Z drżeniem ręki dotknęła palcami wieka. Odbezpieczyła blokady. Nie mogąc się doczekać szybko otworzyła pudełko...
Gdy to zrobiła zamarła. Jej oczom ukazał się czarny, aksamitny materiał. A na nim pustka.
- Ale to niemożliwe... jakim cudem ta szkatułka jest pusta?!
- Spokojnie musi być jakieś wytłumaczenie.
- To była ostatnia szkatułka. Niby gdzie może być to wytłumaczenie?
- Mamy jeszcze trochę rzeczy do przejrzenia. Ale może zróbmy przerwę. Niby nie czuć, ale przeglądamy to już parę godzin. Idź z Szeryfem na spacer a ja coś przygotuję na obiad. Ok?
- Ok.
Amelia była strasznie przybita. Wierzyła, że znajdzie coś co Jej pomoże odkryć tą tajemnicę. Kiedy Paweł wyszedł zaczęła się przygotowywać do spaceru. Przebrała się i aby ochłonąć przemyła twarz zimną woda. Do plecaka spakowała niezbędne rzeczy oraz parę listów ze skrzyń. Miała nadzieję, że może tam coś znajdzie.
Paweł był w tym czasie w kuchni. Czuł, że zawiódł dziewczyna. Ta iskierka w Jej oczach, która miała przy przeglądaniu rzeczy mała z każdą chwilą.
Załączył czajnik i zaczął szukać termosu. Nie wiedział ile dziewczyna będzie na spacerze. Wolał przygotować Jej coś na wszelki wypadek do wzięcia. Pomimo, że znał Ją krótko chciał się o nią troszczyć.
Kiedy Amelia weszła do kuchni Paweł miał już wszystko gotowe. Podał dziewczynie pakunek i termos. Ona uśmiechnęła się do Niego ciepło. Naprawdę to doceniała. Zanim wyszła, podeszła jeszcze raz do Niego. Mocno Go przytuliła.
- Dziękuję. Za wszystko co dla mnie robisz.
Po tych słowach wyszła starannie zamykając za sobą drzwi.
Pomimo, że zostawiła kotka w pokoju, Szeryf już na Nią czekał na dworze. Amelia zdziwiła się tym faktem, ale doszła do wniosku, że koty chodzą własnymi ścieżkami. Czarny futrzak wydał z siebie miauknięcie i zaczął iść w jakimś kierunku. Dziewczyna bez zastanowienia poszła za nim.
Cały czas rozmyślała o szkatułce. Miała ją przed oczami. W suszach zaś brzmiały napisane na jednej z szkatułek słowa. "Miłośćposiada skrzydła, ale też może ich i udzieli. Były to naprawdę piękne słowa. Cała zawartość tej szkatułki, czyli liścik, rysunek i wisior ją zachwycały.
Nim się spostrzegła Szeryf znów doprowadził Ją do ściany lasu. Amelia zatrzymała się i spojrzała na znajdującego się już w granicach lasu kota. Ten jednak znowu tylko miauknął i poszedł dalej. Tym razem bez obaw, dziewczyna zaczęła iść dalej.
Podobnie jak wtedy błąkała się po ścieżkach. Gdy tylko traciła kurs zauważała kocura. Zaufała mu w kwestii drogi. Wiedziała, że się nie pomyliła kiedy po kilkunastu minutach ujrzała stary, zaniedbany budynek. Zanim weszła, ściągnęła plecak i wyjęła listy. Z pomiędzy nich wyjęła małą czarno-białą fotografię. To był dokładnie ten sam dom. Tylko otoczenie uległo zmianie.
Założyła plecak z powrotem i trzymając listy oraz fotografie weszła do środka.
CZYTASZ
Dom tańcem przeklęty.
ParanormalW pewnym starym lesie stoi dom. Bardzo stary dom. Wszyscy myślą, że opuszczony. Nie do końca. Raz na jakiś czas trafia do niego zbłąkany wędrowiec. Odkrywa sekret. Nie każdy potrafi jednak udźwignąć jego brzemię. Czy tym razem będzie inaczej?