XXI- Walcz!

132 12 17
                                    

Kilka przecznic dalej Raphael wraz z młodszym bratem kontynuowali ucieczkę przed demonem.
- Szybciej Mikey!!!- Poganiał go
- Próbuję, ale bez deski nie będzie szybciej!!- Odparł dysząc
- Nie marudź! Masz jeszcze nogi, więc biegnij!!
- Ale nie mam już siły!!!-Wrzasnął na ostatkach siłach
- Chcesz by nas dopadł?!!

Raptownie zatrzymał się nad krawędzią długo nie czekając na drugiego, który z impetem pchną ich w dół.

Wylądowali bowiem w śmietniku,
Pierwszy oczywiście wyszedł zielonooki, zaraz za nim Mikey z tym, że nie wyszedł poza obrąb kubła.

- Całe szczęście, że lądowanie było miękkie- Zślizną się na beton z resztkami śmieci

Starszy podszedł do niego łapiąc za skorupę.
- Chciałeś nas zabić!?- Wrzasnął z pretensjami, na co tamten rzucił tylko, drobnę i niepewne "Ups?..." Zapominając tym samym o ucieczcę przed mordercą. Kiedy zwrócili na to uwagę okazało się, iż nikt już nie zagraża. Zaskoczeni poczuli niepokój wiedząc jaki jest Dark. Raz jest, a raz już go nie ma. Raph puścił brata łapiąc sai. Prócz nich niebyło oznak jakiej kolwiek istoty.
- Pokaż się ty tchórzliwy pchlarzu!!- Prowokował zaciskając zęby oraz przeplatać nerwowo palce po broni.
- No i gdzie on się podział?!- Rozejrzawszy się nic niedostrzegł, po za twarzą piegowatego patrzącego wprost na niego bezradnym wzrokiem, będącgo przyklejonym do jego ręki.
- A ty co?!?- Wzdrygnął się
- On tu jest!! Czuję to!
- Niedramatyzuj!- Odparł również przekruszonym głosem. Widać i na niego ta obawa działała
- Nie bój się Raph, jestem na tyle odważny, że napewno mnie obronisz!

Buntownik wyrwał rękę podnosząc pięść.

- Chyba go nieuderzysz?!- Niespodziewanie ujrzeli Nyse stając kilka metrów przed nimi. Otaczającą ją smuga dymu zniknęła za machniecięciem ręki.
- A tobie wścibska panno co do tego?!
- O, nagle przestałeś trząść skorupą ze strachu?- Zaczeła z ironią- Nie pomoczyłeś jej przypadkiem?!

Wprawiło to w śmiech błękitnookiego. Widząc groźne spojrzenie buntownika udał obojętnego.
- Słuchaj! Nabijaj się ile możesz, ale zaraz nie będzie ci tak do śmiechu!
- Heh, Gębę to ty masz nie od parady. Szkoda, że tylko ją!- Odpowiedziała irytując tym bardziej Rapha.
- Masz jakiś problem??!- Lecz nieusłyszał żadnej odpowiedzi
- Tak Raph, jesteś zabawny!- Zamiast mutantki odpowiedź usłyszał od młodszego.
- Przykmnij się już!!- Syknął przez zęby
- No co?!

Ogon mutantki drgnął niespokojnie, jak by wiedziała co za chwilę będzie.

- Ty przypadkiem nie chciałaś nas unikać?- Wtrącił po kilku sekundach Mikey patrząc jak ta porusza nerwowo ogonem. Nieumkneło to jej uwadzę, kuląc uszy udała kaszel. Raphael jedynie przerzucił oczami.
- Czemu ja nie mam ogona?!- Przez swoje głupie pytanie, namjmłodszy oberwał w tył głowy.
- A miałam inne wyjście?!- Warknęła- Śmiecie nie dają mi wyboru!
- No nie...- Mruknął niepewnie
- Zaraz! Zaraz! Użyłaś słowa "śmiecie"?!- Spytał zdziwiony całą tą sytuacją.

Zapanowała napięta cisza. Obie strony patrzyły krzywo, trzymając bronie w pogotowiu.

***

W między czasie pozostali toczyli walkę z Klanem Stopy. Byli o krok od tryumfalnego pokonania ostaniego robota, gdy niespodziewanie do akcji dołączył Akira. Po chwilowej wymianie ciosów broni został osaczony.

- Poddaj się! To koniec!- Oznajmił Leo
- Poddają się słabi i głupi, a ja jeszcze nie skończyłem!- Kończywszy te słowa zaszarżowała w stronę lidera. Jednak ten w geście obronnym wbił mu katanę w ramię. 20-to latek zrobił kilka kroków w tył łapiąc się za krwawiącą ranę. Na dobitkę stracił grunt pod nogami. Upadając dostrzegł za sobą mózgowca kręcącego kijem, zaś przed nim stał Leonardo z nakierowaną w prost na jego gardło kataną.
Zamiast rozpaczy usłyszeli śmiech  szaleńca.

Ostrze Krwi 2 || TMNTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz