11.

20 3 2
                                    


   - Ok. Rozumiem. Ale zostawcie moje rzeczy!

Amelia wybuchła złością kiedy zobaczyła kolejnego faceta z Jej rzeczami. Paweł który stał z dotychczas z boku złapał Ją za rękę.

   - Spokojnie. Będzie dobrze. Zaraz wszystko wyjaśnimy. Ok?

Dziewczyna była oszołomiona. Ton Jego głosu sprawił, że kompletnie zapomniała o złości. Jej twarz wygładziła się ze zmarszczek wywołanych gniewem. W oczach pojawił się spokój. Pokiwała tylko głową i odetchnęła. Paweł postanowił przejąć inicjatywę  w rozmowie z urzędnikiem.

   - Jest tu pan po to żeby zarekwirować rzeczy od pani Karoliny. Jej goście, a właściwie gość, nie jest temu winien. Dziewczyna chciała spokojnie wypocząć. Nic nie wiedziała o problemach finansowych państwa Pilarczyków. Znam ich i jestem pewien, że pani Karolina nie powiadomiła swojego jedynego gościa o takich rzeczach.

Komornik spojrzał na Niego nieufnie. Zastanowił się chwilę.

  - Teoretycznie ma pan rację. Dobrze, niech będzie. Dziewczyna może wziąć swoje rzeczy. Byle szybko.

Amelia bez zastanowienia pobiegła do swojego pokoju. Zostało tam jeszcze parę Jej rzeczy. Pomimo większych problemów wzięła wszystko i poszła. Na Jej szczęście nie miała ich wiele.

Paweł w tym czasie wziął rzeczy które były już zabrane. Było tylko kilka rzeczy. Dogadał się też z urzędnikiem. Odkupił od pani Korneli stary wózek do wożenia przedmiotów. Pieniądze od razu poszły na spłatę długu. Pojazd był nie był duży, ale udało się spakować największe rzeczy.

Kiedy z pensjonatu wyszła zmartwiona dziewczyna położyła wszystko na ławce kilka metrów od pensjonatu, usiadła i schowała twarz w dłoniach. Nie chciała płakać. Nie miała na to ochoty. Nie miała także ochoty na szukanie drugiego pensjonatu. Z tego co widziała nie było innego.

Paweł pociągnął wózek. Postawił obok ławki. Dosiadł się do dziewczyny. Wziął Jej twarz we własne dłonie i przytulił do swojego torsu.

   - Nie martw się. Nie pozwolę Ci spać na ulicy. Mam pomysł...

Amelia spojrzała na Niego niepewnie. Miała szklane oczy.

   - Zamieszkasz ze mną.

Chłopak mówił bardzo poważnie. I Ona o tym wiedziała. Nie mogła uwierzyć jednak tak po prostu. Znali się parę dni. Pomimo tego jednak, że był to krótki czas bardzo Go polubiło.

   - Naprawdę?

Chłopak pokiwał głową. Kobieta bez zastanowienia rzuciła mu się na szyje i mocno przytuliła.

   - Tak bardzo dziękuję. Obiecuję nie będę sprawiać żadnych problemów. Nawet nie zauważysz zmiany. Będę jak mysz.

   - Razem z Szeryfem możecie u mnie spać jak długo chcecie.  Dla mnie to przyjemność gościć w swoich progach kogoś jak Ty. A teraz puść bo się dusze.

Dziewczyna puściła go posłusznie. Miała ogromny uśmiech na twarzy. Oboje wstali. Paweł wziął wózek, a Amelia resztę reklamówek. Powoli poszli w kierunku domu chłopaka. Dziewczyna bała się. W Jej głowie zrodziło się milion myśli. Niekoniecznie dobrych. Ułożył się także plan B.

Zawsze mogła pójść do domu w lesie...

Dom tańcem przeklęty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz