12.

20 4 2
                                    


Okazało się, że dom Pawła jest całkowicie inny niż przypuszczała Amelia. Był na obrębie miasta. Był piętrowy. Z zewnątrz charakteryzowało go dużo okien, jasne ściany i krzaki roślin których dziewczyna wcześniej nie widziała.

Miały piękne kielichy kwiatów. Jedne w delikatnych odcieniach pomarańczu i fioletu. Inne w głębokiej czerwieni. Już z kilku metrów Amelia czuła ich intensywny zapach. Idealnie pasowały do otoczenia.

Kiedy weszli do mieszkania Amelia osłupiała. Ściany były w ciepłych barwach. Wisiały na nich zdjęcia muzyków i instrumentów. Na podłodze widniały panele. Idąc za chłopakiem kobieta była pod wrażeniem. Wszędzie królowała przestronność. Salon do którego Paweł wprowadził Amelie był bardzo przytulny. Ciemnobrązowa sofa z jasnymi poduszkami, aż prosiła się o gości.

   - Mam nadzieję, że spodoba Ci się to mieszkanie...

   - Żartujesz? Jest świetne. Ja... jestem bardzo zaskoczona.

   - Spodziewałaś się ciemnych ścian i łańcuchów?

   - Spodziewałam się czegoś bardziej na kawalera. No i trochę... no może nie łańcuchów. Ale ciemnych ścian.

   - Nie Ty jedna. Zaprowadzę Cię do pokoju gościnnego.

Dziewczyna poszła za Nim korytarzem. Po drodze widziała ścianę pełną zdjęć. Pomyślała, że to z czasów Jego dzieciństwa. Już po chwili Paweł otwierał ciemnobrązowe drzwi.

Amelia weszła do przestronnego pokoju z tapetą w słoneczniki i panelami. W rogu stało łóżko. Gdyby nie obecność Pawła dziewczyna od razu by się na nie rzuciła. Po drugiej stronie pomieszczenie była dębowa meblościanka. Pod oknem mały stolik z obrusikiem.

   - Czuj się jak w u siebie w domu.

Ten pokój całkowicie różnił się od ostatniego pokoju Amelii na więcej niż 2 tygodnie. Jej pokój za czasów gdy mieszkała z rodzicami był kompletnie pozbawiony barw. Wszelkie dekoracje były zakazane, a jakakolwiek próba zmiany tego wystroju kończyła się szlabanem.

   - Jest cudowny. Tak bardzo Ci dziękuję. Jak ja się odwdzięczę?

   - No wiesz, możesz mi wytłumaczyć o co chodziło z tym zdjęciem.

   - A... no tak...

Z dziewczyny momentalnie uciekło życie. Bała się tego momentu. Tak bardzo.

   - Pod jednym warunkiem. Obiecujesz, że nie uznasz mnie za wariatkę, nie wyrzucisz i choć trochę postarasz się mi uwierzyć.

   - To są trzy warunki, ale dobrze. Obiecuję.

Amelia wzięła głęboki oddech.

   - Pamiętasz dzień kiedy znalazłam Szeryfa? Poszłam z Nim na spacer. Zaprowadził mnie do ogromnego lasu. Chciałam odejść, ale ten mały futrzak tam zwiał. Błąkałam się po tym lesie tak długo póki nie znalazłam starego domu. Kot wlazł tam i ja też. Chodziłam tak długo, aż w końcu zaprowadził mnie pod drzwi. Jako chyba jedyne były zamknięte.

Zrobiła krótką przerwę. Na tyle żeby tylko wziąć oddech i znów zaczęła mówić jak najęta.

   - Czułam się dziwnie w tym domu. Wzięłam szybko Szeryfa i wyszłam. Myślałam, że nigdy nie ujrzę już tego domu. Ale kiedy byliśmy u antykwariusza zauważyła te zdjęcie. Widniał na Nim ten sam dom. Dokładnie. Kiedy facet powiedział, że jakaś kobieta mu to przyniosła... ja... postanowiłam dowiedzieć się. Dowiedzieć się co się stało. czemu nikt tam nie mieszka. Rozumiesz?

Chłopak spojrzał na Nią po chwili i powiedział...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak sądzicie jak zareaguje Paweł?
Czekam na wasze komentarze :)
Serdecznie dziękuję Oliwia607  

Ciesze się, że moje opowiadanie Cię zaciekawiło :D
Od teraz ma zamiar pobudzić trochę akcję ;)

Zapraszam i mogę tylko mieć nadzieję, że się nie zawiedziecie :)

Dom tańcem przeklęty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz