Epilog - Na zawsze razem

1.9K 178 112
                                    

Trochę mi z tym zeszło, przepraszam :< Zajęłam się innymi projektami, pracą, ale w końcu to napisałam. Oczywiście możecie się domyślać, że wygrał Yoonmin, dlatego dziękujemy @KakaSzczur za wybranie właśnie takiego zakończenia... dobra, śmieszkuję, jest Jikook! :D Żeby nie było, Katarzyna odpowiedziała poprawnie na wszystkie pytania i tak jak przy wszystkich moje odpowiedzi ograniczały się do słów typu: "spróbuj jeszcze pomyśleć nad niektórymi", nie dając żadnych wskazówek. No ale chyba się cieszycie, że Jikook? :) Do tego w jakiej formie.

Miłego czytania i dziękuję, że czytaliście Ścieżkę ♥ Dziękuję również za wszystkie komentarze i miłość. Do następnych projektów ♥

~~~~~~~~




Złożyłem pocałunek na jego małym palcu, zaraz wędrując ustami na szyję, by tam również w miejscu małej brązowej kropki musnąć go wargami, posyłając przy tym niewielki uśmiech. Moim ostatnim przystankiem było czoło, co wywołało chichot młodszego i automatyczne uderzenie mnie w ramię.

- Znowu to robisz – wypomniał mi z uśmiechem, kręcąc głową i wracając do rysowania na tablecie.

Jeongguk w ogóle się nie zmienił. Po tych kilku latach od zakończenia kariery, nadal zachowywał się czasami jak dziecko, bywał nieśmiały, choć jego arogancja w tym wszystkim przeważała - na szczęście głównie w łóżku, na co narzekać nie mogłem. Zrobiliśmy sobie przerwę, by mieć czas w końcu tylko dla siebie. Namówienie do tego młodszego naprawdę sporo mnie kosztowało. Kiedyś to muzyka była jego jedynym priorytetem, dlatego gdy wpadłem na idealny sposób na całkowite przeciągnięcie go na swoją stronę, nie zwlekałem, zaraz udając się do jubilera i wybierając pierścionek, którego nawet masterki nie będą w stanie mu sprezentować, oczywiście przez zawarte w tym geście uczucie, a nie cenę, na którą od zawsze patrzyły.

Oświadczyny na lotnisku wydawały się totalną głupotą, szczególnie kiedy wtajemniczyłem w to Yoonjae hyunga, mojego „osobistego" managera, z którym ostatnio zacząłem się naprawdę dobrze dogadywać. Może to przez te centymetry, których mu brakowało i dzięki którym byłem od niego wyższy, w końcu znajdując taką osobę w staffie? Poza noonami, których nie brałem pod uwagę.

Jeonggukie wiedział, że nie może robić większych problemów. Zresztą, był tak zaskoczony, słysząc z moich ust: „W przyszłości za mnie wyjdziesz, Jeon Jeongguk", że aż uśmiechnął się szeroko, przyjmując podarunek i odpowiadając tylko krótkim: „Oczywiście". Chyba nie sądził, że tuż po umieszczeniu go na swoim palcu, zaczął należeć tylko do mnie. I dotrzymałem danego mu słowa, zabierając go do Ameryki, by to właśnie tutaj, po uporaniu się z papierami i zaproszeniu kilku gości, młodszy przejął moje nazwisko, robiąc mi tuż przed tym jedynie cztery kłótnie i pozorując dwie ucieczki na lotnisko.

Jednak po wszystkich przejściach, w końcu był cały mój. Nie pozwoliłem odebrać mi tego chłopaka ani jego rodzinie, ani Yugyeomowi, czy też Yeri albo Heeyeon, z którą również musiałem o niego walczyć podczas naszych solowych aktywności.

Teraz wszystko w końcu się między nami ułożyło. I nawet jeśli wiedziałem, że młodszy nieraz da mi powody do zazdrości, jak to miał w zwyczaju, czy po prostu wywoła jakąś kłótnię, będę go kochał do końca swojego życia.

Wtuliłem nos w bok jego głowy, rozkoszując się miękkością tych pięknych, jasnobrązowych włosów, chyba go tym trochę rozpraszając, bo zaraz zostałem dźgnięty w prawe ramię.

- Najpierw mnie całujesz, teraz się przytulasz... Zaraz sam dokończysz mój projekt, hyung – mruknął, odrywając w końcu wzrok od urządzenia, by skrzyżować nasze spojrzenia.

- Oj, Park Jeongguk...

- Oj, Park Jimin – przedrzeźnił mnie, dając mi pstryczka w czoło, jednak na tyle delikatnego, bym nie narzekał.

Chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy, co przerwał dopiero młodszy, odkładając tablet na bok, by o dziwo powtórzyć moje poprzednie działanie.

- Jeden... - wyszeptał, muskając mój najmniejszy palec. – Dwa... - A zaraz po tym szyję. – Trzy. – By zakończyć tę wędrówkę na czole i odsunąć się odrobinę, aby znów spojrzeć w moje oczy.

- Wiedziałem, że jesteśmy sobie pisani, Jeonggukie – powtórzyłem mu po raz kolejny, przyjeżdżając kciukiem po jego dolnej wardze, by nawet tak małym gestem, wywołać w nim coś więcej.

Młodszy zamruczał, przymykając oczy.

- Po tych małych, czarnych kropkach? – Chłopak jak zwykle psuł mi romantyczne wyznanie, po prostu śmiejąc się z moich przekonań.

- Gwiazdy też mają swoje niepowtarzalne konstelacje.

- Tak, rozumiem, jesteśmy sobie pisani... gwiazdy, kosmosy, bla bla bla... Już weź mnie na tej kanapie, hyung!

Wybuch młodszego i jego nagłe ściągnięcie mnie na swoje ciało, na tyle mnie zaskoczyły, bym nawet nie zdążył zareagować, zaraz czując jego usta na swoich. Mógłbym to przerwać, powiedzieć że musi pracować, jednak sam tęskniłem za jego ciałem, już nie mogąc oprzeć się tym rozłożonym przede mną szeroko nogom, które tylko czekały na pozbycie się z nich tych jakże przeszkadzających nam spodni.

- Nic się nie zmieniłeś, Kook – wypomniałem mu, pomiędzy przygryzaniem jego szyi, co wywoływało już pierwsze, tak piękne dla mojego ucha odgłosy rozkoszy.

- Ty tak samo, Park. – Młodszy znów prosił się o kary, które bardzo chętnie chciałem mu sprezentować, zaraz dopytując go o tego „Parka", bo chyba pomylił go ze swoim „hyungiem".

- Nie, wszystko się... Ah! Wszystko się zgadza – wyszeptał, pomiędzy głośniejszym westchnięciem, wywołanym przez moje otarcie się o jego krocze.

Nie drążyłem już tematu, czując jak bardzo zaczynam pragnąć tego seksownego ciała, z którego od razu zacząłem pozbywać się ubrań, nawet nie kłopocząc z lubrykantami, by zaraz zagłębić się między jego pośladki. Przekląłem, nie mogąc poradzić sobie z narastającym we mnie uczuciem. Jeonggukie był idealny. Do tego mój, już na całą wieczność. I nawet jeśli cokolwiek miałoby nas rozdzielić, na pewno będziemy w stanie odnaleźć odpowiednią ścieżkę, która połączyła nas te dziewięć lat temu, zamykając już na zawsze w swoich objęciach.

&quot;Zmiana ścieżki&quot; - Jikook, VhopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz