Amelia sięgnęła w końcu do klamki i przekręciła ją...
Drzwi nie ustąpiły jednak nawet o milimetr. Dziewczyna westchnęła lekko rozczarowana. Szeryf znowu zaczął drapać o drzwi i głośno miauczeć.
- Nie ma mowy. Była umowa, że jak spróbuję to idziemy. Tak więc... -chwyciła niesfornego kocura na ręce. -wracamy do pensjonatu.
Kot spojrzał na Nią. Jego mina wyrażała rozczarowanie i zdziwienie. Amelia zaczęła iść w stronę wyjścia. Labirynt korytarzy nie ułatwiał Jej zadania. Kocurowi zaś z pomocą się nie spieszyło. Nawet kiedy dziewczyna wyszła w końcu z domu, ten cały czas się nie odzywał. Jak w transie spoglądał jak oddalają się od budynku. Obserwował okna. Wiedział, że tam coś, lub może ktoś jest...
Poranek następnego zaczął się dla Amelii bardzo nerwowo. Gdy przyszła w nocy do pokoju od razu padła na łóżko. Była wykończona błądzeniem w lesie. Usnęła tak szybko, że nawet nie ustawiła budzika. Tak więc kiedy rano spojrzała na telefon o mało co nie dostała zawału. Do wyjazdu z Pawłem do sklepu zostało Jej 17 minut.
Wyszła z domu po prawie 15 minutach. Gdyby nie Szeryf który ciągle się gdzieś chował i bawił Jej rzeczami wyszłaby szybciej. Biegła do miejsca spotkania. Czuła się jak w szkole, gdy spóźniała się na autobus. Ucieszyła się jak tylko dostrzegła stojącego jeszcze pod knajpa busa. Jej uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej gdy dostrzegła znajomą postać mężczyzny.
- Już myślałem, że zapomniałaś o naszej wycieczce.
- Jakbym mogła zapomnieć. Ja... tylko... -Amelia nie umiała powiedzieć słowa.
- Spokojnie. Nie potrzebnie biegłaś. -W tym czasie pojawił się wysoki chłopak o czarnych włosach i zielonych oczach. -A to jest właśnie mój kolega. Adrian poznaj Amelię.
Czarnowłosy chłopak uśmiechnął się szarmancko i podał dziewczynie rękę.
- A więc to o Tobie gada Paweł jak najęty. Szaleńczo miło mi Cię poznać. Mów mi Adi.
Amelia lekko się zarumieniła. Paweł zaś spojrzał na kolegę znacząco.
- Oj dobrze, dobrze. Nie musisz mnie od razu mordować wzrokiem. -Krzyknął Adrian udając przerażenie. -Mówisz o Niej tylko gdy oddychasz.
Zielonooki wybuchnął jeszcze większym śmiechem. Adrian zaś szykował się żeby mu przywalić. W ostatnim momencie powstrzymała Go obserwująca to Amelia.
- Może lepiej już jedźmy? -Spytała nieśmiało odciągając uwagę Pawła od swojego celu.
- Dziewczyna ma racje. Do najbliższego sklepu jest ponad godzina drogi. Także jako kierowca zarządzam odjazd. -Powiedział Adrian opanowując się.
- Zgoda. -Ze spokojem odpowiedział Paweł.
Kiedy cała trójka wgramoliła się do busu, Amelia i Paweł z tyłu, a Adi przy kierownicy, samochód ruszył wiejską drogą. Kiedy jeszcze nawet dobrze nie wyjechali spod knajpy Adrian puścił na maximum radio. Zaczęła grać skoczna melodia. Chłopak mocno wczuł się w rytm. Zaczął jeździć gigantycznym slalomem w skutek czego pozostali pasażerowie ciągle się przewracali. Podczas ostrego skrętu w prawo na drogę szybkiego ruchu Amelia nie zdążyła się niczego złapać i wylądowała na siedzącym, na podłodze samochodu, Pawle.
- Hej gołąbeczki, teraz jedziemy szybko i prosto. Radzę usiąść na fotelach i zapiąć pasy. W razie zatrzymania przez policje każdy płaci sam za siebie.
Amelia mocno się zarumieniła kiedy zrozumiała jak blisko twarzy jest Pawła.
- Przepraszam. -Szepnęła i szybko usiadła na fotelu. Od razu chciała zapiąć pas. Była jednak tak zdenerwowana, że nawet ta czynność okazała się Ją przerastać. Chłopak podniosło się z podłogi i klęknął przy rozkojarzonej dziewczynie. Wziął od Niej pas bezpieczeństwa i zapiął go starannie.
- Nie przepraszaj. To wina tego pirata. -Powiedział z uśmiechem tak by kierowca go usłyszał.
- Ale jak dla mnie możesz częściej tak wpadać.Te kwestię powiedział jednak o wiele ciszej. Tak by tylko dziewczyna usłyszała. Potem wstał i podszedł do swojego miejsca. Zapiął się i zaczął szukać za pomocą pilota do radia jakieś stacji. Dziewczyna obserwowała go w milczeniu. Po chwili odwróciła wzrok i wpatrzyła się w okno. Normalnie można by pomyśleć, że oglądała widoki. Amelia jednak wspominała Jego twarz po tak bliskim spotkaniu...
CZYTASZ
Dom tańcem przeklęty.
ParanormalW pewnym starym lesie stoi dom. Bardzo stary dom. Wszyscy myślą, że opuszczony. Nie do końca. Raz na jakiś czas trafia do niego zbłąkany wędrowiec. Odkrywa sekret. Nie każdy potrafi jednak udźwignąć jego brzemię. Czy tym razem będzie inaczej?