14.

99 5 3
                                    

- Myślę, że poradzę sobie sama, nie musisz.- odpowiadam wstając z miejsca i zabieram koszyk z dłoni Harrego.

- Chyba mamy do pogadania - Mówi idąc za mną , kiedy znajdujemy się już w głębi lasu. Czuję jego oddech na plecach, a moje ciało przechodzi dreszcz.

- Ciekawe o czym , bo wydaje mi się ,że już dawno wszystko skończone. - Nieskromnie mówiąc jestem doskonała w byciu wredną, jestem po prostu szczera . Nie udaję wkurzonej, nie udaję zranionej , bo przecież nie muszę udawać .

- Na czym ci zależy, rujnując mój związek przez odpieprzanie takich akcji ?. - Staję jak wryta w ziemię.

- Ja rozwalam ci związek ?!- Mówię poirytowana, prawie krzyczę. - super coś jeszcze  ?

- Wylałaś na Cheryl drinka, a potem śledziłaś nas w wesołym miasteczku.

- Tak - Uśmiecham się z poirytowaniem wymalowanym na twarzy - Rozgryzłeś mnie . - Przygryzam wargę i zerkam w dół .

Patrzy na mnie z niedowierzaniem.

- Oczywiście nie miała nic lepszego do roboty niż bawienie się z wami w podchody. Serio myślisz ,że jestem tak głupia , że poszłabym za wami do wesołego miasteczka , albo specjalnie udawała barmankę na imprezie na którą poszłam z przymusu, tylko po to żeby podroczyć się z twoją dziewczyną ? Jeśli tak to serio jesteś idiotą . - Stawiam koszyk na trawie i zbieram porozrzucane na ściółce gałęzie .

- W takim razie co tam robiłaś? - pyta.

- Ariana była z Horanem w Londynie,  postanowiliśmy się rozerwać . Wymyśliłam wesołe miasteczko , uwierz nawet bym nie pomyślała ,że tam będziecie . A u Demi to inicjatywa  Edwards, która mnie tam zaciągnęła . Nie miałam najmniejszej ochoty tam iść . A co dopiero widzieć jak się obściskujecie . - Mój głos w ostatnim zdaniu staje się zachrypiały .Zajmuję się szukaniem gałęzi.

- Wybacz , byłem przekonany..- przerywam mu.

- To źle myślałeś. Nawet jeśli bym cię nienawidziła to nie zrobiłbym czegoś takiego...Kiedyś taki nie byłeś Liam.

- Wiem ..- opiera się o drzewo i drapie po karku - nie wiem co się ze mną dzieje ..

- Okay .. nie ważne .. Zapomnij.- Pomaga mi zbierać gałęzie.

- Dlaczego się rozwiodłaś ? Jeśli mogę spytać - to pytanie wmurowuje mnie w ziemię. Przełykam ciężko ślinę .

- Zrozumiałam ,że jak i Criag nigdy się tak na prawdę nie kochaliśmy. Z resztą .. nie ważne , było minęło. Nie mam mu tego za złe. - odchrząkuję.

Odwracam się lekko w jego stronę. Na ustach widzę blady uśmiech. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że jestem z nim sam na sam w głębi lasu i nie pomyślałabym , że po 5 latach znów będziemy tak blisko.

- Chyba wystarczy - oznajmiam i sięgam po koszyk , a nasze ręce w tym momencie się stykają.

- Teraz ja wezmę - mówi. 

- Poradziłabym sobie .

- Nie wiele się zmieniłaś , oprócz wyglądu.

- To znaczy ? - na moich policzkach pojawiają się rumieńce.

- Nadal chcesz być feministką. Tylko ,że teraz jesteś jeszcze piękniejsza. - Gdyby Cheryl to słyszała , byłabym trupem, ale jej tu nie ma . Więc niech ta chwila trwa wiecznie.

- Podoba mi się twoja nowa piosenka. Dawno nie słyszałem prawdziwego tekstu prosto z serca .

- Może uda nam się nagrać coś razem. Kto wie. - przytakuje.

OathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz