Część 24 - Utracone szczęście

2.2K 166 168
                                    

Why you standing over there with your clothes on,

Baby strip down for me,

Go on take them off.

Don't worry baby,

Imma meet you half way,

Cause I know you wanna see me.


***


Dziś miałem trochę wolnego, co postanowiłem wykorzystać na odwiedzenie Yu wraz z Taehyungiem. Sejin zgodził się na to pod jednym warunkiem, musieliśmy wrócić przed dwudziestą drugą. Nie było z tym problemu, wystarczyłaby nam nawet godzina. Chciałem tylko pokazać Parkowi, że też mam swoje życie i nie tylko on się w nim liczy. Teraz na drugim miejscu była Yeri, którą chyba mogłem nazywać już swoją dziewczyną, w końcu byliśmy na randce. Tae uznał to za dobry powód do uznania tego za związek, a ja mu w tej kwestii ufałem. Mimo wszystko miał więcej doświadczenia ode mnie. Przynajmniej rozmawiał z jakimiś dziewczynami, kiedy ja nawet nie potrafiłem spojrzeć na jakąkolwiek. Z chłopakami nie miałem tego problemu, dlatego ufając swojej ostatniej myśli, zawitaliśmy do budynku, którego adres podał mi Yu.

- Spory – skomentował Tae, kiedy stanęliśmy przed wytwórnią mojego przyszłego niedoszłego. – Jak Yugyeom – dodał, przez co obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

Fakt, Kim był ode mnie wyższy, ale tylko o dwa centymetry. Przez co Taehyung już zaczął wymyślać połączenie naszych imion, oczywiście z jego jako pierwszym. Nie wiem dlaczego mój przyjaciel nie wierzył, że mógłbym dominować, szczególnie będąc z osobą z mojego rocznika. Nawet Yeri wrzucił przed moje imię, za co ostatnio mocno oberwał.

- Jak tam wejdziemy? Myślisz, że nas wpuszczą? – Taehyunga dalej męczyły obawy, w których niezbyt mogłem mu pomóc.

- Jedynym sposobem będzie udawanie, że jesteśmy jakimiś praktykantami – stwierdziłem, wzruszając ramionami i zakładając okulary przeciwsłoneczne. Kim również to uczynił, chichocząc i zapewne widząc w tym dobry sposób na zabawę.

Wchodząc po schodach prowadzących do budynku, rozejrzałem się za jakimikolwiek ochroniarzami, czy też fanami. Na szczęście mój wzrok nie natrafił na nikogo podejrzanego, dzięki czemu zaraz przekroczyliśmy szklane drzwi, witając się z recepcjonistką niskimi ukłonami i krótkim „dzień dobry". Dziewczyna albo była głupia, albo niewyspana, bo nawet nie zwróciła na nas uwagi, dalej coś pisząc na klawiaturze.

Niestety windy były na kartę, my nie posiadaliśmy takowej, przez co musieliśmy wybrać się tam schodami, ściągając po drodze okulary.

- Które to piętro? I sala? – dopytywał się Taehyung, kiedy pokonywaliśmy już kolejne stopnie.

- Niestety siódme – oznajmiłem mu, na co chłopak stęknął, opierając się na chwilę o ścianę.

- Twój chłopak chce nas wykończyć? Powinien to robić tylko z tobą... Dlaczego ja muszę cierpieć? – Kim dalej jęczał, wlekąc się za mną.

- Mam ci przypomnieć, kto najbardziej chciał tu przyjechać do swojego Youngjae? – Zaśmiałem się, nic sobie nie robiąc z jego uwagi.

- Cicho! Bo może tu gdzieś być. – Tak jak się spodziewałem, Tae nieco spanikował. Mówił mi niedawno, że zdążyli się zaprzyjaźnić z tym chłopakiem, właśnie na tegorocznych zawodach. Oczywiście traktował go wyłącznie jak dobrego znajomego, nie mając zamiaru dawać Hobiemu powodów do zazdrości.

"Zmiana ścieżki" - Jikook, VhopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz