21.

7 3 0
                                    


Amelia cały czas wpatrywała się w napis. Nie mogła ruszyć się, uciekać, a nawet oddychać. Paweł był za to całkowicie spokojny. Patrzył na to miejsce nie z lękiem, jak dziewczyna, ale z troską.

  - Chodźmy.

Popatrzyła na niego ze strachem w oczach. Spodziewała się, że gdy mu powie o wizji ten w najlepszym razie pomyśli, że żartuje a w najgorszym wyrzuci ją z swojego mieszkania. Nie myślała, że zaprowadzi ją do szpitala dla wariatów. W jej głowie wirowało tysiąc myśli.

Zrobiła krok w tył. Paweł odwrócił się. Zobaczył strach w jej oczach. Stała się blada jak ściana. Był tak zaślepiony faktami, które udało mu się połączyć, że nie zauważył tego wcześniej. Chciał dotknąć jej ramienia, ale ona odsunęła się.

Dziewczyna czuła jak zły cisną się jej do oczu. Nie chciała ich jednak mu pokazać. Nie chciała by widział jak jest słaba. Spojrzała na Niego ostatni raz. Zawahała się przez ułamek sekundy. Gdy w jego oczach dostrzegła zmartwienie. Szybko jednak porzuciła to. Odwróciła się przez ramię i uciekła.

Z początku chciał za nią pobiec. Ale wiedział, że teraz to i tak nie ma sensu bo będzie za nim uciekać. Spojrzał na zegarek. Była godzina 19.39. Do zamknięcia oddziału zostało ledwie ponad 15 minut. Teoretycznie mógł przyjść jutro, ale nie mógł czekać. Musiał się upewnić zanim znajdzie Amelię i wszystko jej powie.

Zdecydowanym krokiem kieruję się w stronę drzwi. Otwiera je i uderza go charakterystyczny dla tego miejsca zapach.  Podchodzi do okienka przy jednej ze ścian i delikatnie w nie puka. Po chwili zjawia się kobieta w średnim wieku. Siada na fotelu. Zakłada okulary i patrzy z uśmiechem na młodzieńca.

  - Witaj Pawle, co Cie tu sprowadza? Dziś nie jest twój dzień.

  - Wiem pani Julio. Ja mam swój wolontariat dopiero w przyszłym tygodniu. Dziś przychodzę w osobistej sprawie.

  - Mów, aż mnie zaciekawiłeś. Co Cię sprowadza?

  - Czy pani Maria z pokoju 37 już śpi? Chciałbym z nią porozmawiać.

  - A o czym? o tych duchach, które rzekomo widziała? To już stara kobieta. Ale wracając do pytania. Nie, nie śpi. Ogląda telewizje u siebie w pokoju. Trafisz sam prawda?

  - Oczywiście. Dzięki za pomoc i miłego wieczoru.

                                                                     .///.\\\.

Dziewczyna biegła ile miała w sił. Dopiero po kilku zakrętach oparła się o ścianę jakiegoś budynku i delikatnie wyjrzała. Z żalem stwierdziła, że Paweł jej nie goni.  Zaczęła głęboko oddychać. Opadła na ziemię. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła gorączkowo myśleć. Tylko sama nie wiedziała o czym myśli...

Przez jej umysł przeplatały się sceny sprzed kilkuminutowego zajścia. Napis. Jej strach. Jego spojrzenie... Cały czas siedziała tak w pogrążona w myślach. Kiedy poczuła delikatny dotyk na nodze odskoczyła. Kiedy przed sobą zobaczyła wpatrującego się w nią Szeryfa poczuła ulgę.

  - Witaj koteczku. Ty nie chcesz mnie wysłać do wariatkowa, co nie?

Jakby w odpowiedzi kot zamiauczał. Amelia zaczęła go drapać za uchem. Obecność zwierzęcia dodawała jej otuchy. Nie była sama z tym wszystkim.

  - I gdzie mam się teraz podziać? Muszę zniknąć na kilka dni. A nie mam nawet swoich rzeczy. -westchnęła- A widzisz, gdybym nie opamiętała Pawła, że powinien zamknąć drzwi może mogłabym przynajmniej wrócić po swoje rzeczy. 

W końcu podniosła się z ziemi. Otrzepała spodnie z piasku. Spojrzała po raz ostatni na drogę z której przybiegła i ruszyła przed siebie. Wbiegła do już dobrze jej znanej ściany lasu. Na początku musiała wzrokiem szukać swojego przewodnika. Później już sama wymijała sprawnie drzewa, by w końcu trafić do jej tymczasowego azylu.

                                                                       .///.\\\.

W tym samym czasie Paweł wchodził do pokoju starszej pani. Zamknął delikatnie drzwi, żeby jej nie wystraszyć. Kobieta jak gdyby nic siedziała na bujanym fotelu i patrzyła na telewizor. I może wszystko byłoby dobrze gdyby nie okrzyki, które wypowiadała.

  - Mocniej go! Z lewej! Z lewej go! Dobrze... dobrze... Ty idioto trzymaj garde wysoko!

Normalny człowiek mógł by się przerazić. Paweł jednak znał te odgłosy na tyle by wiedzieć, że pani Maria znów po kryjomu ogląda zapasy. Otworzył więc jeszcze raz drzwi i tym razem zamknął je trochę mocniej, tak żeby było słychać trzask. Starsza kobieta podskoczyły. Chwyciła szybko pilota i przełączyła na jakiś kanał.

  - Znowu jakieś tabletki. Ja już dziś wszystko wzięłam. Czy to nie wstyd na stare lata, biedną kobiecinę, o tej godzinie lekami faszerować?!

  - Spokojnie to tylko ja. Niech się tak pani nie denerwuje.

  - To ty Pawełku. Co Cię sprowadza o tej godzinie?

  - Muszę z panią porozmawiać o sprawie, która nie mogła czekać. Wiem, że nie lubi pani o tym opowiadać, ale proszę, niech mi pani opowie o tym starym budynku. Tym w którym się pani znalazła po tym jak zgubiła w okolicznym lesie.

  - Czemu chcesz tego słuchać?

  - Bo jeśli moje przypuszczenia są prawdą to pani nie zwariowała.

Kobieta popatrzyła chwilę na chłopaka. Wyłączyła telewizor i wstała. Paweł pomógł jej przejść z fotela na łóżko. Gdy ta usiadła, gestem pokazała mu by zrobił to samo. Gdy to zrobił, spojrzała mu głęboko w oczy.

  - Dobrze. Opowiem Ci co zdarzyło się ponad 50 lat temu w opuszczonej rezydencji. Miałam wtedy zaledwie 23 lata...


Dom tańcem przeklęty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz