11.

99 5 2
                                    

Co chwilę zdaje mi się, że ich widzę. Idę prosto za Grande i jej chłopakiem. Mam tylko nadzieję, że się nie miniemy i nie rozpoznają mnie. Spinam włosy. Ocieram pot z czoła. Jest mi strasznie gorąco nie dlatego, że jest ponad 30°C, ale dla tego, że jestem podenerwowana całą sytuacją . Rozglądam się na wszystkie strony.

- Chcesz wracać ? - Pyta Ariana chwytając mojego ramienia. 

- Nie .. Nie zepsujemy sobie dnia tylko temu, że kręcą się tutaj media i Liam z Cheryl.

- Wyglądasz blado, na pewno wszystko w porządku ? - martwi się.

- Tak , jasne.- odpowiadam maską uśmiechu. Zatrzymuję się, gdy widzę mojego byłego razem z mentorką przy stoisku z butelkami przy którym Horan pokazał swoje zdolności w rzucaniu. Kryję się dwie budki dalej i obserwuję ich. Payne także trafia w przeszkody bez problemu. Wygrywa wielkiego misia takiego jak Niall dał Arianie . Całuje kobietę w policzek . Przypadkowo słyszę ich rozmowę.

 Przypadkowo słyszę ich rozmowę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-..Wiem, że nie chciałaś tu dziś przyjść, ale proszę cię uśmiechnij się - Mówi 23- latek.

- Powinniśmy chodzić tylko w miejsca w których zasługujemy być.Jesteśmy ważnymi ludźmi.   Wesołe miasteczko jest dobre jeśli idziesz z kumplami poderwać dziewczynę. Teraz powinieneś skupić się na karierze u mojego boku .

- Chcę być sobą, jestem sobą i lubię tutaj przychodzić. Tylko wtedy sława nie uderzy mi do głowy. Czasami trzeba się  trochę wyluzować kochanie. - łapie jej dłoń jednak ona go odtrąca, dalej ruszają kłócąc się. Może nie powinnam ale uśmiecham się pod nosem.

Teraz orientuję się, że zgubiłam gdzieś moich przyjaciół. Wybieram numer Ariany i podążam w kierunku centrum , czyli wielkiej karuzeli. Przyjaciółka nie odbiera. Idę przed siebie i wybieram numer farbowanego blondyna. Kilka sygnałów i słyszę głos Horana po drugiej stronie.

- Gdzie ty do cholery jesteś Lloyd ?

- Pod Rollercoasterem, a wy ?

- Myśleliśmy, że wyszłaś, więc poszliśmy na miasto.

- Super !- Gestykuluję - Zostawiliście mnie..

- Wrócimy po ciebie, obiecuję. Czekaj przy wejściu.

- Tak .. tylko gdzie ono teraz jest . Dobra .. jakoś sobie poradzę .. w razie czego - rozkojarzona uderzam w kogoś tak , że ciecz którą trzyma w ręce ląduje na mojej bluzce. Boję się spojrzeć kim jest ta osoba. Moje obawy spełniają się kiedy unoszę wzrok na trochę wyższego mężczyznę. Koszulę szatyna pokrywa wielka czerwona plama .

- zza.. zaraz zadzwonię - nie czekając na odpowiedź rozłączam się. Spuszczam głowę nisko i zasłaniam się ręką.

-  Ja .. bardzo pana przepraszam .. śpieszę się , nie zauważyłam - staram się nie patrzeć w jego stronę i wyminąć tak żeby mnie nie zauważył. 

OathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz