Rozdział VI

230 22 7
                                    

Przytuliła go, a on jakoś odwzajemnił to. Nie zorientowali się, że kilka metrów dalej stał zdziwiony Leo. Po chwili się otrząsnął. Dark wyczuł jego obecność, więc spojrzał na niego nie zbyt sympatycznie kątem oka. Odsunął się na bok.

- Jednak masz jeszcze jakieś uczucia!- Powiedział obojętnie, a za razem jak by był zdziwiony

Słysząc jego głos skuliła uszy, nawet na niego nie patrząc. Nie mogła uwierzyć, że to już drugi raz ją spotyka na przyłapaniu na tuleniu demona. "Jej własnego demona." Odwróciła wzrok w stronę miasta. Jedną nogą zwisając, a drugą trzymając na krawędzi. Dark zjeżył się, nie spuszczając z oczu żółwia. Zrobił kilka kroków do przodu, pokazując swoje, białe oraz ostre zębiska. Jedynie westchnęła, by po chwili powiedzieć ciężko.

- Tego tu tylko brakowało...- Mruknęła pod nosem oburzona- Co cię to wogóle obchodzi?!- Warknęła niezadowolenie- Jeśli nie chce oberwać jak tamci, to lepiej się wynoś!- Dokończyła oschle, nadal wpatrując się przed siebie

- chcesz się dalej wyżywać?!- Zirytował się żółw- Nie wystarcza ci, że już się odegrałaś wystarczająco?!

- Słuchaj!- W końcu spojrzała w jego stronę- Ty nadal nie rozumiesz?! Wróg, wroga zabija!- Po czym znów spojrzała przed siebie- I tak nie zrozumiesz...- To ostanie wypowiedziała cicho

Przez chwilę nikt nie pisną słowem. Dark był w gotowości. Widząc rozdrażnienie u swojej pani, postanowił działać.

- Słyszałeś?!- Ton stał się mroczny, a jednocześnie ostrzegł go po raz pierwszy i ostatni- Jeśli chcesz żyć, odejdź!

- Niech wam będzie... ale wyjaśnij mi jedną rzecz!- Rzekł stanowczo- Jak długo się znacie?! I czemu go nazwałaś inaczej?

Wilko-demon już miał zamiar zaatakować z obnażonymi zębami, gdy został powstrzymany. Dała mu do zrozumienia, by nie musiał działać. Da radę sama. Demon tylko skinął głową, po czym zdematerializował się.

- Zdajesz sobie sprawę, że będę musiała cię zabić potem?!?- Ostrzegła go, nie oczekując na odpowiedź

Żółw nie odezwał się nic, tylko skiną głową, na znak, że rozumie. Westchnęła, po czym zaczęła mówić.

- Widzisz... To było kilka lat temu...- Głos był obojętny. Jak by nic nie chciała okazać- Za nim poznałam swojego ''byłego" mistrza. Brat wrócił do domu z...- Nie dokończyła, uznając, iż to nie ma sensu tłumaczyć komuś, czegoś, skoro i tak ma pomieść śmierć, szczególnie czegoś, czego nie powinna rozpowiadać- A zresztą... Po co ci to mówię!- Odwróciła się do niego, wyciągając katanę- Nie powinieneś wogóle o tym wiedzieć, nawet przed śmiercią!- To ostanie wypowiedziała mrocznie- Nikt nie powinien!

Stali tak przez moment, patrząc na siebie. Miała chęć zaatakować, ale jak by coś ją powstrzymywało. Żółw jeszcze nie wyciągną broni. Zamiast tego spróbował ją przekonać na zmianę strony. Stała cierpliwie, trzymając w dalszym ciągu ostrze skierowane w dół. Powoli zaczynało ją to nudzić i nerwowo co jakiś czas mocniej ściskała broń.

- Wiem, że masz rządzę krwi, ale nie musisz tego robić!

- Ta..?! Bo ty mi zabronisz?! A czy ktoś z was pomyślał, co ja o tym myślę?! Co czuje?! Nie jestem jakąś rzeczą, o którą macie decydować!

Żółw nerwowo potarł kark, zwieszając głowę, a ona uciekła gdzieś wzrokiem, krzyżując ręce.

- Zgadza się!- Po chwili namysłu zrozumiał błąd. Spojrzała na niego zaciekawiona jego reakcją- Przepraszam! Nie powinienem naciskać na ciebie...

Ponownie zapanowała cisza. Przez chwilę przyglądała się mu, do momentu, gdy skuliła uszy oraz spuściła wzrok, rozmyślając na czymś. Żadno nie próbowało się odezwać.

- Może powinnam, wcześniej postawić na swoje...-Odezwała się w końcu ze spokojniejszym głosem. Leo popatrzył na nią, jak by dostał kolejny cień szansy, że ulega - Wszyscy powtarzają jak mam postępować, ale czy ktoś pomyślał, jak ja się czuję?!- Jej ton znów był wyższy

- Nie musi tak być! Wystarczy, że wybierzesz inną drogę! Podszedł trochę bliżej, wyciągając rękę.- Zaufaj nam... mi... Zauważył, że coraz bardziej ulega. Widział również cierpienie w głębi jej oczu.

Odwróciła wzrok. W głowię miała mętlik. Tyle myśli! Tyle pytań! Ale odpowiedzi niewiele. Z jej oczu spłynęła łza. Ale nie pół krwawa jak wcześniej, tylko czarna. Jej wyraz twarzy jak by zrobił się ciemny. Widząc to mutant opuścił rękę.

- I co niby dalej?!- Mruknęła, nie podnosząc wzroku- Zaufam wam, a wy co?? Znów twój narwany brat odwali pojebany problem?! Dziękuję, ale wolę was wykończyć!

- Wiem, że nadal chcesz się mścić, ale zemsta nic nie zmieni! A Raph?? Raph już taki jest... Nie zmienisz go! Mogę jedynie dopilnować, aby dał ci spokój, tylko proszę, dołącz znów do nas!- Uśmiechną się pod nosem, aby nieco ją zachęcić.

Odwróciła twarz, po której przebiegł tajemniczy cień, po czym znów wróciła do powszedniego punktu. Leo wzdrygnął się, ale mimo to czekał na jej reakcję.

- Wybacz...- Spojrzała na niego z zimnym wyrazem twarzy- Ale muszę odmówić!!

Rzuciła się na mutanta, przez co początkowo był zmuszony do obrony. Walka rozpoczęła się dość natarczywymi atakami mutantki. Leo próbował kontratakować. Unikali ciosów, oraz sami je próbowali zadać, aż do momentu, gdy nie zaczęli siłować się na bronie.

- Błagam cię! Przestań się zapierać! Widzę, że to co robisz, cię boli!- Odepchnął ją zdobywając chwilowo przewagę

- Ty i tak nie rozumiesz!- Tera to ona go próbowała go odepchnąć, wymierzając cios kataną- Nie wiesz jak to jest stracić bliskich- Padło kolejne uderzenie, które skutecznie odparł

- Może i nie, ale wiem jak by to było stracić kogoś na kim ci zależy!

Przez moment podniosła uszy, tracąc chwilowo gniew, a zyskując zaskoczenie. Mutant wykorzystał okazję, by powalić przeciwniczkę na ziemię

- Spójrz prawdzie w oczy! To do niczego nie prowadzi!!

Przetarła wargi, po czym podcięła go ogonem. Podeszła do niego, przykucając przy nim. Trzymała w gotowości katanę. Złapała go za skorupę, tak by mogła rzucić mu prosto w twarz, to co ma mu do zarzucenia

- Słuchaj! To nie ty straciłeś przyjaciela, ani rodzinę!- Odepchnęła go, wstając

Dała mu czas, aby mógł się pozbierać i kontynuować walkę.

- Nie jesteś jednak bezwzględna!- zauważył Leo

- Bo nie znasz mnie na tyle dobrze!!- Ponowiła atak z tym, że ten był mocniejszy, niż powszednie próby

- Dlaczego nie możesz powiedzieć, co powoduje, że tak postępujesz?!- Zdenerwował się mocniej żółw, tym samym odpychając się równocześnie

- BO ARES ZGINĄŁ PRZEZ SAMOCHÓD! Warknęła dość agresywnie- I NIE CHCE ZNÓW UTRACIĆ BRATA! ZADOWOLONY?!

Przez chwilę stał zamurowany, nie wiedząc co powiedzieć. Nie spodziewał się tego, iż takie sprawy z przeszłości, mogą odbić się na kimś, jak ona dość mocno. Dziewczyna z charakterkiem, ale też uczuciowa. Po jej policzku spłynęła, zagubiona, czarna łza. Przez ponad kilka minut nikt nie zareagował, póki...

~~~

I tak, po paru tygodniach udało mi się w końcu napisać rozdział! Przeraszam, tych którz musieli czekać, ale miałam ograniczenie czasowe i weny. Chyba trochę go zawaliłam, ale to już zostawiam wam do oceny.
Miłego dnia/wieczoru oraz weekendu ;)

Ostrze Krwi 2 || TMNTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz