Amelia obudziła się i z zaskoczeniem spojrzała na godzinę na zegarku. Było jeszcze przed 8. Dziewczyna nie miała jednak zamiaru siedzieć bezczynnie. Wzięła kilka rzeczy i przeszła do łazienki. Przebrała się i umyła twarz. W miarę łatwo rozczesała włosy i spięła je w warkocz.
Nie wiedziała gdzie się kierować. Postanowiła więc zwiedzić mieszkanie Pawła. Jak najciszej starała się przemieszczać po gdzieniegdzie skrzypiących panelach. Doszła do salonu który wczoraj widziała. Delikatnie usiadła na kanapie. Tak jak podejrzewała. Była ogromnie wygodna.
Jej kolejne kroki poprowadziły ją do małego korytarza. Na końcu znajdowały się ciemnobrązowe drzwi. Z ciekawości Amelia podeszła do nich i je otworzyła. Pokój był ciemny. Jedyne, ale i ogromne, okno które się znajdowało w nim było zasłonięte roletą. Po chwili oczy dziewczyny przyzwyczaiły się do mroku i dostrzegła zarys łóżka.
Na nim leżał nie kto inny jak Paweł. Niczego nieświadomy chłopak spał w najlepsze. Śniło mu się ich pierwsze spotkanie. Jak pierwszy raz rozmawiali, żartowali. Jej pierwszy uśmiech.
Ona jak zaklęta mu się przyglądała. Jak w piękny obrazek. Ten się poruszył. Dziewczyna się przestraszyła. Zamknęła szybko drzwi. Nie mogła tam stać. Postanowiła zrobić coś pożytecznego.
Wróciła do salonu. Stamtąd łatwiej było trafić do kuchni. Weszła do niej i się rozejrzała. Otworzyła lodówkę. Nie umiała wybitnie gotować eleganckich dań, ale potrafiła zrobić pyszną jajecznice. Wyciągnęła jajka. Kiedy w końcu doszukała się patelni położyła ją na kuchence. Na małym ogniu rozbijała na patelnię jajka i wrzucała składniki dodatkowe, szynkę i paprykę. Miała nadzieję, że śpiącemu jeszcze Pawłowi to zasmakuję.
Chłopak nie był już jednak taki śpiący. Obudził Go pyszny zapach. Wstał i ubrał się. Poszedł do łazienki. Potem ogarnął swoje włosy i wyszedł na korytarz. Za zapachem poszedł do kuchni. Już chciał wejść kiedy gwałtownie się zatrzymał. Stanął na progu i wychylił głowę.
Dziewczyna była odwrócona do Niego tyłem i niczego nieświadoma dalej robiła śniadanie. Paweł obserwował jak precyzyjnie smarowała chleb masłem. Jak nieudolnie szukała szklanek do kawy. I jaką miała radość kiedy wreszcie je znalazła. Jak starannie rozkładała talerze i sztućce.
- Oby tylko mu smakowało. -Mówiła kładąc na podstawce patelnie z smakowicie pachnącym śniadanie. - A i jeszcze kawa.
Kiedy tylko się odwróciła, Paweł wszedł jak gdyby nigdy nic i usiadł do stołu. Amelia o mało niedostała zawału gdy z powrotem spojrzała w stronę stołu.
- Przepraszam, że cie przestraszyłem. Nie chciałem żebyś się przeze mnie bała.
- Spokojnie. Akurat skończyłam robić śniadanie.
Paweł zaczął sobie nakładać. Dziewczyna zamiast usiąść zaczęła sprzątać po swojej pracy.
- Co Ty robisz?
- Sprzątam. Nie widać?
- Widać, ale po co? Zrobiłaś tak pysznie wyglądające śniadanie to chodź tu i zjedz ze mną. Poza tym w ramach rewanżu ja pomyję.
Amelia była trochę zszokowana. Wieloletnie dręczenie Jej. Krzyczenie o obowiązkach jakie miała odbiło się na Jej psychice. Lekko niepewnie usiadła na krześle. Paweł wziął Jej talerz.
- Jak dużo sobie panienka życzy?
Dziewczyna od razu podłapała Jego kowbojski akcent. Podobnie jak pierwszego dnia gdy się poznali. Od razu ją to rozweseliło.
- Jestem tak głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami. Ładuj Pan ile wlezie.
Oboje zjedli, jak się okazało naprawdę dobre śniadanie, w świetnym nastroju. Kiedy Paweł zmywał naczynia, Amelia siedziała na krześle dopijając swoją kawę.
- A jak skończę to zabierzemy się za przeglądanie tych pudeł.
- Na poważnie? -Spytała lekko zaskoczona.
- Nie uznałem Cię za wariatkę i obiecałem, że pomogę. Mam zamiar słowa dotrzymać. A poza tym sam jestem ciekaw tej tajemnicy.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Chciała biec już teraz, ale postanowiła poczekać na Pawła. Pudła nie uciekną.
CZYTASZ
Dom tańcem przeklęty.
ParanormalW pewnym starym lesie stoi dom. Bardzo stary dom. Wszyscy myślą, że opuszczony. Nie do końca. Raz na jakiś czas trafia do niego zbłąkany wędrowiec. Odkrywa sekret. Nie każdy potrafi jednak udźwignąć jego brzemię. Czy tym razem będzie inaczej?