojego pokoju. Nawet skrzypnięcia podłogi i drzwi nie były w stanie zepsuć Jej humoru. Położyła się na łóżku i zasnęła myśląc o dzisiejszej wycieczce. A także o pewnym uroczym kowboju.
CZYTASZ
Dom tańcem przeklęty.
FantastiqueW pewnym starym lesie stoi dom. Bardzo stary dom. Wszyscy myślą, że opuszczony. Nie do końca. Raz na jakiś czas trafia do niego zbłąkany wędrowiec. Odkrywa sekret. Nie każdy potrafi jednak udźwignąć jego brzemię. Czy tym razem będzie inaczej?