19.

78 3 0
                                    

Siedząc w samolocie od godziny nie zamieniamy ani słowa. Nie takiego Liama kiedyś kochałam . Nie wiem kim jest mężczyzna siedzący obok. Jeśli Cheryl planowała nas do reszty skłócić, to się jej udało. Jak zawsze dostała to czego chciała. Nie mam zamiaru mieć nic wspólnego z tym człowiekiem. 

- Proszę zapiąć pasy , za chwilę lądujemy w Nowym Jorku.- słyszę głos stewardesy, lecz nie odrywam wzroku od widoku zza szyby samolotu. Modlę się żeby Horan tu był i wrócił z nami.

- Zarezerwowałaś nam hotel prawda ? - Payne zwraca się do mnie z wyraźną pogardą.

- Oczywiście - odpowiadam takim samym tonem. Nie wiem jak przeżyję z tym człowiekiem te kilka dni.

Z lotniska udajemy się taksówką do The Plaza* ,który znajduje się jakieś 15 minut od  Madioson Square Garden , gdzie śpiewałam dwa lata temu. Zatrzymaliśmy się tam na czas trasy. 

- Niestety dostępny mamy tylko apartament dla nowożeńców - ta kobieta chyba ze mnie żartuje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Niestety dostępny mamy tylko apartament dla nowożeńców - ta kobieta chyba ze mnie żartuje. Podczas gdy ja rozmawiam z "Loren" z recepcji Liam gdzieś dzwoni. Zapewne do Cheryl. Nie obchodzi mnie to.

- Nie dałoby się dwóch osobnych pokoi ? - Pytam z nadzieją.

- Niestety , wszystko jest zajęte. - ten jakże szczery, wkurzający uśmiech na jej ustach. Zabieram od niej klucz i odchodzę godnie z sztucznym bananem na ustach . Super - mówię sama do siebie.

- I jak ?-  mężczyzna pyta nie odrywając wzroku od telefonu. W odpowiedzi rzucam mu klucze.

- A gdzie drugie ? Chyba nie sądzisz, że będziemy spać w jednym pokoju. - Wstaje i patrzy na mnie pytająco unosząc klucze.

- W takim razie szukaj innego hotelu - zabieram mu je z ręki.

- Chyba śnisz.

- Mnie też nie widzi się widzenie ciebie 24 na dobę, ale nie ma więcej pokoi , więc albo bierzesz ten albo szukaj sobie noclegu gdzie indziej . - Wsiadamy do windy i wybieramy piętro. Nie odzywamy się do siebie całą podróż do pokoju.

Otwieram drzwi do apartamentu. Jest ogromny. Na wprost są dwa balkony które rozdziela ściana przy której jest stolik i dwa krzesła. Na środku pokoju JEDNO wielkie łóżko małżeńskie , kanapa na wprost i  zaraz obok szafa . Na przeciwległej ścianie do łóżka wejście do łazienki.

Zostawiam swoją walizkę pod ścianą, a sama wychodzę na balkon zapalić. Odstresować się trochę , pomyśleć.

- Myślałem , że z tym skończyłaś - zabiera mi papierosa z ręki i gasi go w popielniczce - nie chcę mieszkać z kimś, kto pali.

- Dobrze, że nie jestem twoją dziewczyną. Zadzwoń do niej pewnie się martwi .

- Dobra przestań już, koniec , skoro mamy przetrwać w tym mieście razem trzeba przestać się kłócić. Przyjechaliśmy tu w celu znalezienia przyjaciela. -  podaje mi rękę na zgodę , niechętnie ją chwytam .

OathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz