24.

4 1 0
                                    

Znów usiedli w pokoju, w którym poprzednio przeglądali pudła. Amelia cały czas czuła jak pieką ją policzki. Była szczęśliwa, gdy dotknęła zimnej pościeli swojego łóżka. Ukradkiem przyglądała się Pawłowi, który usiadł na krześle pod ścianą po drugiej stronie pokoju.

Wolałaby, żeby usiadł koło niej, jednak teraz nie był czas ani miejsce na okazywanie uczuć. Chciała się dowiedzieć, czego chłopak się dowiedział i po co chciał w ogóle iść do zakładu dla osób chorych psychicznie. Nic nie miało dla niej sensu.

- A więc?

Zapytała, spoglądając na Niego spod grzywki. Chłopak zmieszał się. Czuł się jak Ona kilka dni temu, gdy bała się, że uzna ją za wariatkę. Miał jednak wątpliwości czy po tym wszystkim, powie coś, czym ją zaskoczy.

- Z początku musisz wiedzieć, że nasze miasteczko jest bardzo małe i spokojne. Jakieś wielkie, zabudowane miasto uznało, że jest to dobre miejsce na założenie takiej siedziby jak zakład psychiatryczny. Wiesz, pacjenci rozkoszowaliby się natura
i takie tam...

Spojrzał na nią. Ta pokiwała lekko głową. Paweł wziął oddech i zaczął mówić dalej.

- Miasto zgodziło się na propozycję pod jednym warunkiem. Polegał on na tym, że zakład będzie miał specjalną część na coś w stylu domu seniora dla starszych mieszkańców. Dyrektorzy przedsięwzięcia zgodzili się. Jednak miasto miało im zapewnić własną opiekę, wtedy też zostałem tam wolontariuszem.

Podczas jednej z wizyt poznałem starszą, uroczą kobietę. Pani Maria zaczęła mi opowiadać dziwne historie, między innymi o jakimś domy w środku lasu, duchach. Opowiedziałem to innemu wolontariuszowi, a ten mi odpowiedział, że mam się nie przejmować. Że pani Maria jest chora na alzheimera i każdemu nowemu opowiada tą historię, jednak zarządcy starają się coś z tym zrobić.

Zapomniałem więc o całym zamieszaniu, a p. Maria też więcej nie wspomniała tej historii. A potem Ty mi to wszystko przypomniałaś. Z początku nie skojarzyłem faktów. Nie potrafiłem, że ten dom może być tym samym co u p. Marii. Jednak kiedy powiedziałaś o tej... tej wizji, wszystkie wątki połączyły się, a mnie olśniło.

Chłopak podniósł się z krzesła i podszedł do Amelii. Wziął jej ręce i schował je
w swoich dłoniach. Spojrzał w jej szare tęczówki, które dalej ukrywały się za grzywką.

- Ogromnie Cię przepraszam. Nie pomyślałem, że możesz to odebrać w ten sposób. Nigdy w życiu bym Cię nie zamknął w zakładzie dla obłąkanych. Po prostu natłok tych wszystkich informacji sprawił, że nie myślałem zbyt trzeźwo. Dopiero kiedy zobaczyłem strach w Twoich oczach dopiero do mnie to wszystko dotarło...

Wiem, że nie mam się co tłumaczyć, ale... proszę, wybacz mi...

Dziewczyna podniosła swój wzrok. Troska Jego oczy uspokoiła jej serce. Oplotła rękami jego tors i mocno się wtuliła. Była szczęśliwa, gdy zamknął ją w swoim uścisku. Odsunęła się na moment.

- Ja również przepraszam. Gdybym nie zareagowała tak... tak gwałtownie, gdybym nie uciekła... Przepraszam. Nie mam czego Ci wybaczać, chciałeś dobrze. Spełniałeś obietnice pomocy mi. Za to ja nie dotrzymałam swojej i Ci nie zaufałam. Proszę...
to Ty mi wybacz.

Pocałował jej czoło i ponownie zamknął ją w uścisku.

- Twoja reakcja była normalna. Strach to rzecz ludzka. A teraz chodź. Jak już wspominałem, gorąca herbata dobrze nam zrobi. A później odpoczniesz. To był długi
i męczący dzień.

.///.\\\.

Kiedy Amelia leżała już w łóżku analizowała wszystko, co Paweł jej powiedział. Ta kobieta w swojej młodości byłą w tym domu. Znalazła się tam całkiem przypadkiem. Miała wtedy ledwie ponad 20 lat i postanowiła zwiedzić las. Znaczy czy postanowiła to trochę kiepskie określenie. Założyła się.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 01, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dom tańcem przeklęty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz