17.

22 5 0
                                    


Miała wrażenie, że od Jej ostatniego pobytu coś się zmieniło. Nie było już wszystkich plandek na meblach. Nie widziała także tak grubej warstwy kurzu jak ostatnio. Pamiętała trochę ścieżki od ostatniej wizyty. Skończyło się jednak na tym, że i tak nie wiedziała gdzie iść. Wąskie i długie korytarze nie miały końca.

W końcu przystanęła na jednym z nich. Wisiały na nim malowane portrety oraz fotografię ludzi. Na każdym z nich w dolnym rogu pisało imię, nazwisko i data. Nie które z nich były naprawdę piękne i bardzo stare. Amelia o mało nie zemdlała z wrażenia gdy zobaczyła daty takie jak 1800, 1803, 1810. Było to naprawdę imponujące.

Przeglądając tak obrazy dziewczyna usłyszała trzask. Bez zastanowienia skierowała się w tamtym kierunku. Doszła do pokoju w którym znajdował się niewielki kominek. Na nim siedział zaś Szeryf bawiący się jedną ze świeczek. Druga z nich razem ze świecznikiem leżała na ziemi.

   - A więc to tak? Ja się błąkam po domu a ty się bawisz?

Kot zeskoczył z kominka i podbiegł do dziewczyny. Zaczął ocierać się o Jej nogę i mruczeć.

   - No dobrze. Przeprosiny przyjęte.

Dziewczyna podrapała kota za uchem i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu.

Pokój miał na ścianach miodową farbę, brązowe panele. Był urządzony z elegancja jak reszta domu. Amelia podeszła do zrzuconego świecznika i podniosła go. Położyła na, według niej, marmurowym kominku. Obok stał stary zegar. Mechanizm zatrzymał się na godzinie 17:41. Na końcu stał drugi świecznik. 

Później patrzyła na kredens umieszczony przy drugiej ścianie. Za skurzoną szybą było widać porcelanę. Była starannie wykonana w odcieniach kremowych, białych, różowych. Na przeciwko kredensu znajdowała się mała biblioteczka. Dziewczyna bała się wziąć jakąkolwiek książkę. Przykryte kurzem okładki i pożółkniałe widoczne z góry strony czekały by rozsypać się komuś w rękach

Na końcu popatrzyła na stojący przed kominkiem fotel. Skórzane obicie i drewniane oparcia wywołały u Niej zachwyt. Z lekkim niepokojem usiadła w fotelu. Był wygodny. Z tej perspektywy pokój wydawał się Amelii przytulniejszy. Szeryf, gdy tylko się usadowiła, wskoczył na Jej kolana. Położył się zwijając w kulkę i zaczął mruczeć.

Dziewczyna spojrzała na niego po czym pogłaskała go po główce. Wzięła plecak i wyjęła plik z listami. Wyciągnęła ten z najstarszą datą. Otworzyła go i zaczęła czytać na głos.

   - Moja najdroższa W, tak bardzo za Tobą tęsknie. Żal mi serce ściska, gdy pomyślę, że jutro znów obudzę się bez Ciebie. Nie poczuję Twojego ciepła i nie ujrzę koło siebie mego Anioła. I tak mnie chłód ogarnie, dopóki znów Cię nie zobaczę. Ale widzieć, a czuć Cię to dwie różne rzeczy. Chciałbym móc znów dotknąć Twej skóry, tak delikatnej i miękkiej. Dotknąć Twych ust, tak ciepłych i mi bliskich...

Amelia przerwała czytanie. Kot spojrzał na Nią ze zdziwioną miną.

   - Szeryfie może nie powinnam tego czytać? Może nie powinnam w ogóle tu być? Odkąd tu jesteśmy mam nieprzemijające uczucie, że ktoś na mnie patrzy.

Za wiele się nie myliła. Już chciała odłożyć list, gdy za sobą usłyszała bardzo ciche "proszę nie". Zaczęła się nerwowo odwracać. Była bardzo zdenerwowana. Uspokoiła się nieco gdy dostrzegła dziurę w oknie. To mógł być równie dobrze wiatr. Po tym zdarzeniu postanowiła jednak nie odkładać listu. Jeszcze raz go otworzyła i odszukała moment na którym skończyła.

   - ... za którymi tak tęskno mi. Ale rozumiem Twoje lęki. Sam się obawiam reakcji naszych najbliższych. Ale wierzę, że nasza miłość jest silniejsza. Razem mój Aniele możemy wszystko. twój oddany A.

Treść była piękna. Sposób wyrażania się nieznajomego wprawił dziewczynę w zdumienie. Był tak bardzo romantyczny jak tylko w książkach i filmach się zdarza. Bez zastanowienia wzięła kolejny list i otworzyła go. Przełknęła ślinę i znów zaczęła czytać.

   - Moja kochana W, dziś znów patrzyłem na Ciebie zamiast być przy Tobie. Oglądanie jak bawisz się z dziećmi to czysta rozkosz. Jesteś jak ich strażnik. Bronisz ich jak lwica. Tak mi przykro, że nie potrafię Cię tak ochronić. Pragnąłem dziś porozmawiać z mym ojcem. Nie zdradziłem mu Twego imienia, lecz gdy tylko usłyszał o wyższych sferach przestał mnie słuchać. Chciał bym przysiągł przed nim, że więcej o tym nie wspomnę a nawet nie pomyślę. Nie zrobiłem tego. Uznał, żem zwariował. Mą karą została chłosta. Później znów chciał żebym przysiągł. Odmówiłem. Mam nadzieję, że zmieni kiedyś we zdanie. Ja będę trwać w tej miłości. Nawet gdy mi sił braknie. Wspomnę wtedy Ciebie i znów podejmę bój. Do ponownego spotkania. Twój wierny A.

Amelia gdy czytała miała uczucie jakby i Ona miała chłostę. Czuła w sobie Jego ból, tęsknotę, oddanie i determinację godna prawdziwego kochanka. Zaczęła myśleć jakby mogło to wyglądać dwieście lat temu. Sama nie wiedziała kiedy usnęła...

Dom tańcem przeklęty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz