04.01.16: 19:20
Mam chwilkę czasu, więc się tutaj wyżalę. NAJWYRAŹNIEJ TOBIE, JEON, bo widzę, że na tym dzienniku powinno widnieć inne imię. A najlepiej połączenie naszych imion.
Mam to zrobić?
... i tak zrobię *_*
Jako, że poszedłeś się przebrać i mam te pięć minut dla siebie, przed naszą wycieczką do kina, to postaram się wykorzystać je jak najlepiej.
MOŻE ŁASKAWIE PRZESTANIESZ MI ROBIĆ STRIPTIZ TUŻ PRZED NASZYM WYJŚCIEM??!!!?!?!? BYŁBYM WDZIĘCZNY, JUNGKOOKIE.
POSKARŻĘ SIĘ TAE! ZOBACZYSZ, NIE TYLKO JA CIĘ ZRUGAM!
...
- JIMINNIE, JEDYNY PRAWOWITY WŁAŚCICIEL TEGO NOTATNIKA!
Nadal byłem w ciężkim szoku po tym co młodszy sprezentował mi przed kilkunastoma minutami. Na szczęście alkohol puścił mnie całkowicie tuż przed wyjściem z domu, jednak inny, gorszy problem – pozostał.
Chłopak nie ułatwiał mi owej sytuacji, zakładając na siebie skórzane spodnie (od kiedy?!) i układając włosy tak, jak lubiłem najbardziej, czyli z lekkim przedziałkiem na środku.
Chciałem tam zejść na zawał. Potrzebowałem pomocnej dłoni, najlepiej tego słodziaka, prowokującego mnie od samego rana. Gdyby nie tata Park, już dawno zmusiłbym do tego Jungkooka. Ratowało go jedno: kac morderca. Miał swoją karę.
Sam zastanawiałem się jak można mieć kaca po połowie małej butelki dwudziestoczteroprocentowego soju, acz nie do mnie te pytania.
Niestety u szatyna owa dolegliwość objawiała się dość nietypowo. Był niezwykle markotny i miał ochotę jedynie na słuchanie muzyki, przez co prawie całą drogę do kina musiałem przegadać z tatą. Co jakiś czas sączył sobie również wodę, chociaż nie potrzebował jej zbyt dużo.
Zerkałem co chwilę w boczne lusterko, żeby zobaczyć czy może nie zmienił zdania i nie chce do nas dołączyć. Jednak za każdym razem jego widok mnie zawodził.
Na szczęście już po pięciu minutach drogi mój problem w spodniach zniknął, dlatego mogłem w końcu wygodnie usiąść i zabrać szalik z nóg, zawiązując go na szyi. Tata Park nie skomentował mojego zachowania, widocznie skupiony na trasie, dlatego mogłem odetchnąć z ulgą, poprawiając w lusterku czapkę i włosy. To niestety nie uszło uwadze mojego ojca, który po raz kolejny wytknął mi moją narcystyczną naturę.
- Tato, naprawdę, nie jestem egocentrykiem. Po prostu z tymi włosami muszę się bardzo pilnować. Rzucają się w oczy jako pierwsze... poza tym jest ze mną Jungkook, a on zawsze wygląda sto razy lepiej i muszę uważać na każdym kroku – zażartowałem, zerkając na chłopaka, który niestety nie słyszał mojego komplementu.
Cholera, szkoda, może trochę by go rozchmurzył.
Czułem, że to on jest bardziej zawiedziony, że piętnaście minut temu na moim łóżku do niczego nie doszło.
Mężczyzna zaśmiał się wraz ze mną, również patrząc w lusterku na szatyna pochłoniętego telefonem.
- Widzę, że naprawdę lubisz tego chłopca, Jiminnie – zauważył, a uśmiech nie znikał z jego twarzy, co dobrze wróżyło. – A co z tym Taehyunem? Taeyangiem? Taeyongiem? Czy jak on tam miał...?
- TO jest Taeyang, tato. – Pokazałem na radio, z którego obecnie leciała jedna z piosenek mojego idola. – TaeHYUNG. Z tego samego rocznika. Mała kulka energii, nie umie usiedzieć na miejscu, zawsze się uśmiecha i dogaduję się z nim nawet lepiej, niż z Jungkookiem – wyjaśniłem, ponieważ dobrze wiedziałem, że mój staruszek już dawno nie pamięta wszystkich moich przyjaciół. Niestety, takie są minusy możliwości zawitania do domu rodzinnego raz na rok, ewentualnie pół roku. Jednak nie miałem nikomu tego za złe, taką drogę wybrałem i nie mam zamiaru z niej zbaczać. Jedyną ścieżką, jaką zmieniłem, był mój romans z maknae, acz to akurat wyszło nam obojgu na dobre.
CZYTASZ
"Zmiana ścieżki" - Jikook, Vhope
FanficNon-AU (BTS to zespół). Cała historia rozpoczyna się od jednej z gal, na której to Jungkook przerodził zwykły fanserwis w prawdziwe uczucie. Ostrzeżenia: Chodzą głosy, że rozpoczynając czytanie tej serii trzeba się uzbroić w stalowe nerwy i dużo cie...