Po uporaniu się z łóżkiem, Amelia poprosiła właścicielkę o jakieś wiadro, szmatę i płyn. Ta zbytnio się nie przejęła. Cały czas piłowała paznokcie. Na moment tylko przerwała by pokazać Jej składzik. Nie było tego imponująco dużo, ale dziewczyna znalazła wszystko czego potrzebowała. Szybko i starannie umyła pokój, wytrzepała jeszcze raz pościel i zdjęła firanki. Nie zamierzała ich prać. Bez przesady. Po prostu bez nich było więcej światła i lepszy widok.
Gdy skończyła okazało się, że minęło już kilka godzin. Zaczynała być głodna. Wyjęła z torby portfel i telefon i włożyła do kurtki. Pokój zamknęła bardzo dokładnie. Nie należała do osób, które ufają ludziom. Zwłaszcza obcym. W recepcji nikogo nie spotkała. Wyszła więc i zaczerpnęła oddech suchym powietrzem. Z okna widziała jakąś knajpę. Skierowała się w tamtą stronę.
Po kilku minutach znalazła to czego szukała. Restauracja, albo raczej speluna, przypominała typowe salony ze starych, kowbojskich filmów, które oglądała wraz z ojcem. Ale to były Jej dawne czasy. Ojca nie widziała od dobrych 2 lat. Matki z reszta też. Tyle, że z matka to inna sprawa. Matki po prostu nie mogła widywać. Ojciec Jej zakazał. Kiedy Amelia powiedziała mu, że chce podróżować i pisać o tym bloga, prowadzić wywiady i zobaczyć świat... ten zaczął wrzeszczeć. Chciał by córka poszła na prawo tak jak On.
Henryk Nowak był szanującym się adwokatem. Wygrywał 99% swoich spraw. Szkoda, że nie zawsze uczciwie. Był także głową rodziny, twardym ojcem i surowym mężem. Pomimo, że dochodził do 60-siątki był w jeszcze dobrej formie. Przynajmniej na tyle, żeby krzyczeć na żonę i wyżywać się na dziecku. Wymagał piątek i szóstek. Czerwonych pasków i stypendium. Minę jaką miał gdy usłyszał o planach córki Amelia śniła po nocach. W koszmarach...
Oderwała się od myśli i lekkim krokiem weszła do sali. Gdyby nie puszczone radio panowałaby grobowa cisza. Powoli podeszła do baru.
- Jest tu kto? -Jej głos odbił się lekkim echem.
Zza drzwi dobiegł ją cichy szmer. Po chwili wyłonił się młody facet. Może koło 25 lat. Miał brązowe, rozczochrane włosy i miodowe oczy. Jej widok chyba lekko Go zszokował.
- Witaj "u kowboja". W czym mogę służyć tak pięknej damie?
Amelia poczuła, że się trochę rumieni. Odwróciła więc szybko głowę i rozejrzała się po sali. Było całkiem pusto. Jedynie w kącie siedział samotny staruszek na pustym kuflem.
- Widzę, że macie dziś niezły tłok, ale może uda się coś zjeść damie strudzonej po podróży.
Mówiąc to udawała kowbojski akcent jak na filmach. Chłopak uśmiechnął się słysząc to.
- Dla Ciebie, pani, poleciłbym piersi z kurczaka a'la szeryf.
- Brzmi smakowicie. A co to dokładniej?
Chłopak zarumienił się. -Piersi z kurczaka z frytkami w kształcie odznak szeryfa i surówka.
Dziewczyna parsknęła śmiechem i zakryła usta dłonią.
- Przepraszam. -wstydziła się swojej reakcji, ale nie mogła przestać się śmiać.
- Spokojnie. Miło, że chociaż rozśmieszyłem tak piękną damę. Czy zechcesz wyjawić mi swe imię białogłowa?
- Jestem na 99% pewna, że białogłowy były w średniowieczu, ale mogę się mylić. Nazywam się Amelia. A ty, kowboju?
- Jestem Paweł. Miło Cię poznać. Co Cię sprowadza do tej dziury zabitej dechami?
- Lubię podróżować. Poznawać nowych ludzi. Piszę o tym na swoim blogu.
- Dawno nie mieliśmy w mieście artysty pokroju pisarz. A jak Ci się na razie podoba?
- Hmmm. Pensjonat w którym mieszkam powinnam pozwać, ale przynajmniej ludzie są mili. A tak to dopiero przyjechałam i jeszcze nic nie widziałam.
- Jeśli nie uciekniesz zaraz po posiłku, mogę zabrać Cię w wycieczkę po tym jakże cudownym miejscu.
- Z wielka chęcią.
Oboje się uśmiechnęli. Ona usiadła pod oknem, a On poszedł do kuchni. Jednak cały czas się uśmiechali. Czekali na następna rozmowę.
CZYTASZ
Dom tańcem przeklęty.
ParanormálníW pewnym starym lesie stoi dom. Bardzo stary dom. Wszyscy myślą, że opuszczony. Nie do końca. Raz na jakiś czas trafia do niego zbłąkany wędrowiec. Odkrywa sekret. Nie każdy potrafi jednak udźwignąć jego brzemię. Czy tym razem będzie inaczej?